Nocą 2 kwietnia o godzinie 2.30 oficer dyżurny bełchatowskiej policji asp. szt. Jacek Baryła otrzymał informację z piotrkowskiej policji, że na terenie podległym komendzie w Bełchatowie mężczyzna chce targnąć się na swoje życie. O takiej sytuacji policjanci otrzymali sygnał od samego desperata, który dzwoniąc na numer 997 powiedział, że za chwilę popełni samobójstwo. Oficer dyżurny bełchatowskiej policji podjął działania, aby zlokalizować sfrustrowanego mężczyznę. Dysponując numerem telefonu, zadzwonił do 32-latka i nawiązał z nim rozmowę. Zrozpaczony mężczyzna twierdził, że wszedł na słup energetyczny i za chwilę z niego skoczy. - Nie chciał powiedzieć, w jakim dokładnie miejscu się znajduje i nie był zainteresowany dalszą rozmową – relacjonują policjanci. Jednak stanowczość oficera dyżurnego sprawiła, że ostatecznie 32-latek zaczął rozmawiać. Powiedział, że znajduje się na słupie niedaleko linii kolejowej w miejscowości Postękalice w gminie Bełchatów i zamierza skoczyć. Oficer dyżurny wysłał na miejsce patrol policji. Prowadząc rozmowę z desperatem, kontaktował się jednocześnie z policjantami, którzy przeczesywali las w poszukiwaniu mężczyzny. Okolica, gdzie przebiegała trakcja linii energetycznej była bardzo zakrzewiona, co dodatkowo utrudniało poszukiwania. Policjanci jednak się nie poddawali i przeczesywali zarośla. Ostatecznie odnaleźli desperata. Stał na słupie energetycznym, na wysokości odpowiadającej trzeciej kondygnacji bloku i krzyczał, że za chwilę skoczy. Policjanci, rozmawiając z bełchatowianinem, ostatecznie odwiedli go od próby samobójczej.
Kiedy mężczyzna był już w radiowozie powiedział policjantom, że rozstał się ze swoją dziewczyną i dlatego chciał odebrać sobie życie. Policjanci w stanie niezagrażającym życiu i zdrowiu odwieźli mężczyznę do domu, gdzie czekała już na niego pomoc medyczna.