Na antenie radia Strefa FM próbowaliśmy zapytać o intencje takiej zmiany w prawie posłankę Milczanowską, ale nie odbierała telefonu. Na rozmowę na żywo zgodził się za to poseł PiS Grzegorz Wojciechowski. Na pytanie, czy pomysł jest spowodowany brakami w budżecie i koniecznością jego łatania szybkimi, bo opłacanymi obligatoryjnie w ciągu siedmiu dni, pieniędzmi z kieszeni ukaranych osób, poseł odparł, że nie to było główną intencją.
- To nie o to chodzi. Zresztą ja nie jestem jakimś zwolennikiem takich rozwiązań. Na razie jest taka propozycja i ona będzie jeszcze procedowana. Zobaczymy co z tej propozycji zostanie. Tu chodzi o to, że w tej konkretnej propozycji mandaty były by w pewien sposób zabezpieczane. Zabezpieczana by była ich ściągalność. Nie wiem, czy to jest dobry sposób. Moje wątpliwości budzi tu ponadto konieczność natychmiastowego wykonania decyzji ukarania mandatem. Rzadko jest stosowany taki sposób zabezpieczania pieniędzy do czynności procesowych.
Po takiej odpowiedzi od razu nasunęło się kolejne pytanie do posła. Dlaczego w takim razie, przy takich wątpliwościach, zgodził się podpisać pod wnioskiem o zmianę w prawie? Dlaczego znalazł się w gronie 32 posłów, którzy złożyli taką propozycję?
- Dlaczego podpisałem? Oczywiście jest taka propozycja i być może warto ją w komisji przedyskutować, może nawet po to, by czasem ostatecznie z niej zrezygnować. Jest to na razie bardzo wstępny etap i przyznaję, budzący wiele kontrowersji. Podkreślam, że nie jestem zwolennikiem takiego restrykcyjnego podejścia. Zwłaszcza wykonywania kary przed ostatecznym orzeczeniem winy - powiedział poseł PiS Grzegorz Wojciechowski.
Na pytanie dlaczego projekt nie był konsultowany z posłami Porozumienia, co publicznie zarzucił Jarosław Gowin, poseł Wojciechowski odpowiedział - trudno mi jest powiedzieć. Nie wiem, jakie są relacje między panem ministrem Ziobro a panem premierem Gowinem.
A na czym polega pomysł posłów PiS? By znieść możliwość zaskarżenia mandatu, czyli pozbawić obywateli szansy na skorzystanie z odmowy jego przyjęcia. Jest to obecnie tożsame ze skierowaniem sprawy do sądu. Jeśli zmiany weszły by w życie takiej szansy na dochodzenie sprawiedliwości już by nie było. Mandat należało by opłacić w ciągu 7 dni. Tyle też przysługiwałoby ukaranemu na złożenie odwołania i udowodnienie swojej niewinności. Zdaniem wielu krytyków, oznacza to zniesienie domniemania niewinności, bo to winę należy udowodnić, a nie odwrotnie.
Obecnie można się odwołać nawet w sytuacji, gdy już otrzymamy mandat. Także i taką możliwość przewidują obowiązujące jeszcze przepisy.