Kiedy miniesz go na jednej z piotrkowskich ulic, nawet do głowy ci nie przyjdzie, że jeszcze niedawno ten niewysoki brunet o kruczoczarnych włosach, z trzydniowym zarostem był Katarzyną. Mężczyzna więziony w ciele kobiety wreszcie stał się kimś, kim czuł się od dzieciństwa.
Krzysztof to prawdopodobnie jedyny transseksualny mieszkaniec naszego miasta.
W Polsce transseksualizm zawsze był tematem tabu. Dziś próbujemy rozwiać pewne wątpliwości i pokazać, że z pozoru zwykły urzędnik, może tak naprawdę być niezwykłą osobą.
Zacznijmy od początku. Kiedy Kasia zaczęła zastanawiać się, czy nie zostać Krzysztofem?
W wieku 18 lat pomyślałem żeby coś z „tym” zrobić, jednak pierwsze przemyślenia, że jestem facetem miałem już w wieku 5 - 6 lat. Nie wyglądałem i nie zachowywałem się jak typowa dziewczynka. Miałem porównanie z moja siostrą cioteczną – po prostu byliśmy przeciwieństwem. Ona lubiła sukienki, bawiła się lalkami, wózkami, a ja w każde urodziny zakładałem koszulę i krawat. Mama kiedyś opowiadała, że chciała mi zawiązać kokardę we włosach. Skończyło się to awanturą i kokardy nie było.
Wspomniałeś o urodzinach. Kiedy je obchodzisz – w dniu, kiedy faktycznie przyszedłeś na świat, czy kiedy formalnie stałeś się Krzysztofem?
Urodziny obchodzę, kiedy faktycznie pojawiłem się na świecie, jednak dla mnie taką zmiana są imieniny. Do tej pory obchodziłem je w innym dniu. To nie jest na przykład data wygrania procesu sądowego.
Jaka była Twoje droga do stania się mężczyzną?
Długa, cholernie długa. W wieku 19 lat zgłosiłem się do lekarza w Łodzi, do Poradni Patologii Współżycia. Lekarka mówiła mi o tym, że będę musiał przejść kilkuletnią terapię psychologiczną, by określić czy faktycznie mamy do czynienia z transseksualizmem. Później terapia testosteronowa, która musi potrwać przynajmniej rok, by można było w ogóle złożyć wniosek do sądu o zmianę płci. Testosteron zmienia wszystko, przede wszystkim podejścia do życia. Sędzia zapytała mnie czy chcę, by moja sprawa toczyła się z wyłączeniem jawności. Co ważne spotkałem się z ogromnym zrozumieniem ze strony sądu. Pani sędzia od początku widziała, jak wyglądam, więc zwracała się do mnie „pan”, a przecież w dokumentach było wpisane Katarzyna. Zanim jednak zapadnie wyrok, odbywa się kilka posiedzeń. Byli przesłuchiwani świadkowie, między innymi moi rodzice. Prawo w Polsce jest takie, że niestety to ich musiałem pozwać, a to było dla mnie bardzo przykre.
A jak zareagowali na to rodzice?
Moja mama jest cudowna. Jest fantastyczną kobietą i zawsze mnie wspiera. Problemy za to były z ojcem, bo jest całkowicie przeciwny. Powiedział, że nie zgadza się na uprawomocnienie się wyroku, w którym napisane jest, że jestem mężczyzną. Robił wszystko, co można było, żeby zaszkodzić mojej sprawie. Dlatego byłem skierowany na dodatkowe badania w Warszawie. Tam biegły zadawał mi mnóstwo podchwytliwych pytań.
A jaka była reakcja Twojego organizmu na testosteron?
Zmieniał się mój głos, zachowanie. Ja miałem to szczęście, że na mnie testosteron zadziałał fantastycznie. Okazało się, że jako dziecko miałem wahania hormonów, więc dla mnie to było na plus. Taki banalny przykład – myślę sobie, że wyjdę ze znajomymi na kawę. Kobieta pomyśli, jaką sukienkę włożyć, że się umaluje i tak dalej. Kiedyś potrzebowałem dwóch godzin, żeby przygotować się do wyjścia, teraz potrzebuję 15 minut.
Czy przed rozpoczęciem procesu przemiany, była jakaś chwila zawahania?
Nie, nigdy się nie zawahałem. Teraz tak naprawdę odnalazłem siebie. Kiedyś leczyłem się na depresję, bo nie mogłem odnaleźć siebie. Nie potrafiłem zrozumieć, co się ze mną dzieje. Całe szczęście, że trafiłem na dobrego lekarza. Co prawda terapia depresyjna się nie skończyła, ale skończyły się próby samobójcze. Już zupełnie inaczej podchodziłem do życia. To było takie „Wow, wreszcie mogę żyć, wreszcie mogę odetchnąć!”
Kiedy zakończyła się już sprawa w sądzie i zapadł wyrok, w którym sąd zezwala na zmianę płci, to co działo się dalej? Co masz teraz wpisane w dowodzie osobistym?
Sąd po uprawomocnieniu się wyroku przesłał informacje do Urzędu Miasta, odebrałem nowy dowód osobisty wraz z nadanym nowym numerem PESEL.
A dlaczego imię akurat Krzysztof? Kto je wybrał?
To fajna historia (śmiech). Mama, kiedy była w ciąży z moją siostrą, myślała, że urodzi się chłopiec. Wymyśliła sobie, że da mu na imię Krzysztof albo Grzegorz. Okazało się jednak, że przyszła na świat dziewczynka. Potem, kiedy wybierałem imię dla siebie, wybrałem Krzysztof. Spełniłem marzenie mojej mamy, chciała mieć syna, to ma (śmiech). Jest z tego powodu szczęśliwa, a nasze relacje się poprawiły.
Jak wyglądały Twoje pierwsze dni jako mężczyzny?
Szał zakupów. Musiałem wreszcie uzupełnić szafę. Przyznaję, że muszę mieć dobre męskie ubrania. Musze się w nich dobrze czuć. Powinny podkreślać to, że jestem facetem. Tak więc bluzki z dekoltem odpadają, żadnych spodni typu „rurki”, za to męskie koszule z fajnym kołnierzykiem, jak najbardziej. Spodnie, najlepiej dżinsy lub materiałowe w kant.
Czy nie obawiasz się, że po tej rozmowie spłynie na Ciebie fala hejtu?
Powiem szczerze że nie, nie boję się. Jeżeli mogę zrobić coś dobrego dla ludzi z naszego otoczenia (środowisko LGBT - z ang. Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender – przy. red), to dlaczego mam tego nie zrobić? Zawsze wychodziłem z założenia, że jeżeli ktoś mnie pozna, to zmieni o mnie zdanie całkowicie. To tak jak z moją poprzednią szefową. Zarzekała się, że nie powie do mnie „Krzysiek”, a po dwóch miesiącach była dla mnie jak mama.
Czy przeszedłeś już jakiś zabieg chirurgiczny? Ile to kosztuje?
Jestem przed zabiegami. Na lato mam umówiony pierwszy zabieg. Są trzy etapy, jakie muszę przejść. Pierwszy to usunięcie piersi. Można ten zabieg wykonać z refundacją NFZ, ale wykonuje to jedna klinika w Polsce, prawdopodobnie będę musiał zrobić to prywatnie, a koszt to aż 7,5 tys. zł. Druga operacja to wycięcie narządów płciowych i przyrostków. Tę operacje wykonuje się w dwóch miejscach w kraju. Czekam w kolejce, mam numerek 57. Trzeci etap to w moim przypadku „budowa” penisa.
Chciałbym zapytać o jeszcze jedną kwestię, być może najbardziej wstydliwą – czy jesteś z kimś związany? A może szukasz kogoś dla siebie?
Byłem w związku prawie rok, byliśmy nawet zaręczeni, jednak nasze drogi się rozeszły. Powodem naszego rozstania nie było to, kim jestem, dla mojej dziewczyny byłem stuprocentowym facetem.
Rozumiem, że szukasz dla siebie kobiety?
Tak, i nie dziele osób na te, które są transseksualne, biseksualne czy hetero. Szukam osoby, z którą po prostu mogę być.
Czy rodzina, znajomi czasem jeszcze się mylą i zwracają się do Ciebie w formie żeńskiej?
Czasem mama (śmiech). Jednak całe życia w domu była Kaśka. Jak się na przykład kłócimy, to czasem się zapomni i mówi „Kaśka”, wtedy udaję, że nie słyszę, mama szybko się miarkuje i wtedy mówi właściwym imieniem. Znajomi mówią „Krzysztof”.
Czy wszyscy znajomi zaakceptowali to, co zrobiłeś?
Były problemy z niektórymi osobami, bo nie wiedziały do końca, o co w tym wszystkim chodzi. Wtedy musiałem wytłumaczyć od początku do końca. Obecny chłopak mojej byłej dziewczyny nawet mi groził, a sprawa była bliska zgłoszeniu jej na policję. Na szczęście sprawa ucichła. Są jednak czasem takie przypadki, kiedy ktoś, kto mnie zna wytyka mnie palcem. Mam dwie siostry, jedna jest cudowna, a druga udaje, że mnie nie zna... szkoda. Podobnie ojciec.
Czy oglądasz swoje zdjęcia sprzed przemiany?
Chciałbym ułożyć sobie taką oś czasu, jak się zmieniałem, od najstarszego zdjęcia, po te dzisiejsze. Kiedy oglądam te zdjęcia, to czuję zdumienie, ile mogłem przejść.
Czyli nie oddzielasz tego, co było od tego, co jest?
Nie, zdecydowanie nie, bo to, co się zdarzyło wcześniej, miało wpływ na to, kim jestem teraz, więc gdybym nawet oddzielił stare życie, musiałbym pożegnać się z moimi przyjaciółmi. Nie ma takiej opcji.
A co robisz teraz?
Studiuję, na co dzień pracuję w jednym z urzędów.
Czy jesteś zadowolony w stu procentach z przemiany, jaką przechodzisz?
Zdecydowanie tak, dziś wreszcie wiem, że żyję !
Rozmawiali
Jarosław Krak
Paweł Kwiatkowski