Już od pierwszych kilometrów zawodnicy podejmowali próby ucieczki. Najgroźniejsza miała miejsce na pętli wokół Sulejowa, gdy szestanstu zawodników uzyskało nad peletonem 20 sekund prztewagi.
– Z naszej ekipy w czołówce byli tylko Mariusz Podlaski i Paweł Franczak – mówi Konrad Dąbkowski. – Obaj są liderami grupy, ale kandydatami do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Dlatego byliśmy zainteresowani, aby zlikwidować ucieczkę i żebym miał szansę na finisz.. Na pętli wokół Sulejowa peleton mocno przyśpieszył i na dziesięć kilometrów przed metą byliśmy jedną grupą. Cała drużyna rozprowadzała mnie przed kreską, a ostatnim był Łukasz Bodnar, który wyprowadzając mnie na czoło wyjechał w trawę na pobocze. Nie oglądałem się na nikogo, nie pilnowałem żadnego z rywali. Wierzyłem w swoje umiejętności sprinterskie.
Dąbkowski czuł na plecach oddech rywali, ale mimo to zdołał jeszcze rozejrzeć się na boki i z okrzykiem i podniesioną ręką w geście zwycięstwa przejechał linię mety. Pędził z prędkością 60 km/h. Potrafi jeszecze szybciej, bowiem w ubiegłym roku w Kielcac, wykorzystując ukształtowanie terenu uzyskał na mecie w Kielcach przekroczył 80 km/h.
Średnia prędkość peletonu na pierwszym etapie wyniosła ponad 47 km/h. W środę kolejny płaski i szybki etap ze Zduńskiej Woli do Sieradza.