Lektura obowiązującego na bieżący rok budżetu, zakładającego z góry deficyt środków finansowych w wysokości 47 milionów 383 tysięcy zł, zmusza jeszcze raz do przemyślenia tego, co w ciągu minionych czterech lat działo się w naszym mieście.
Zmusza do oceny wizji gospodarczego rozwoju miasta, oceny dotychczasowych efektów, a także perspektyw jej ostatecznej realizacji.
Wnioski z tej analizy są mało optymistyczne. Gospodarka komunalna jeszcze zipie, ale coraz słabiej. Ciepłownie miejskie wymagają od kilku lat pilnego dofinansowania i pomysłu na dalsze funkcjonowanie. W obliczu nowych unijnych możliwości pojawiła się realna szansa produkowania tańszego ciepła dla miasta, jednak władze zachowują się tak, jakby wcale o tym nie wiedziały. Na co czekamy? Na cud nad Strawą?
Po roku 2013 koniec z wyrzucaniem nieprzetworzonych śmieci na wysypiska. Okoliczne miasta od dawna już, świadome problemu, nad tym pracują. A w Piotrkowie? Jakoś to będzie.
Sztandarowa inwestycja miejska - oczyszczalnia ścieków - nie wyszła poza sferę ostatecznego uzgadniania założeń projektowych. Cztery lata błogiej drzemki spowodowały realne zagrożenie dla tej inwestycji. W obliczu światowego kryzysu finansowego może być różnie. Ale my mamy czas.
Komunikacja miejska pochłonęła dotychczas sporo wydatków na naukowe ekspertyzy dotyczące jej niezbędnej restrukturyzacji. Jak dotychczas są to pieniądze utopione w błocie.
Niewątpliwie, chcąc rzetelnie oceniać byłą-obecną władzę, trudno nie zauważyć i pozytywnych jej dokonań, wśród których przede wszystkim należy wymienić inwestycje drogowe i realizację zadania Trakt Wielu Kultur. Sprawnie obsługuje interesantów Urząd Miasta, władza troszczy się o zabytki architektury sakralnej. Jednak to, moim zdaniem, za mało.
Na wielką reformę czeka od lat piotrkowska oświata, pochłaniająca najwięcej pieniędzy z miejskiego budżetu. Sieć i funkcjonowanie przedszkoli w związku ze zmianami w systemie szkolnictwa nie przystają do nadchodzących potrzeb. Działać już trzeba, ale jak to robić, skoro nikt jeszcze o tym nawet nie pomyślał?
Kryzys miejskich finansów i brak wyobraźni rozkłada na łopatki piotrkowskie kluby sportowe i wprowadza złą atmosferą podziału na tych lepszych i gorszych (tych, co nie z nami).
Krótko mówiąc: perspektywy dla miasta pod obecnymi sztandarami nie wyglądają różowo. Cztery miesiące po wyborach podobno zawiązano samorządową koalicję, podobno będzie nowy wiceprezydent, podobno ma się coś zmienić. Na razie jest, jak jest - czyli nic nie wiadomo.
Mieszkańcy Piotrkowa ocenili w ostatnich wyborach prezydenta Chojniaka wysoko. Trudno nie uznać tego werdyktu, chociaż czynię to z pewnym wysiłkiem. Osobiście, jako człowieka, darzę prezydenta sporą dozą sympatii. Dlatego żal mi go trochę, gdy pomyślę, jak przyjmie niniejszy tekst - zwłaszcza kiedy zostanie z nim zapoznany poprzez kogoś z licznego grona usłużnych dworzan. Z drugiej strony mam ciągle nadzieję, że Pan Prezydent zacznie w końcu naprawdę rządzić. Z korzyścią dla siebie i miasta.
Bo na razie można odnieść wrażenie, że świat samorządowej władzy rozpoczyna się i kończy na podziale łupów, dorżnięciu watah oponentów i pielgrzymce do Częstochowy.
Pomaga w tym wspaniale prezydenckie biuro prasowe, którego poziom arogancji dorównuje poziomowi własnej ignorancji.
Panie Prezydencie!
Nasz los w Pana rękach.
Tomasz Stachaczyk