Pierwsi na miejscu zdarzenia. Jaka jest kondycja jednostek OSP w naszym regionie?

Tydzień TrybunalskiRegion Środa, 17 lipca 201927
Tylko 30% jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych w Polsce jest w pełni przygotowanych do udziału w akcjach ratowniczych - ich członkowie są odpowiednio wyposażeni i przeszkoleni, mają ubezpieczenie i przeszli badania lekarskie. To wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Do takich jednostek, włączonych do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, trafia 70% środków przeznaczonych na finansowanie OSP. Większość jednostek działających poza systemem nie spełnia wymaganych kryteriów i dlatego nie jest wysyłana do pożarów czy wypadków. Są wśród nich i takie, których działalność sprowadza się wyłącznie do organizowania imprez kulturalnych czy edukacyjnych, albo do udziału w zawodach sportowych. Jak wygląda kondycja jednostek OSP w regionie piotrkowskim?
fot. M. Glinka/OSP Srock (archiwum) fot. M. Glinka/OSP Srock (archiwum)

Niewątpliwie Ochotnicze Straże Pożarne to istotna część Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, dlatego na ich funkcjonowanie przeznaczane są znaczne środki publiczne. W kontrolowanym przez NIK okresie, w latach 2014-2017 był to niemal miliard złotych rocznie.

 

W Polsce istnieje ponad 16,5 tys. OSP. Każda jest stowarzyszeniem, które opiera swoją działalność na pracy społecznej członków. Prowadzą oni w swoim środowisku szeroką działalność kulturalną, oświatową i sportową, ale ich podstawowym zadaniem wynikającym ze statutu i ustawy o ochronie przeciwpożarowej są szeroko pojęte działania ratownicze podczas pożarów, ale też techniczne (w tym komunikacyjne), medyczne, wodne, chemiczne i ekologiczne.

 

Najważniejsze jest to czy jednostka ma odpowiednio przeszkolonych i wyposażonych ratowników. Ta, która spełnia wysokie wymagania jest włączana do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego; bierze udział w szkoleniach i systematycznie jest poddawana inspekcjom. Większość OSP spoza systemu nie była wysyłana do akcji ratowniczych, albo brała w nich udział tylko sporadycznie. Wtedy jednak ratownicy tych jednostek z powodu braku odpowiedniego sprzętu czy szkoleń często stwarzali i niebezpieczeństwo dla siebie samych i ryzyko niepowodzenia akcji.

 

NIK ustaliła, że większość OSP działających poza systemem nie była poddawana systematycznym inspekcjom dotyczącym tak zwanej gotowości operacyjnej. Komendanci wojewódzcy i powiatowi Państwowej Straży Pożarnej nie mieli pełnych i aktualnych informacji, choćby o liczbie przeszkolonych ratowników, co nie sprzyjało także optymalnemu przyznawaniu dotacji. W wielkopolskiej gminie Gołańcz, dwie OSP działające poza Krajowym Systemem Ratowniczo-Gaśniczym nie miały ratowników, mimo to dostały pieniądze na zakup lekkich samochodów ratowniczo-gaśniczych. W jednym przypadku członkowie jednostki dopiero 2 lata później zakończyli podstawowe przeszkolenie pożarnicze, w drugim po roku od zakupu samochodu jedyny kierowca w jednostce zdobył uprawnienia do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.

 

Z ustawy o ochronie przeciwpożarowej wynika, że ratownik, który chce brać udział w akcjach musi spełnić kilka warunków:

- mieć co najmniej 18 lat, ale nie więcej niż 65

- odbyć szkolenie pożarnicze

- posiadać aktualne badania lekarskie dopuszczające do udziału w działaniach ratowniczych i ubezpieczenie

NIK wykazała, że nie wszyscy te warunki spełniają.


Jaka jest kondycja jednostek OSP w powiecie piotrkowskim?

Okazuje się, że pod tym względem jesteśmy specyficznym rejonem całego województwa, bo Ochotniczych Straży Pożarnych jest u nas wyjątkowo wiele – ok. 140, 26 z nich jest w KSR-G, ale również te działające poza systemem są wysyłane do działań na terenie powiatu.

 

- To 30%, o których mowa jest w raporcie NIK wg mnie nie dotyczy naszego regionu – mówi Wojciech Pawlikowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Piotrkowie Trybunalskim. - Najlepiej obrazuje to sytuacja z 2017 roku, kiedy zmagaliśmy się ze skutkami huraganu Ksawery. W ciągu 24 godzin siły i środki naszego powiatu były w stanie zlikwidować skutki w prawie 300 zdarzeniach. Oczywiście zdarzają się jednostki, które nie mają sprzętu czy przeszkolonych ratowników, ale spowodowane jest to różnymi uwarunkowaniami. Jednostki OSP działają na zasadach stowarzyszeń, a to oznacza, że ich funkcjonowanie opiera się na chęci, dobrej woli grupy ludzi. Zdarza się, że czasem któraś z nich stanie na zakręcie. Jednak, patrząc z perspektywy lat służby, zarówno my, jak i koledzy z OSP stoimy na straży gotowi nieść ludziom pomoc.

 

Jak przyznaje oficer prasowy Komendy w Piotrkowie, problemów, z jakimi czasem zmagają się jednostki OSP, jest wiele. Jedną z przyczyn jest rynek pracy. Problemy kadrowe szczególnie odczuwalne były w latach 2007 – 2009. - Jedna z naszych jednostek miała tylko jednego kierowcę, bo ktoś inny wyjechał zagranicę za pracą, żeby utrzymać rodzinę. Pracę w OSP traktuje się charytatywnie, na pewno nikt nie idzie tam dla pieniędzy. Środki w ramach refundowania udziału w akcjach są naprawdę niewielkie – przyznaje W. Pawlikowski.

 

Okazuje się, że również na naszym terenie jest kilka jednostek, które z powodu braku sprzętu czy odpowiednio wyszkolonych ludzi, nie są wysyłane do akcji. - Ale to nie problem, bo z pewnością w bardzo bliskiej odległości jest jednostka, która działa prężnie. Pamiętajmy, że strażacy ochotnicy po 65. roku życia mogą być co prawda czynnymi członkami OSP, ale nie mogą brać udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych. Takie są wymogi prawne – dodaje W. Pawlikowski.

 


Główny ciężar finansowania OSP ponoszą gminy

Dla jednostek OSP najistotniejsze jest finansowanie ich działalności przez gminy, na terenie których mają swoje siedziby. To na gminie bowiem ciąży obowiązek ponoszenia kosztów wyposażenia, utrzymania, wyszkolenia i zapewnienia gotowości bojowej jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych, w tym także kosztów umundurowania, ubezpieczenia i badań lekarskich ratowników. To także gmina wypłaca ekwiwalent pieniężny tym, którzy brali udział w działaniach ratowniczych, albo szkoleniu organizowanym przez Państwową Straż Pożarną lub samą gminę. Przysługuje on jednak tylko wtedy, gdy za nieobecność ratownika w pracy pracodawca potrącił mu pieniądze z wynagrodzenia.

 

Jak ten system działa w praktyce? Na terenie największej gminy w naszym powiecie, czyli Woli Krzysztoporskiej, jest 16 jednostek OSP (w tym jedna w trakcie organizacji). Trzy jednostki są w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gsaśniczym: OSP Wola Krzysztoporska, OSP Gomulin, OSP Parzniewice. W roku 2018 na działalność operacyjną jednostek OSP (bieżącą) bez wydatków inwestycyjnych gmina wydała 391 tys. 133 zł. A te dodatkowe nakłady inwestycyjne to na przykład remonty i modernizacje Domów Ludowych, które bardzo często są jednocześnie strażnicami OSP i służą zarówno strażakom, jak i np. KGW. Dodatkowe inwestycje to także zakup samochodów strażackich, ale w roku 2018 takiego zakupu z budżetu gminy nie było.

- Gmina realizuje niezbędne potrzeby strażaków konieczne do działalności ratowniczo-gaśniczej, niezależnie czy są w KSR-G, czy nie (wszystko zależy od potrzeb i ilości wyjazdów; jeśli jednostka jest częściej dysponowana – siłą rzeczy dostaje większy ekwiwalent) – dodaje Anna Wiktorowicz z Urzędu Gminy w Woli Krzysztoporskiej. - Wszystkie jednostki są zobowiązane do realizacji działań statutowych. Udział w zdarzeniach zależy od tego, czy jednostka zostanie zadysponowana przez Komendę Miejską PSP (jeśli się w jakichś okolicach nie pali, to ochotnicy nie jadą). Ekwiwalent jest wypłacany dla strażaka po potwierdzeniu przez KM PSP (a KM PSP potwierdzi udział w akcji tylko tych, którzy maja kurs, aktualne badania i dowódcę na pokładzie). Paliwo za wyjazdy rozliczane jest na podstawie zarządzenia wójta, a ekwiwalent określony został uchwałą Rady Gminy w kwocie 15 zł za pełną godzinę akcji i 7 zł za godzinę szkolenia.

 

Tymczasem NIK poddała szczegółowej kontroli właśnie wydatki gmin związane z wypłacanym ekwiwalentem, badaniami lekarskimi i gospodarką paliwami. Nieprawidłowości w wypłacie ekwiwalentu stwierdzono w 75% kontrolowanych gmin - członkowie OSP dostawali go za udział w akcjach ratowniczo-gaśniczych, choć nie powinni w nich uczestniczyć, ponieważ nie mieli podstawowego przeszkolenia pożarniczego, aktualnych badań lekarskich, albo nie osiągnęli wymaganego wieku. Niektóre gminy były tego świadome. Uzasadniały wypłaty stanem wyższej konieczności i brakiem ratowników, którzy spełniali wymagane kryteria. Część gmin świadomości takiej nie miała, ponieważ nie monitorowała stanu jednostek OSP.


Wg Wojciecha Pawlikowskiego z piotrkowskiej PSP, wnioski płynące z raportu NIK niekoniecznie pokrywają się z systemem funkcjonowania jednostek OSP w naszym regionie. - Jesteśmy jedną z największych w Polsce, a na pewno w naszym województwie, jednostką ratowniczo-gaśniczą – mówi strażak. - Mamy 32 strażaków na jednej zmianie służbowej, codziennie na dyżurze jest nas 17. Biorąc pod uwagę, że rozpiętość naszego powiatu to ok. 100 km, dojazd w niektóre miejsca zajmuje nam dość dużo czasu. Niejednokrotnie jednostki OSP są pierwsze na miejscu zdarzenia i podejmują działania. Za każdym razem, kiedy miałem okazję obserwować ich przy pracy, strażacy ochotnicy wykazywali się profesjonalizmem, mieli odpowiednie umiejętności, odpowiednio używali sprzętu.

 

 

 

(materiały: raport NIK „Ochotnicza Straż Pożarna Ochotniczej Straży Pożarnej nierówna”)


Zainteresował temat?

1

2


Zobacz również

reklama

Komentarze (27)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

gość ~gość (Gość)17.07.2019 18:24

Nie obwiniam OSP Sulejów. Chłopaki robią co tylko możliwe żeby ratować ludzi. Obwiniam osoby decyzyjne o przydziałach finansowego wsparcia o brak fundamentalnej wiedzy o działalności OSP. Wystarczy zerknąć w statystyki i już wiadomo co i dla kogo powinno trafić. Niestety tak nie jest, przypomnę sytuację gdy OSP Biała z urzędu gminy otrzymała 30000 wsparcia na zakup auta które do tej pory udziału w akcji nie brało. Chłopaki z Sulejowa do akcji w zużytych ubraniach muszą startować, jeżdżą Jelczem z dziurawymi zbiornikami który z tego powodu zakręty zbiera 5km/h żeby się nie wywrócić. Potrzebny jest samochód ratownictwa drogowego, najlepiej ciężki wóz wyposażony w sprzęt z górnej półki a w tym czasie 85000 trafia do Podklasztorza na zakup auta, gdzie od 2013 nie wyjechali nawet do kierowania ruchem przy najmniejszej kolizji.

71


(gość) ~(gość) (Gość)18.07.2019 11:21

A dlaczego nikt nie napisze jak było z pieniędzmi na MAN-a w przygłowie ;) też ciekawa historia. Przestańcie z tym sulejowem, wszyscy wiedzą jak jest. A przygłów nie powinien tak traktować jednostki z którą muszą współpracować czy to na ich terenie czy na swoim. To że działaliście na ich terenie bo sulejów nie wyjechał z przyczyn technicznych bądź z powodu braku obsady to coś normalnego i tak samo może być w drugą stronę nie zawsze będziecie w gotowości wszyscy muszą pracować albo się uczyć.. nikt nie będzie spał w remizie czekając na alarm. A więc apeluje, te dwie jednostki to nie cały powiat ... Ps. przydałby się artykuł o kondycji jednostek w naszym powiecie z wymienieniem sprzętu jakim dysponują dzięki temu nie będzie takich komentarzy jak niżej...

40


gość ~gość (Gość)17.07.2019 23:09

Z jedną różnicą, Man w Sulejowie liczy sobie już 10 lat, Wolbórz czy Przygłów nowe auta dostali w przeciągu ostatnich dwóch lat. Sprzęt też się zużywa, więc takie jednostki jak Sulejów, Przygłów, Dąbrowa czy inne położone blisko DK 91 powinny być wyposażone w dobry sprzęt do ratownictwa technicznego.

20


gość ~gość (Gość)18.07.2019 01:01

Nie wiem dlaczego, zawsze jak jest artykuł o straży pożarnej to OSP Sulejów jest zawsze najbardziej poszkodowane w całym kraju. Niczego nie mają, nic nie dostają, najmniej wyjazdów. Wszystko co najgorsze. Jest tyle gmin, tyle jednostek ale to Sulejów zawsze ma największe żale. A wszystko podane na tacy. Kończąc bierzcie przykład z jednostek z powiatu. Piszą, starają się i w końcu kiedyś im się udaje.

42


gość ~gość (Gość)17.07.2019 22:21

Pierwsi zawsze są laweciarze.

40


gość ~gość (Gość)17.07.2019 21:19

A gdzie w atykule jest napisane jak jest ta kondycja w naszym rejonie?

40


gość ~gość (Gość)17.07.2019 21:02

Ogromny szacunek dla aktywnych w akcjach OSP. Jednakże uważam, że czas skończyć z jednostkami, które tylko organizują potańcówki, wynajmują sale, stoją przy grobie pańskim czy noszą baldachimy w Boże Ciało. Dlaczego takie jednostki są wspomagane finansowo. Znam taką osp w łódzkim, gdzie jest vw transporter i audi80 praktycznie bez wyposażenia, ale mają szable, hełmy paradne i pomnkczek Piłsudskiego przed mikroremizą. Dramat.

40


gość ~gość (Gość)17.07.2019 21:01

Dostają bo piszą wnioski o te pieniądze. Innej opcji nie ma. Biała z tego co kojarze ma auto bez CNBOP więc jeździć nie będzie. A to że Sulejów nie ma ubrań to wina Naczelnika. Jest wiele funduszy gdzie można pozyskać pieniądze ale jak się czeka z założonymi rękami to tak jest. Jeszcze niedawno większe jednostki otrzymywały po ponad 20tys. Można było się doposażać. Każdy bardziej ogarnięty przewidywał że "gruby okres" się skończy i trzeba kupować rzeczy niezbędne a nie takie których się nie używa wcale lub sporadycznie. Teraz finansowanoe wygląda inaczej. KSRG nie ma już osobnych pieniędzy na samochody. Idzie to z tej samej puli która dotychczas była na wyposażenie. I tak otrzymują jednostki nie po 20tys a po 5tys bo któraś kupuje samochód. W tym roku jak kojarze będą to Gorzkowice. Napisali wniosek mają finansowanie więc chwała im za to. Skoro Podklasztorze stara się o samochód a żadna inna jednostka nie zgłasza zapotrzebowania np. na ubrania ochronne to do kogo ma się pretensje? W Łęcznie też stoi samochód lekki ze sprzętem do ratownictwa technicznego i co?? Sami wiecie. Ale jest prosta zasada skoro są pieniądze do zwydatkowania a tylko jeden wniosek no to czemu im nie dać? Dla zobrazowania sytuacji w ostatnim czasie kilka kednostek z KSRG otrzymało kamery termowizyjne w tym też Sulejów. Oprócz tych kilku jednostek jest jeszcze jedna która w podobnym czasie taką kamerę kupiła ponieważ wystarali się o pieniądze z fundacji Orlen. Nikt nie czekał z założonymi rękami i nikt nie ma.pretensji do tych co dostali bez machnięcia ręka. Dlatego głupotą jest pisanie że wszyscy "dostają" a Sulejów nic bo tak nie jest. Samochód też otrzymali bez większego wysiłku strażaków, załatwiła to gmina z unijnego programu. Krzewiny o samochód się wystarali i mają. Wolbórz to samo. Przygłów też sam chodził za samochodem. To tylko kilka przykładów...

30


gość ~gość (Gość)17.07.2019 18:23

Nie rozumiem komentarzy strażaków dla których ilość wyjazdów jest najważniejsza. Nie ma to żadnego znaczenia! Jeśli dana jednostka wyjeżdża tylko 30 razy w roku bo tyle razy była potrzebna to wcale nie jest gorsza od tej która jeździ np 140. Każda OSP ma dany teren i jest on bardzo zróżnicowany. Najważniejsze aby za każdym razem gdy są potrzebni wyjechali bo tak jal sugeruje artykuł często są pierwsi na miejscu. A ilość wyjazdów? Oby była jak najmniejsza ponieważ statystyki mówią jasno straż pożarna z pożarami ma już najmniej wspólnego. Większośc to wypadki i miejscowe zagrożenia, a to już niestety sytuacje bezpośrednio zagrażające życiu lub zdrowiu. Ogarnijcie się z przekrzykiwaniem kto ile wyjeżdżał tylko kto ile razy był dysponowany i czy zawsze był gotów nieść pomoc - bo to dziś jest w realizacji jest bardzo trudne (praca, szkoła, brak kierowcy itp.) Jeśli chodzi o komentarze dotyczące sprzętu to OSP w latach poprzednich dostawało dużo większe pieniądze i można było się doposażyć. Poza tym ostatnio był program Fundusz Sprawiedliwości głównie celujący w zdarzenia drogowe. Jeśli dana jednostka kupuje sprzęt mniej ważny nie biorąc pod uwagę własnych statystyk zdarzeń do jakich są dysponowani to niestety będzie tak to wyglądać. W dzisiejszych czasach trudnych dla OSP o sprzęt trzeba się mocno starać i uderzać do różnych instytucji. Ktoś niezwiązany ze strukturami OSP będzie pisał takie głupoty jak można tu przeczytać że ktoś coś dostał...

20


gość ~gość (Gość)17.07.2019 09:10

Ostatni piątek, Sulejów, godzina 6:40 na moście wypadek. Potężny dzwon, zderzenie czołowe. Pierwsi ratownicy z OSP są na miejscu w 3 minuty, dowódca wyprowadza auto i podjeżdża te 30 metrów od remizy. Minuty płyną, samochód z zakleszczoną pasażerką porozcinany, niestety z powodu braku rozpieraka nie mogą uwolnić poszkodowanej. Słychać JRG Piotrków ze sprzętem coraz bliżej, zawracające auta które myślą o objechaniu korka blokują skutecznie dojazd, godzina 7:05 poszkodowana zostaje uwolniona... OSP Sulejów z największą ilością wyjazdów na rok, operująca przy trasie z największą ilością wypadków w skali krajowej nie ma podstawowych narzędzi do uwolnienia ofiar wypadków. Tym razem się udało, następnym razem ktoś może stracić życie.

151


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat