W Polsce czas zmieniamy dwa razy w roku: mamy bowiem czas letni i czas zimowy. W ostatnią niedzielę marca, po pięciu miesiącach czasu zimowego, przestawiamy zegarki o godzinę do przodu, z 2.00 na 3.00. Co prawda śpimy wtedy o godzinę krócej, ale za to wieczorem dłużej jest widno. W ten sposób przechodzimy z czasu zimowego na letni. Siedem miesięcy później, w ostatnią niedzielę października, cofamy zegarki z 3.00 na 2.00, przechodząc tym samym z powrotem na czas zimowy.
Dość długo wierzono, że zmiana czasu przynosi gospodarce pewne korzyści ekonomiczne. Ale dziś nie ma to chyba większego znaczenia. Zresztą niewykluczone, że to jedna z ostatnich takich operacji. Unia Europejska daje swoim członkom prawo swobodnego decydowania w tej kwestii. Co prawda nie ma jeszcze stosownych decyzji prawnych - są ważniejsze sprawy - ale wiele wskazuje, że za rok zmienimy czas zimowy na letni w ostatnią sobotę marca i... tak już zostanie.