Piotrkowianin obrońcą Poczty Polskiej w Gdańsku

Środa, 31 sierpnia 20169
W czasie wojny obronnej w 1939 roku piotrkowianie walczyli na różnych frontach. Jednym z nich był Konrad Guderski, tajny wysłannik Sztabu Głównego Wojska Polskiego, dowódca obrony Polskiej Poczty w Gdańsku. Choć urodził się w Piotrkowie to raczej niewiele osób o nim tu pamięta. Zresztą trudno się dziwić, przez lata jego tożsamość była owiana tajemnicą…

Ładuję galerię...

77 lat temu od napaści III Rzeszy na Polskę wybuchła II wojna świata. W czasie wojny obronnej w 1939 roku wielu piotrkowian walczyło na różnych frontach, nie tylko broniąc swego miasta. Jednym z nim, o którym przez lata niewiele wiedziano, był Konrad Guderski, tajny wysłannik Sztabu Głównego Wojska Polskiego, dowódca obrony Polskiej Poczty w Gdańsku. Dlaczego choć urodził się w Piotrkowie praktycznie nikt o nim nie pamiętał? Bo przez lata jego tożsamość była owiana tajemnicą… Ponadto omyłkowo sądzono, że zginął raniony odłamkiem granatu… O jego tajnej misji na Wybrzeżu wiedzieli nieliczni. Wszyscy zginęli. Nikt nie znał prawdziwego imienia i nazwiska tego, który zorganizował a następnie dowodził bohaterską obroną Polskiej Poczty w Gdańsku.

 

W tajnej służbie Rzeczpospolitej

Konrad Guderski zjawił się w Gdańsku, w siedzibie Polskiej Poczty, na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej, w kwietniu 1939 roku. Objął wówczas stanowisko inżyniera specjalisty. W rzeczywistości był jednak tajnym wysłannikiem Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Jako rzeczoznawca w Ministerstwie Spraw Wojskowych, absolwent Szkoły Podchorążych Rezerwy w Rawie Ruskiej i oficer w stopniu podporucznika został oddelegowany na Wybrzeże by tu, w przypadku próby hitlerowskiego puczu stanąć na czele obrony gmachu. Jego nazwisko oraz prawdziwy cel pobytu w Wolnym Mieście znany był tylko i wyłącznie Janowi Michoniowi, ówczesnemu naczelnikowi urzędu pocztowego. Pozostali pocztowcy znali Guderskiego tylko jako „Konrada” bądź „Inżyniera Konrada”. Z tej też przyczyny oraz z uwagi na fakt, że większość osób ze sztabu, która znała Konrada Guderskiego bądź była świadkami jego konspiracyjnych działań zginęła w trakcie wojny, przez długi okres czasu jego prawdziwa tożsamość pozostawała tajemnicą. Dopiero w 1947 roku, o czym m.in. piszą F.Bogacki i J.Romanowski w książce „Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku”, udało się ustalić prawdziwe imię i nazwisko tego, który stanął na czele polskich pocztowców w Wolnym Mieście 1 września 1939 roku. Nim jednak doszło do napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę, oddelegowany na Wybrzeże Guderski, w atmosferze zbliżającej się wojny zajmował się konspiracyjnym szkoleniem pocztowców, sprowadzał broń i amunicję oraz przygotowywał budynek do odparcia hitlerowskiego ataku.

 

Śmierć – nieznane fakty

Guderski zginął zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu II wojny światowej. Przez lata historycy sądzili, że zmarł raniony odłamkiem granatu, który rzucił w stronę atakujących hitlerowców, chcąc ratować pozostałych pocztowców. Jednak wspomnienia jednego z czterech ocalałych obrońców, Augustyna Młyńskiego, zamieszczone na blogu http://wmmialemracje.blogspot.com/2015/01/318.html odsłoniły nieznane dotąd fakty dotyczące jego śmierci. „Dnia 1 września o godzinie 4.50 kolega Binnebesel, który pełnił dyżur w centrali telefonicznej, zameldował, iż przerwano wszelką łączność. Zaraz potem zaczęto ostrzeliwać gmach naszego urzędu. Udałem się natychmiast do magazynu z bronią, gdzie zastałem już „Konrada”. Nie znałem jego nazwiska, lecz koledzy mówili o nim, że jest naszym dowódcą. On też rozdawał broń, po czym wszyscy od razu udawali się na powierzone im stanowiska. W pewnej chwili „Konrad” został śmiertelnie trafiony kulą. Koledzy zabrali go i położyli w sąsiednim pokoju. Dowództwo objął st. asystent, Alfons Flisykowski”.

Guderski nie żył już więc gdy pocztowcy między 8 a 9 rano odparli kolejny atak hitlerowskich grup szturmowych, które próbowały dostać się do siedziby Polskiej Poczty przekuwając się przez ścianę sąsiadującego z gmachem budynku II Rewiru Policji. Nie mógł być więc tym, który powstrzymał na kilka godzin zdobycie budynku przez niemieckie siły.  Nie umniejsza to jednak w niczym jego zasług.

 

14 godzin nadziei

To on przygotował 56 pocztowców do ciężkiej walki. Zgodnie z ustalonym jeszcze w 1936 roku planem obrony niektórych polskich obiektów w Gdańsku, pocztowcy mieli bronić się tylko przez 6 godzin, do chwili nadejścia odsieczy. Bronili się przez 14. W nierównej walce odpierali ataki przeważających liczebnie i lepiej uzbrojonych hitlerowców (180 SS-manów, 3 jednostki artylerii Wehrmachtu i co najmniej 3 samochody opancerzone). Prawdopodobnie nie wiedzieli, że pomoc nie nadejdzie, bo sztab na kilka dni przed wybuchem II wojny zrezygnował z utworzonego kilka lat wcześniej planu obrony. Poddali się dopiero wtedy, gdy atakujący oblali budynek mieszanka zapalającą i podpalili. Część zginęła w płomieniach, część zmarła na skutek poparzeń kilka tygodni później (w tym m.in. 11-letnia wychowanica dozorcy budynku, Erwinka Barzychowska), pozostałych rozstrzelano 5 października 1939 roku na gdańskiej Zaspie.

 

Syn robotnika kolejowego

W 1999 roku pośmiertnie nadano Konradowi Guderskiemu tytuł honorowego obywatela miasta Gdańsk. Po zakończeniu II wojny światowej pośmiertnie odznaczono go krzyżem Virtuti Militari oraz krzyżem walecznym. W większości polskich miast znajdują się ulice noszące jego miano. Także na Saskiej Kępie w Warszawie na frontonie kamienicy, w której mieszkał w okresie międzywojennym, od 1981 roku widnieje tablica upamiętniająca jego imię. Czy kiedykolwiek syn zwykłego robotnika kolejowego mógł przypuszczać, że jego nazwisko przejdzie do historii Polski, i będzie stawiany za wzór dla innych? Guderski urodził się w Piotrkowie, 19 lutego 1900 roku, jako syn Anny i Stanisława. Dzieciństwo i młodość spędził w Pruszkowie. W 1918 roku brał czynny udział w rozbrajaniu Niemców w Warszawie. Był absolwentem warszawskiego gimnazjum im. Rejtana (w szkolnym archiwum do dnia dzisiejszego przechowywany jest odpis świadectwa dojrzałości Guderskiego) oraz Politechniki Warszawskiej i Lwowskiej. W roku 1934 uzyskał tytuł inżyniera hydrologa. Pracował m.in. przy regulacji Wisły. Jego grób znajduje się na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu na Zaspie koło Wrzeszcza, spoczął wraz z tymi, na czele których stanął by bronić Polskiej Poczty w Gdańsku. Jego nazwisko widnieje również na pamiątkowej tablicy na budynku Poczty Polskiej w Gdańsku. Piotrkowianin nie ma jednak swojego grobu. Pocztowców gdańskich upamiętnia symboliczna mogiła na gdańskiej Zaspie oraz film fabularny „Wolne miasto” w reżyserii Stanisława Różewicza z 1958 roku, gdzie w rolę Konrada Gunerskiego wcielił się Stanisław Jasiukiewicz.

 

                                                                                                                           Agawa

 


Zainteresował temat?

4

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (9)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Mariya Fnookievichz ~Mariya Fnookievichz (Gość)01.09.2016 06:06

Bez sensu. Ulica. Pomnik. Msza i pogrzeb. Wystarczy już tych "bohaterów"...

021


chemik ~chemik (Gość)01.09.2016 11:55

Ciekawy artykuł, propagujący bohaterstwo Polaków w 1939 roku. Oczywiście należy dodać zaściankowy patriotyzm - TO NASZ! Niestety, jak zwykle tam, gdzie propaganda sukcesu działa, nie wspomina się o faktach niewygodnych. Na mocy porozumień dotyczących Wolnego Miasta Gdańska wszystkie obiekty użyteczności publicznej miały być ZDEMILITARYZOWANE. Szkolenie wojskowe (bardziej parawojskowe) polskich pracowników poczty miało zapobiec przejęciu placówki przez niemieckie bojówki podczas zamieszek NIE WOJNY!!! Obrońcy nie powinni być uzbrojeni, nie nosili mundurów, nie byli żołnierzami i Niemcy zgodnie z Międzynarodowym Prawem Wojennym potraktowali ich jak bandytów i terrorystów. Smutne, ale prawdziwe.
Druga sprawa - skąd miała przyjść odsiecz? Od zbierającej ciężkie baty armii? Cały plan obrony Poczty Gdańskiej i Westerplatte nie miał sensu - żadnej odsieczy nie miało być, ci ludzie zostali rzuceni na żer Niemcom w imię propagandy oporu. Za oderwane od rzeczywistości (hehe - skąd to znamy???) wizje Naczelnego Dowództwa ci bohaterscy ludzie zapłacili cenę najwyższą....

22


W-sulej ~W-sulej (Gość)01.09.2016 09:19

O Guderskim nie wiedzieli ci co nie interesowali się historią, że jako piotrkowianin brał udział w obronie Poczty Polskiej w Gdańsku. Pamiętam, że na lekcji historii w latach 60-tych nauczycielka wspominała o nim jako piotrkowianinie, który brał udział w obronie Poczty Polskiej. Podejrzewam,że również inni nauczyciele historii o tym mówili. Dzieci które nie interesowały się historią Polski o tym zapomniały a rodzice o tym nie pamiętali bo ich to też nie interesowało. Tak można powiedzieć o wielu faktach historycznych, które są potrzebne teraz dla zwykłych celów politycznych. A czy on był bohaterem - moim zdaniem to nie, wykonywał rozkazy przełożonych. Podejrzewam, że sam o sobie jakby żył tak samo by powiedział. Powinniśmy o nim pamiętać nie jako o bohaterze ale o kimś co organizował obronę Poczty Polskiej w Gdańsku na polecenie przełożonych.

40


Louis ~Louis (Gość)01.09.2016 05:46

I w Piotrkowie powinna byc ulica Konrada Guderskiego .........................

101


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat