- Zamknięcie tej furtki znacznie utrudnia nam dostęp do uczelni, ponieważ musimy chodzić naokoło. Zwłaszcza teraz, gdy jest sezon zimowy i zła pogoda, przydałaby się krótsza droga - mówi poirytowana studentka. - Uważam, że powinna być otwarta, bo i tak większość studentów, zwłaszcza chłopców, przeskakuje teraz przez ogrodzenie. Po co więc mają skakać i później uczelnia ma płacić im odszkodowania za złamane nogi czy ręce, jeśli mogliby przechodzić normalnie.
- Mamy dużo okienek i chcąc pójść do akademika, zjeść obiad, musimy chodzić naokoło i nadrabiać dużo drogi. Przejście do "Mikrusa" zajmuje nam pół godziny, a mamy półtorej godziny przerwy. Idąc wokoło, tracimy jakieś 15 - 20 minut i wychodzi na to, że w ogóle nie opłaca nam się chodzić na obiad - żalą się studenci mieszkający w akademiku „Mikrus".
Władze Filii UJK deklarują jednak, że zamknięcie furtki nie ma na celu utrudniania życia studentom, a wręcz przeciwnie, przeprowadzone jest z myślą o poprawie ich bezpieczeństwa oraz porządku na terenie campusu. - Podjęliśmy taką decyzję, ponieważ notorycznie, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, boisko stawało się miejscem schadzek młodzieży, która spożywała tam alkohol i zaśmiecała teren różnymi odpadkami, i nie tylko odpadkami. Często miało miejsce demolowanie budynku.
Zdarzały się przypadki uszkodzeń drzwi i okien, jak również incydenty zaczepiania studentów, grożenia im nożem. Nasze dobre relacje ze Strażą Miejską i policją zapewniają szybkie interwencje w przypadkach prób wandalizmu, kradzieży i fizycznej przemocy - mówi Marian Biniek, zastępca kanclerza ds. Filii UJK w Piotrkowie Trybunalskim. - Okoliczni mieszkańcy teren campusu traktowali jako wybieg dla psów, a one niestety pozostawiały odchody, których właściciele zwierząt nie sprzątali. To po pierwsze. Po drugie, swobodnie puszczone przez właścicieli psy stwarzały realne zagrożenie dla studentów i pracowników uczelni. Biegając bez kagańca, mogły w każdej chwili rzucić się na osoby obce i tym samym stwarzały realne zagrożenie dla studentów. Ponadto na teren campusu wjeżdżali rowerzyści i motocykliści, także niebezpieczni dla pieszych korzystających z alejek. W rezultacie prywatny teren uczelni stał się z czasem wygodnym przejściem dla osób postronnych, wieczorami natomiast miejscem spotkań towarzyskich i alkoholowych libacji, a efektem tych spotkań był zaśmiecony teren campusu.
Obecnie zbierane są wśród studentów podpisy pod petycją o przywrócenie przejścia. Na pytanie, czy i jak zostanie rozpatrzona, trudno odpowiedzieć. Władze uczelni nie dają wiele nadziei studentom, za priorytet uznając dbanie o ich bezpieczeństwo oraz porządek na terenie uczelni. - Wejście na teren campusu jest od strony ul. Słowackiego. Od strony ul. Belzackiej znajduje się natomiast droga ewakuacyjna, która może być udostępniona w sytuacjach nadzwyczajnych. Tak jest i tak być powinno na każdej posesji stanowiącej własność prywatną bądź własność instytucji - mówi Marian Biniek.
- Campus Filii UJK jest ogrodzony i monitorowany po to, by zabezpieczyć budynki i urządzenia przed bezmyślną dewastacją oraz chronić prywatną własność studentów i nauczycieli akademickich przed kradzieżami, których przypadki miały miejsce w przeszłości. Władze uczelni, w trosce o zabezpieczenie prywatnego mienia studentów oraz własności uczelni, podjęły logiczne i skuteczne działania - dodaje.
Cezary Krawiec