- Turniej charytatywny dla Patryka Wysmyka
- Gmina Sulejów inwestuje w bezpieczeństwo strażaków – wymiana butli powietrznych w jednostkach OSP KSRG
- Zaduszki w Piotrkowie – drugi dzień kwesty na rzecz ratowania zabytkowych pomników
- Wypadek na skrzyżowaniu Sikorskiego i Concordii
- Przystanek Kanapka i Przesiadkowo znikają z mapy Piotrkowa
- Groźny wypadek na S8 w kierunku Piotrkowa. Dachował Rover
- Pożegnania w Piotrkowie Trybunalskim – wspomnienie osób, które odeszły w ostatnich 12 miesiącach
- Kwesta na rzecz ratowania zabytkowych nagrobków na piotrkowskim cmentarzu
- 68. Męski Różaniec w ten weekend
Piotrków: Handlują w błocie po kolana
- Widzimy jak jest. Jak chwyci mróz, to są tylko wielkie koleiny i ogromne dziury, ale jak jest roztop, to nie da się tu wytrzymać, nie ma jak podjechać - mówi kupujący. Na targowisku dla rolników kupić można prosiaki, króliki, drób, ziarno, warzywa i inne produkty rolne. Handlowcy, wjeżdżając ciężkimi pojazdami, mają trudności z wyjazdem z placu podczas roztopów.
- Ludzie mszczą, przeklinają. Ten plac miał być zrobiony. Mówiono, że firma miała zostać przeniesiona. Placowy twierdził, że ma być lepiej, ale od kilku lat nie zrobiono z tym nic - mówi handlarz ziarna i ziemniaków. - Nawet zabrali toalety. Jest tylko jedna na cały plac, a ludzi jest tutaj bardzo dużo w piątki. Mimo wszystko cały plac jest zajęty. Ludzie nie mają wyjścia. Dla niektórych handel to jedyny dochód - mówi kupujący.
Na placu przy ulicy Bawełnianej nie ma zasad. Nie ma wydzielonych stanowisk, nie ma też numeracji. Handlarze, by zająć sobie nieco lepsze miejsce i nie stać kilka godzin w wodzie, przyjeżdżają w nocy lub bladym świtem.
- O godzinie 4:00, 5:00 stoją już z prosiakami, potem przyjeżdżają ci ze zbożem, warzywami, ziemniakami. Ludzie przeklinają, że płacą, a muszą w wodzie i błocie stać. Płaci się różnie. Po 10 zł, po 6 zł jednorazowo za przestrzeń, na której stoi auto czy inny pojazd, którym się przyjedzie. Ja płacę 6 zł. Gdyby to był plac wybetonowany, z numeracją, z wydzielonymi stanowiskami - jak mają koło hali - to byłoby zupełnie inaczej. Handel by też lepiej szedł - mówi jeden z handlarzy.
- Tutaj panuje bezkrólewie, zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Kto przyjedzie wcześniej, ten zaklepie sobie lepsze miejsce, bardziej suche. Dlatego ludzie przyjeżdżają nawet o trzeciej, czwartej rano. Stoi się i czeka, aż się dzień zrobi. Jak ktoś stoi w wodzie, to nikt do niego nie podchodzi i nie można nic zarobić - dodaje pan Stanisław.
- Żeby w Piotrkowie taki plac był do handlu? Nie do pomyślenia. Nie znam tutaj w okolicy drugiego tak zaniedbanego targowiska. Nie ma takiego w Tomaszowie, Sulejowie Radomsku czy innym mieście. Wszędzie dbają o to, tylko u nas nie. Jak tylko trochę popada deszcz, to nie przyjeżdżam i nic nie mogę kupić - mówi kupujący.
- Potwierdzam to, co powiedział pan Stanisław. Nic dodać, nic ująć. Przecież mogliby chociaż jakąś szlakę przywieźć. W ostatnich latach jest coraz gorzej. Tutaj są takie doły, że jak samochody przejeżdżają, to zawadzają miską olejową. Niejeden uszkodził tu auto - dodaje kupujący.
- Jak robiono Sulejowską, to jechała maszyna, zrywała asfalt i rozdrabniała go. Przecież można by tym kruszywem wyłożyć plac. Zrobili kawałek i. koniec. Nic to nie pomogło. Ten rynek jest bardzo potrzebny. On tutaj jest sprzed wojny i każdy o nim wie. I człowiek sobie przyjdzie tu, czy marchewkę kupi, czy trochę ziarna, bo trzyma gołąbka czy kurkę. Typowo dla rolników. Urząd Miasta w ogóle o to nie dba - denerwuje się handlarz.
- Jak Urząd Miasta nie chce o to dbać, to niech wydzierżawi i niech ktoś inny o to zadba - mówią zgodnie handlowcy. - Dla mnie 6 zł to nie jest mało. Nie jest to też zbyt dużo, ale płacę i mam w wodzie stać? Na innych piotrkowskich targowiskach stoją na betonie - tłumaczy pan Stanisław.
Regulamin targowisk miejskich wyraźnie informuje, że administrator targowiska zobowiązany jest do: - ustalenia godzin działania targowiska; - zapewnienia porządku i czystości w obrębie targowiska i na terenach przyległych;
- zapewnienia właściwej organizacji targowiska poprzez: wyznaczanie ciągów komunikacyjnych i ich bieżące udrażnianie, wyznaczanie granic stanowisk handlowych oraz ustalanie zasad przyznawania wolnych stanowisk.
Z kolei w drugiej części tego samego regulaminu bardzo wyraźnie napisano, że "osoby prowadzące handel na targowisku (na Bawełnianej) zobowiązane są uiszczania opłat(...) oraz zachowania czystości i porządku w obrębie zajmowanego stanowiska podczas prowadzenia działalności i po jej zakończeniu(...).
Okazuje się, że regulamin pozostaje regulaminem tylko na papierze, a wymogi dotyczą tylko handlarzy. Zasada przyznawania stanowisk nie istnieje. Podobnie jak nie ma ustalonych godzin pracy targowiska. O fatalnych warunkach w regulaminie ani słowa, a handlujący płacić muszą. Władze miasta tłumaczą, że złe warunki zostały uwzględnione i stawki za opłaty targowe są o połowę niższe od tych na innych piotrkowskich targowiskach.
- Przez ten teren przejeżdżają samochody ciężarowe należące do firmy, która znajduje się obok targowiska. Nawierzchnia targowiska jest sukcesywnie naprawiana, ale ze względu na obecność firmy miasto nie planuje prowadzenia tam większej inwestycji, niż tylko bieżące, cząstkowe naprawy. Właśnie rozstrzygnięty został przez Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji kolejny przetarg na remonty cząstkowe ulic. Za kilka dni - kiedy tylko warunki atmosferyczne nieco się poprawią - drogowcy wejdą na targowisko i będą poprawiać nawierzchnię - informuje Elżbieta Jarszak.
Okazuje się, że problem targowiska na Bawełnianej trwa już kilka lat. W 2005 roku pojawił się projekt, aby naprawić nawierzchnię na targowisku. Projekt nie doszedł do skutku. Radni nie zgodzili się ze względu na brak funduszy. Trzy miesiące temu pojawiła się nadzieja na wyprowadzkę firmy, jednak do tej pory nic się nie zmieniło. Planowo MZDiK raz w miesiącu rzuca kruszywo na nawierzchnię. Handlowcy jednak jakoś tego nie widzą. A więc czy coś się zmieni?
Ewa Tarnowska