Na kongresie partii Kaczyński wspomniał między innymi o jednomandatowych okręgach wyborczych. - W mniejszych gminach to sprawa wątpliwa z punktu widzenia demokracji. Można mieć 40 procent głosów w mieście i ani jednego radnego - podkreślał. Pojawił się także m.in. pomysł wprowadzenia dwóch komisji wyborczych - tej czuwającej nad przebiegiem głosowania i drugiej, mającej zająć się liczeniem głosów. Takie rozwiązanie miałoby usprawnić prace komisji.
Prezes J. #Kaczyński na #KongresPiS: Ordynacja wyborcza wymaga zmiany. Chcemy uniemożliwić ewentualne fałszowanie wyborów. #PolskaJestJedna
— PrawoiSprawiedliwość (@pisorgpl) 1 lipca 2017
Posłanka z naszego okręgu, Elżbieta Radziszewska (PO) nie szczędziła krytyki wobec postulatów Prawa i Sprawiedliwości. - Samorządy nie będą organizować żadnych wyborów. Będzie to robić państwo, pewnie przez urząd wojewody. PiS nienawidzi samorządów - mówiła w programie "O tym się mówi" i odniosła się do pomysłu powołania dwóch komisji wyborczych. - Wszystko to zabrzmiało jak zachęta do tego, że sprawdzi się to bolszewickie hasło "nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy". To zachęta dla tych, którzy będą liczyli głosy, że mogą liczyć po swojemu - mówiła. - Kaczyński mówił o przezroczystych urnach, a one zostały wprowadzone w poprzedniej kadencji - zauważyła.
Inna z proponowanych przez PiS zmian w ordynacji wyborczej dotyczy ograniczenia maksymalnej liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów do dwóch.