Dodatkowych problemów przysporzyła pęknięta rynna, bo w mieszkaniu pojawiła się również woda. - Dopiero w ubiegłym roku członkowie komisji przyszli do tego lokalu po raz pierwszy i orzekli, że wilgoć pojawiła się z mojej winy. Obecnie dachu nad głową udzielili nam nasi dobrzy znajomi - mówi piotrkowianka. - Zgłosiłam do TBS-u że nasz lokal został na tyle zalany, że nie mogę w nim przebywać z dwojgiem dzieci. Podłoga i tynki są w takim stanie, że nie da się wstawić do mieszkania mebli. Przestałam płacić czynsz nie dlatego, żeby zrealizować jakiekolwiek własne potrzeby, ale dlatego, że nie sposób było uzyskać od przedstawicieli TBS-u jakąkolwiek pomoc. Dla nich liczą się wyłącznie pieniądze - dodaje kobieta.
Sytuacja stała się nieco bardziej klarowna po kolejnej wizycie członków komisji, kiedy stwierdzono, że woda znajduje się w mieszkaniu z powodu pękniętej rynny i lokal zostanie wyremontowany. Kobieta nadal mieszka z dziećmi u znajomych, zaproponowano jej nowe mieszkanie, ale będzie mogła się tam wprowadzić dopiero wtedy, gdy ureguluje zadłużenie, które na ten moment wynosi ok. 7 tysięcy złotych. Piotrkowianka twierdzi, że może tę kwotę spłacić w ratach, ale urzędnicy oczekują niezwłocznej wpłaty. Prezes Towarzystwa Budownictwa Społecznego odmówiła komentarza w tej sprawie.