Piotrków: Na “Balcerku” handel jakoś idzie

Tydzień Trybunalski Niedziela, 05 lutego 201216
Kupcy spod “Kwadratu” nie chcą się tam przenieść, twierdząc, że na „Balcerku” nie ma w ogóle handlu. Ci, którzy tam sprzedają, mają inne zdanie. Przeważają jednak opinie, że targowisko to jest jednym wielkim niewypałem - ani kupców, ani kupujących. Co o piotrkowskim targowisku przy ul. Modrzewskiego myślą kupcy (ci, którzy tam są, oraz ci, którym proponuje się przeprowadzkę) oraz Urząd Miasta?
fot. Jarek Mizerafot. Jarek Mizera

- Czasy się zmieniły. Teraz ludzie kupują mniej, szybciej, mają inne, ważniejsze sprawy niż poświęcanie czasu na zakupy. A na “Balcerku” jest wiele niedogodności, przede wszystkim za mały parking - takiego zdania jest Marek Grygiel, sadownik handlujący niegdyś na “Balcerku”, a teraz przy “Kwadracie”.

 

- Zmienia się wszystko. 20 lat temu sprzedawałem jednego dnia 300 kilogramów wiśni, bo ludzie mieli inne upodobania. Młodzi robili przetwory. Teraz stopa życiowa się podniosła, wokół pełno supermarketów, a ludzie kupują produkty z ulepszaczami. Zmniejszyła się zatem liczba klientów na targowiskach. Po drugie zmienił się sposób kupowania. Na “Balcerka” przyjeżdża, dajmy na to, młoda kobieta. W szybkim tempie, z kluczykami w ręce podbiega do straganu, raz dwa kupuje co trzeba i leci do auta, bo jej się spieszy. To ma trwać kilka minut. A tam jest tak - parking na kilkanaście samochodów, z czego 10 aut należy do pracowników pobliskich sklepików. Nie ma gdzie zaparkować. Ustanowienie targowiska jest sprawą biznesu, a najgorzej, jak zajmie się tym urzędnik, który nie ma zielonego pojęcia o tym. Myślę, że te pawilony, które są na targowisku, powinny być ustawione po lewej stronie, przy samej granicy. Cofnąłbym je trochę dalej, żeby ludzie tam weszli. Jak jest w supermarkecie? Żeby dojść po chleb, musimy minąć najpierw sto innych półek, z których zawsze coś sięgniemy. Parking powinien znajdować się wewnątrz, aby ludzie mogli spokojnie wjechać i wyjść sobie do straganów. A tam jest na odwrót - mówi Grygiel.

 

Opowiada, że na początku owszem - handel szedł, ludzie byli, ale powoli (ku zaskoczeniu) wszystko zaczęło zamierać. - Teraz jest tam mało ludzi. Bo kto będzie szedł po pomidory przez półtora kilometra? Zwłaszcza że po drodze mija się kilkanaście sklepów. Ja tam sprzedawałem i przestałem. Ludzie wiedzieli, że jestem producentem i miałem zawsze taniej. W związku z tym, że wciąż tam ktoś stoi, na pewno są jacyś klienci, ale nie ma na pewno tłumów, biorąc pod uwagę ilość ludzi mieszkających w pobliskich blokach - wyjaśnia Marek Grygiel.

 

Nieco innego zdania są handlujący tam kupcy. Nie twierdzą, że zarabiają miliony, ale można wyżyć za to, co się sprzeda. - Przy czynszach, jakie płacimy tutaj, można żyć. Nie wiemy, może wiaty, które chroniłyby przed wiatrem, zwerbowałyby tutaj trochę ludzi. Zresztą ja myślę, że nowi handlujący boją się po prostu konkurencji z naszej strony. My mamy “swoich” kupujących, którzy robią u nas zakupy od kilku lat. Jesteśmy dla nich sprawdzeni i wiedzą, że od nas zawsze dostaną dobry towar. A nowych trzeba sprawdzać i patrzeć, co mają do sprzedania. Boją się, bo wiedzą, że musieliby pobyć tutaj z rok, żeby pozyskać klienta, bo klient od razu nie pójdzie i nie przerzuci się na zakupy u nowego. To jest tak samo, jakbym ja teraz poszedł gdzieś pomiędzy innych, starych handlowców i próbował się wśród nich przebić. Zanim klient mnie wybierze, wypróbuje, musi upłynąć trochę czasu. A może minąć trzy miesiące i mogę stracić pieniądze. Tak samo jest z nimi - wyjaśnia mężczyzna sprzedający warzywa i owoce na “Balcerku”.

 

- Ale ten rynek się rozwija. My tutaj mamy rynek z prawdziwego zdarzenia: jest utwardzony kostką, są czyściutkie toalety, wszystkie warunki, jeśli chodzi o bazar są spełnione. Jesteśmy w części młodego osiedla, na którym powstają dopiero nowe bloki i z czasem będzie coraz więcej ludzi - dodaje jedna z handlujących tam kobiet.

Ciekawość wzbudza jednak podzielona opinia na temat, czy przychodzi tam mało czy dużo osób. Niektórzy twierdzą, iż kupujących jest wielu, o czym świadczy fakt, że jeszcze tam nie przestali handlować. Inni mówią zaś, że ludzi, zwłaszcza zimą, jest jak na lekarstwo. - Mnie tak bardzo nie zależy, bo nie żyję tylko z utargu tutaj, ale wydaje mi się, że ludzi, jak na targ, jest mało. A zimą to już w ogóle - jak na lekarstwo - mówi starszy mężczyzna.

 

Jakie zdanie na temat “Balcerka” ma Urząd Miasta? Zapytaliśmy, czy targowisko przy ulicy Modrzewskiego okazało się dla miasta dobrą inwestycją.

Budowa “Balcerka” zakończyła się w 2001 roku, a koszt jego wybudowania to 1.168.131,98 zł. - Miejsce to przeznaczone zostało przez miasto do handlu, aby zastąpić dotychczas działające targowisko na “placu Balcerowicza”, nazwanym tak przez handlujących i kupujących na cześć ówczesnego ministra finansów, dzięki któremu przedsiębiorcy mogli handlować np. na targowiskach. Zresztą prof. Balcerowicz był na tym placu i dostał od kupców w prezencie składane łóżko - symbol pierwszej “lady” dla niejednego przedsiębiorcy. Ponieważ “plac Balcerowicza” przez lata funkcjonował na terenach prywatnego właściciela, który miał zamiar własną nieruchomość wydzierżawić lub sprzedać (na tej działce dziś stoi Focus Mall), osoby tam handlujące musiały opuścić teren. Miasto przeznaczyło na targowisko najbliższą własną działkę obok “placu Balcerowicza”, czyli przy ul. Modrzewskiego, wychodząc tym samym naprzeciw i mieszkańcom, i handlującym, którzy przez lata przyzwyczaili się do targowiska w tej okolicy - podaje Elżbieta Jarszak, koordynator Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta.

 

Jeśli chodzi o wpływy ze strony targowiska przy Modrzewskiego do budżetu miasta, to - jak podaje Urząd Miasta - z samej opłaty rezerwacyjnej za listopad 2011 roku wpłynęło 1.670 zł, plus opłaty targowe. Do tych wpływów doliczyć należy jeszcze czynsz dzierżawny od osób prowadzących działalność w pawilonach.

 

Skoro dawny „plac Balcerowicza” gromadził tylu handlujących i kupujących, dlaczego dziś jest tam tak mało ludzi, w porównaniu na przykład do ruchu, jaki odbywał się wokół straganików koło “Kwadratu”? Elżbieta Jarszak wyjaśnia, że popyt zależy od wielu czynników: od podaży, cen, zasobności portfeli kupujących, powstającej obok konkurencji, a nawet… robienia zakupów w ulubionym miejscu i wielu, wielu innych.

 

- Obecne targowisko przy ul. Modrzewskiego nigdy nie zastąpiło “placu Balcerowicza”, a powstało przecież tyko kilkaset metrów dalej! Dlaczego? Piotrkowski “plac Balcerowicza” wcześniej czy później podzieliłby losy o wiele większych bazarów, które też dziś już nie istnieją, jak łódzki “Górniak” czy warszawski bazar “Różyckiego”. Nasze miasto nie jest tu jakimś szczególnym wyjątkiem. Widocznie czasy były inne, może lepsze miejsce, może sprzedawcy nie płacili opłat targowych i mieli tym samym większe zyski na czysto, a może po prostu kupujący po owczym pędzie lat dziewięćdziesiątych i zachłyśnięciu się gospodarką wolnorynkową doszli do wniosku, że nie chcą już kupować mięsa ze straganu obok butów, mebli, płyt i kotów? Bo na “placu Balcerowicza” można było w latach dziewięćdziesiątych kupić wszystko. Dziś na targowiskach miejskich mamy przede wszystkim warzywa i owoce, sporadycznie odzież - mówi Elżbieta Jarszak.

 

Jak ma się handel na targowisku, które zastąpiło tak popularnego niegdyś “Balcerka”? Opinie są podzielone. Może jednak nie tak źle, skoro ciągle są tam i handlujący, i kupujący. A że nie w takiej liczbie, jak przed kilkunastu laty... Cóż, wszyscy się trochę zmieniliśmy.

 


Magdalena Waga


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

Komentarze (16)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

szczepan ~szczepan (Gość)06.02.2012 14:04

Pomijając już niepotrzebne w tej chwili didaskalia. Moja frustracja i bunt wynikają nie z gnębienia a z świadomości tego że coś działa źle. Sam w swojej pracy mam do czynienia z różnymi władzami samorządowymi i wiem, że można inaczej i lepiej. Frustracja i bunt są motorem wszelkich zmian. A do czego jest rada i radni? Skoro to prawo, któremu mam bezrefleksyjnie się poddać jest już doskonałe to po co mi 23 darmozjadów w UM? Nieposłuszeństwo jest wpisane w demokrację. Władza ma działać w ramach obowiązującego prawa i w stosunku do obywatela ma wyłącznie obowiązki, jak się władzy nie podoba to może przestać być władzą.

00


P51 ~P51 (Gość)06.02.2012 13:42

"szczepan" napisał(a):
gruuuuuba przesada.


Też uważam,że nie masz racji i też się cieszę z dyskusji.
Pomyśl,że i twoje myślenie może zostać nazwane "gruuuubą przesadą".
Nadal się nie rozumiemy i pewno się nie zrozumiemy, bo nie jest moją ambicją przekonać cię do mojego myślenia, tylko zachęcić do myślenia wielokierunkowego.Nie wyłącznie z pozycji obywatela gnębionego porzez władzę,bo to prowadzi nieuchronnie do głębokiej frustracji i buntu.
Niewłaściwe jest też mniemanie,że reprezentuję władze miasta.Jestem zwykłym obywatelem tego miasta i też wiele ze strony władz mi się nie podoba.
Ale mówienie,że to "my dajemy wam pracę" jest stwierdzeniem przewrotnym i niekompletnym, bo "my" też dajemy "wam" nasze nieposłuszeństwo i chęć do naginania prawa dla własnej korzyści.
No bardzo jestem ciekaw twojej reakcji, gdyby twój pracodawca zmuszał cię do wykonania zleconej pracy wbrew obowiązującemu prawu...?
Oczywiście,że mieszkańcy to nie pracownicy, ale tak władza jak i obywatele mają zarówno prawa jak i obowiązki. Wy chcecie, by obywatele mieli prawa, a władza obowiązki.
Tylko.
Tak się nie da.

00


Tartu Tarturanga06.02.2012 13:08

"szczepan" napisał(a):
mieszkańcy to nie pracownicy,


"szczepan" napisał(a):
MY dajemy wam pracę


Dokładnie i trzeba w końcu to zrozumieć !!!

00


szczepan ~szczepan (Gość)06.02.2012 12:38

No ja się bardzo cieszę, że się różnimy w poglądach bo robi się miejsce na dyskusję. Co nie zmienia faktu, że nadal uważam, że nie masz racji.

Cytuję:
Że władza jest zła? Można to różnie interpretować,zależy od punktu siedzenia...

no to widać, że siedzimy w różnych miejscach...

Cytuję:
Każdy szef musi krótko trzymać swoich podwładnych, bo inaczej robi się anarchia.
Czy do tego dążymy...?

Po pierwsze miasto to nie firma, a mieszkańcy to nie pracownicy, tak naprawdę jest dokładnie odwrotnie to MY dajemy wam pracę. To nie jest Korea PN, gdzie "szef" krótko trzyma swoich pracowników (niewolników) ma mordę. I błagam nazywanie popiskującego społeczeństwa obywatelskiego anarchią to gruuuuuba przesada.

Komentarz był edytowany przez autora: 06.02.2012 12:39

00


P51 ~P51 (Gość)06.02.2012 12:20

"szczepan" napisał(a):
No właśnie reprezentujesz ten niezrozumiały dla mnie sposób myślenia


No to jest 1 : 1 .
Ja tylko staram się pomyśleć,rozważyć sprawę z innego punktu widzenia.Nie jednostronnie.
Że władza jest zła? Można to różnie interpretować,zależy od punktu siedzenia...
Każdy szef musi krótko trzymać swoich podwładnych, bo inaczej robi się anarchia.
Czy do tego dążymy...?

00


szczepan ~szczepan (Gość)06.02.2012 12:07

No właśnie reprezentujesz ten niezrozumiały dla mnie sposób myślenia, który wyraża pogląd, że to władza wie lepiej jak zrobić dobrze obywatelowi. To władza wskazuje w swej nieomylności takie miejsca jak na Modrzewskiego,a głupi lud nie wiedzieć czemu nie chce tam kupować, tylko uparli się ci durni ludzie na złość i ku własnej zgubie, że będą kupować blisko domu. Pewnie nie dorośli intelektualnie żeby zrozumieć geniusz tego posunięcia. Rynek, plac, targowisko jak zwał tak zwał to jest najmniej istotne, ważne jest jaką funkcję spełnia. Nowe są tworzone "na dziko" bo nasza omnipotentna władza nie jest wstanie lub nie chce realizować (usankcjonować) istniejących potrzeb społecznych, przecież to jest proces. I na koniec, ja podałem przykłady targowisk, które są w najbardziej reprezentatywnych częściach miasta, u nas pewnie by hołotę przegoniono "zrewitalizowano" place i postawiono ławeczki. Oprócz tego istnieją setki osiedlowych targowisk (bliźniaki naszego kwadratu, jak to za komuny bywało) w blokowiskach i nikomu nie przyjdzie do głowy żeby z tym walczyć. No ale u nas ma być jak w wiosce potiomkinowskej, wszytko piękne tylko żyć się nie da...

Komentarz był edytowany przez autora: 06.02.2012 12:13

00


P51 ~P51 (Gość)06.02.2012 11:36

"szczepan" napisał(a):
6 km w jedną i 6 w drugą stronę


6x6 km to ma cały Piotrków...;-)
Nie przesadzaj więc z tymi kilometrami ;-)

"szczepan" napisał(a):
Wpisz sobie w google: Rynek Jeżycki, Rynek Wildecki, Plac Wielkopolski i zobacz w jakich miejscach ludzie sprzedają i kupują w Poznaniu. No ale Piotrków jest nowoczesny taki ładny i zrewitalizowany...


Niby tak, ale wpisz sobie we własny rozum fakt, że te wskazane przez ciebie miejsca są jak sama nazwa wskazuje RYNKAMI, czyli miejscami,gdzie tki handel odbywa się od dziesięcioleci,jeśli nie stuleci. Miejsca tradycyjne, w dużych mistach wyznaczone przez starą zabudowę i przyzwyczajenia mieszkańców od pokoleń...
A u nas? Stare "rynki" już nie istnieją, a nowe-w nowej części miasta tworzone są trochę na dziko. Takie mamy czasy - samowola nie usunięta natychmiast za kilka lat domaga się przywilejów i usankcjonowania...
Oczywiste jest ,że tak klienci jak i handlujący chcieli by mieć do miejsca zakupów/handlu kilka kroków... Ale gdzie na Świecie jest taki rynek-dający zadowolenie wszystkim...?
Dłuuuugo by szukać...

"anek" napisał(a):
BALCEREK JEST O.K. NA PARKINGU NIE POWINNO SIE SPRZEDAWAC,BO KOŁ KWADRATU JEST PARKING A NBIE PLAC HANDLOWY,PRZENIESCIE SIE NA MODRZEWSKIEGO,TO BEDZIE BAZAR JAK ZA DAWNYCH CZASÓWMNA SŁOWACKIEGO


Klasyczny przykład internetowej szczeniaterii - może pierwotna myśl słuszna, jednak "emanacja" do bani...

00


szczepan ~szczepan (Gość)06.02.2012 10:11

Cytuję:
TO BEDZIE BAZAR JAK ZA DAWNYCH CZASÓWMNA SŁOWACKIEGO!

nie będzie jak na Słowackiego choćby wszyscy sprzedawcy z całego województwa się tam zjechali bo nie będzie miał kto kupować. Lokalizacja jest do du... z jednej strony rzeczka i łąki z drugiej szkoła i galeria handlowa.

00


anek ~anek (Gość)05.02.2012 14:09

BALCEREK JEST O.K. NA PARKINGU NIE POWINNO SIE SPRZEDAWAC,BO KOŁ KWADRATU JEST PARKING A NBIE PLAC HANDLOWY,PRZENIESCIE SIE NA MODRZEWSKIEGO,TO BEDZIE BAZAR JAK ZA DAWNYCH CZASÓWMNA SŁOWACKIEGO!

00


szczepan ~szczepan (Gość)05.02.2012 13:58

Cytuję:
Powinni zamknąć te targowiska i wyznaczyć jedno miejsce, gdzie ci handlarze by sobie sprzedawali bez żadnych zastrzeżeń i łamania przepisów, bo to jest głupota, ci ludzie przy kwadracie handlują nielegalnie i dziwi mnie, że jeszcze ich policja stamtąd nie zabrała, bo tam nie jest nic przez miasto wyznaczone, po prostu rozstawili się na chodniku.

Głupia to jest twoja wypowiedź. Zrozum Ty i tobie podobni, że nie da się wyznaczyć jednego miejsca w mieście takim jak Piotrków, gdzie sprzedawane będą produkty spożywcze. Jeden w mieście to może być urząd, teatr, filharmonia. Dlaczego nie ma jednego np. budynku kościoła w mieście? Wyobrażasz sobie babcie jak zasuwa z jednego końca miasta na drugi, żeby dać na tacę? Tak samo niemożliwe jest, żeby ktoś po kilo pomidorów zasuwał w 6 km w jedną i 6 w drugą stronę. Wpisz sobie w google: Rynek Jeżycki, Rynek Wildecki, Plac Wielkopolski i zobacz w jakich miejscach ludzie sprzedają i kupują w Poznaniu. No ale Piotrków jest nowoczesny taki ładny i zrewitalizowany...

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat