- Nie chciałem być gorszy od innych kolegów radnych, którzy również zasiadali w zarządach klubów sportowych. Funkcję wiceprezesa klubu Piotrkowianin Kiper pełniłem społecznie, sport leżał mi na sercu. Zarzuty stawiane mi są nieprawdziwe - wyjaśniał dziś przed piotrkowskim sądem Marian Błaszczyński .
Na pytanie prokuratora o to, czy prawdą jest, że jeden z paragrafów statutu klubu mówi o tym, że klub czerpie środki z działalnośći gospodarczej. Oskarżony odpowiedział:
- Zapis statutowy jest tylko jako potencjalna możliwość, z której klub nie korzystał.
Nic natomiast Błaszczyńskiemu nie wiadomo jakoby pomiędzy klubem, a różnymi instytucjami, czy firmami były zawierane umowy na usługi relkamowe za które pobierane byłyby przez klub pieniądze:
- Ja się finansami nie zajmowałem, takimi sprawami to bardziej kierownik drużyny. Z tego co wiem to takich zależności nie było - tłumaczył przed sądem były wiceprezes klubu.
Zdaniem obrońcy oskarżonego sprawa ma charakter polityczny.
- W tej sprawie nie ulega wątpliwości, że jej podłożem jest zawiadomienie o przestępstwie złożone przez posłankę na radnego, więc sami sobie mogą widzowie na to pytanie odpowiedzieć, czy ta sprawa ma kontekst polityczny, czy nie. W mojej ocenie tak - powiedział adwokat Marek Kałuża.
Po wyjściu z sali rozpraw Błaszczyński zorganizował minikonferencję prasową na której zapewnił, że jest niewinny.
Przypomnijmy, że doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Błaszczyńskiego złożyła poseł Elżbieta Radziszewska, obecnie minister w rządzie Donalda Tuska. Kolejny raz sprawa Błaszczyńskiego trafi na wokandę piotrkowskiego sądu 9-ego września.