Będzie zakaz dla elek?

Tydzień Trybunalski Czwartek, 22 października 200949
W tej chwili zakaz poruszania się samochodów nauki jazdy po centrum miasta istnieje prawdopodobnie tylko w Lublinie. Inne miasta przygotowują się do wprowadzenia tego typu przepisów. Czy Piotrków pójdzie za przykładem stolicy Lubelszczyzny i podobny zakaz zacznie funkcjonować w naszym mieście?
Będzie zakaz dla elek?
Czy elka musi przeszkadzać?

- Tak naprawdę wiele zależy od ośrodków szkolenia kierowców, czy przychylą się do pomysłu wprowadzenia zakazu – twierdzi dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Piotrkowie Bogusław Kulawiak. - Dodatkowo uważam, że na elki należy patrzeć, jak na każdy inny biznes. Jeżeli wziąć pod uwagę, że w Piotrkowie znajduje się kilkadziesiąt ośrodków szkolenia, to zatrudniają one kilkaset osób. Cieszymy się z centrów logistycznych, z tego, że dzięki nim powstają miejsca pracy. Równocześnie akceptujemy, że po mieście będzie poruszać się więcej TIR-ów. Podobnie jest z OSK-ami. Jak każdy biznes, potrzebują one swojego miejsca w przestrzeni i w czasie. Zakazy poruszania się elek po mieście skutkują chociażby zmianą organizacji czasu pracy ośrodków. Mimo wszystko apelowałem, żeby w godzinach szczytu nie prowadzić kursów. Bezskutecznie – dodaje dyrektor Kulawiak.

Jeżeli tylko prawo nas poprze

- W pewnych okolicznościach i o sensownych godzinach taki zakaz byłby do przyjęcia. Wszystko jednak musi się najpierw rozstrzygnąć. Nie wiadomo jeszcze w stu procentach, czy można taki zakaz wprowadzić. Poczekajmy – komentuje radny Jan Dziemdziora. - Jak na razie nie wiemy jeszcze, jaka jest moc prawna i moc sprawcza, aby tego typu zakaz egzekwować. O wprowadzeniu zakazu w życie naszego miasta myślałem już w poprzedniej kadencji – przyznaje Paweł Szcześniak, przewodniczący piotrkowskiej Rady Miasta. - Tak naprawdę uważam, że powinniśmy zakaz wprowadzić. Jak teraz otworzą jeszcze Focus Mall, to w godzinach szczytu korek utworzy się od Łódzkiej aż pod PIOM-ę – spodziewa się radny. - Projekt uchwały będzie jak na razie w przygotowaniu i w ocenie komisji. Prawnicy muszą również sprawdzić stan prawny, czy coś takiego jest w ogóle możliwe. Oczywiście dobrym pomysłem byłoby utworzenie ośrodków ruchu drogowego w innych miastach. Lepiej byłoby również dla polityków, którzy mogliby upchnąć jeszcze więcej ludzi na kierowniczych stanowiskach. Jeszcze więcej publicznych pieniędzy byśmy wtedy wydali – dodaje z przekąsem przewodniczący. - Tak naprawdę kursanci z innych miast mogliby się uczyć w innych miastach, a do Piotrkowa przyjeżdżać tylko na egzamin. Niech nawet raz, przed egzaminem, przejadą piotrkowską trasę. Myślę, że jednak nie da się tego osiągnąć. Będziemy dążyć do wprowadzenia zakazu, ponieważ nawet gdyby został on wprowadzony tylko na dwie godziny od 14:00 do 16:00, to już by znacznie usprawniło ruch samochodowy w mieście. Jeżeli prawo będzie po naszej stronie, będziemy zakaz wprowadzać – mówi przewodniczący.

Janusz Kaczmarek
Więcej w nr 43 Tygodnia Trybunalskiego

Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (49)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

michal3776 ~michal3776 (Gość)26.10.2009 17:50

"Ziutek" napisał(a):
A myślisz że jak nie będą jeździć po mieście, na kursie nauki. To zdadzą egzamin, a nawet jak zdadzą to sobie później poradzą jak będą sami jeździć na mieście?? Przypomnij sobie jak ty jeździłeś !!!


przeczytaj dokladnie co napisalem !!!!!! niemam nic do kursantow ze sie ucza tylko do instruktorow ze wyjezdzaja na miasto z ludzmi nie uczac ich podstaw jazdy gasna im auta na skrzyzowaniu itd.JUz niewspomne jak przymnie "elka" wpakowala sie pod prad na skrzyrzowaniu kolo kauflandu to nie wina kursanta tylko instruktora ze osobe nie przygotowana i nie znajaca podstaw prawa drogowego wypuszcza na ulice. DO TEGO MAM PRETENSJE.

00


zet ~zet (Gość)26.10.2009 11:56

Wyjsciem byłoby utworzenie strefy egzaminacyjnej. Tak jest np we Wrocławiu. Nauki jazdy jezdza sobie po tej strefie i nie przeszkadzaja nikomu. Sa to normalne drogi publiczne wiec kursanci obywaja sie z roznymi sytuacjami na drodze ale nie wjezdzaja w najbardziej zakorkowane miejsca a tym samym nie blokuja miasta.

00


1234 ~1234 (Gość)25.10.2009 15:11

to się sprawdźcie z teorii
http://www.grupaimage.home.pl/testy/
zrobiłem 1 błąd
:-)

00


Ziutek ~Ziutek (Gość)25.10.2009 13:36

"michal3776" napisał(a):
jestem za wprowadzeniem zakazu duzo jezdze po miescie i widze jaki wplyw maja elki na korki . taki instuktor nie nauczy dobrze ruszac kursanta i wali razem z nim na cemtrum w godzinach szczytu . potem na lewoskrecie trzy zmiany swiatel taka elka spedza na skrzyzowaniu i jak czlowieka ma szlak nie trafic !!!!!! i zaznaczam ze niemam pretensji do kursantow bo to nie ich wina ze instruktor jest jaki jest . bo jak ktos umie ruszyc autem to nawet w centrum da sobie rade . majac oczywiscie instruktora z glowa na karku a nie....


A myślisz że jak nie będą jeździć po mieście, na kursie nauki. To zdadzą egzamin, a nawet jak zdadzą to sobie później poradzą jak będą sami jeździć na mieście?? Przypomnij sobie jak ty jeździłeś !!!

00


michal3776 ~michal3776 (Gość)25.10.2009 13:33

jestem za wprowadzeniem zakazu duzo jezdze po miescie i widze jaki wplyw maja elki na korki . taki instuktor nie nauczy dobrze ruszac kursanta i wali razem z nim na cemtrum w godzinach szczytu . potem na lewoskrecie trzy zmiany swiatel taka elka spedza na skrzyzowaniu i jak czlowieka ma szlak nie trafic !!!!!! i zaznaczam ze niemam pretensji do kursantow bo to nie ich wina ze instruktor jest jaki jest . bo jak ktos umie ruszyc autem to nawet w centrum da sobie rade . majac oczywiscie instruktora z glowa na karku a nie....

00


maddox ~maddox (Gość)24.10.2009 22:20

"agatka" napisał(a):
Są egzaminy wewnętrzne, które właśnie weryfikują umiejętności kursantów.


Litości.. myślisz, że komercyjna firma, której zależy na tym aby kursanci do niej przychodzili kogokolwiek nie przepuści na "egzaminie wewnętrznym" ? Poza tym z tego co pamiętam na "wewnętrznym" zdaje się tylko teorię i jak dziś pamiętam jak pani prowadząca szkołę w której ja się uczyłem mówiła, że nie zdarza się aby ktoś tego egzaminu nie zdał. Oczywiste, że mój pomysł wymagał by zmian w prawie, ale tak samo jest z utworzeniem ośrodków WORD w Bełchatowie czy Tomaszowie. W tej chwili WORD może być w mieście wojewódzkim lub mieście które przed reformą administracyjną było miastem wojewódzkim. Żadne z pobliskich miast nie spełnia więc kryteriów.

"agatka" napisał(a):
Żaden instruktor nie będzie przecież 30 godzin jeździł z kursantem po placu.


Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Cytując klasyka: "to jest oczywista oczywistość". Nie można uczyć ludzi wszystkiego na raz a po kolei. Najpierw uczymy przepisów, później jazdy samochodem, później łączymy te dwa elementy i uczymy ich jeździć w ruchu drogowym. Uczyłem już kilka osób tą właśnie metodą i sprawdza się świetnie. Jeśli zmuszamy kursantów do opanowania na hurra wszystkich elementów to nie przywiązujemy wagi do pewnych niezbędnych szczegółów w każdym z tych elementów. Dzieje się tak ponieważ nie da się zalać kursanta w jednym momencie wszystkimi informacjami, trzeba je dozować. Przecież tak samo się uczy wszystkiego. W szkole chociażby uczy się najpierw dodawania, odejmowania, mnożenia, dzielenia. Gdy już dzieciaki to pojmą uczy się je łączyć te działania, a na koniec uczy się praktycznego wykorzystania tych umiejętności. Tak samo powinno być z nauką jazdy. Uczymy przepisów, uczymy jazdy kontrolujemy a później uczymy jazdy po drogach. Zdawanie się na instruktorów jak widać jest bez sensu bo z tego co widzę na drogach duża ich część zachowuje się co najmniej nieodpowiedzialnie zabierając nieprzygotowanych ludzi na miasto.

"agatka" napisał(a):
Potrzeba tylko więcej tolerancji i zrozumienia ze strony innych użytkowników drogi.


Nie! Potrzeba nam drastycznych i przemyślanych zmian w systemie szkolenia.

00


agatka ~agatka (Gość)24.10.2009 21:13

Przecież egzamin na prawko przebiega dwuetapowo, tak jak kurs. Są egzaminy wewnętrzne, które właśnie weryfikują umiejętności kursantów. Jeżeli kursant nie zaliczy teorii nie może zacząć praktyki. Manewry na placu nadal obowiązują tylko są trochę okrojone. Kiedyś było ich więcej ale na wniosek egzaminatorów zostało to zmienione. Ten pomysł wymagałby zmiany w przepisach i nowelizacji ustawy, a na to raczej się nie zanosi. Poza tym instruktorzy zaczynają jazdy od sprawdzenia kursanta na placu manewrowym, nikt nie jest samobójcą. Żaden instruktor nie będzie przecież 30 godzin jeździł z kursantem po placu. Tam nie ma warunków by kursant nabył wszystkie umiejętności potrzebne mu na drodze. Poza tym nie ma się co tak obawiać tych elek, przecież instruktor też tam jest i w razie potrzeby powinien właściwie zareagować. Instruktor na koniec kursu sprawdza każdego kursanta i jeżeli widzi, że dana osoba sobie nie radzi to nie da jej papierów do WORD-u i każe dokupić kilka godzinek. Każdy ucząc innych dba również o dobre imię własnej firmy. Takie jest moje zdanie. Najlepiej jest właśnie łączyć teorię z praktyką i uczyć kursanta prawidłowego interpretowania przepisów ruchu drogowego. A co do gasnących silników to taka sytuacja zdarza się nawet najlepszym. Potrzeba tylko więcej tolerancji i zrozumienia ze strony innych użytkowników drogi. Oni też się kiedyś uczyli.

00


agatka ~agatka (Gość)24.10.2009 20:24

Maddox ten pomysł jak na razie jest nierealny, gdyż wymagałby od ustawodawcy ponownej zmiany ustawy i sposobu egzaminowania kandydatów na kierowców. Przecież przez dłuższy czas tak było, że wszystkie elementy kursant wykonywał na placu manewrowym, zresztą teraz też jeżdżą po placu tylko jest to bardziej okrojone. Taka zmiana weszła w życie na prośbę egzaminatorów, by kursanci więcej jeździli po mieście i tam parkowali pojazdy, a nie tylko pomiędzy pachołkami. Co do egzaminu to nadal składa się z dwóch części teoretycznej i praktycznej. I tak też są przeprowadzane egzaminy wewnętrzne. Jeżeli instruktor widzi, że kursant sobie nie radzi to nie bierze go na miasto, przynajmniej na początkowych godzinach.Nikt nie jest samobójcą. Kiedyś jednak musi wyjechać z placu. Natomiast jeżeli kursant w ciągu tych 30 godz. nie zrobił znaczących postępów to instruktor nie wyda mu papierów na egzamin. Każdemu przecież zależy na dobrej opinii własnego ośrodka. A jeździć przez 30 godzin tylko po placu to niezbyt dobry pomysł. Trzeba nauczyć kursanta zastosowania teorii w praktyce i jest to możliwe właśnie na drodze.

00


maddox ~maddox (Gość)24.10.2009 19:14

A moim zdaniem, kurs powinien przebiegać dwuetapowo. Oba etapy powinny się kończyć egzaminem państwowym. Pierwszy etap powinien się składać z teorii oraz umiejętności posługiwania się samochodem na zamkniętym terenie (ruszanie, gwałtowne ruszanie, zatrzymywanie, zatrzymywanie awaryjne, podstawowe manewry jak zawracanie parkowanie między pachołkami, ruszanie pod górkę). Tutaj oceniana by była jedynie techniczna umiejętność prowadzenia samochodu. Dopiero po tym etapie, kursant byłby dopuszczany do drugiego etapu szkolenia czyli jazdy w warunkach normalnego ruchu drogowego. I wtedy nie byłoby takich "kursantów" którym gaśnie silnik na skrzyżowaniu bo nie potrafią ruszyć. Po tym etapie egzamin powinien być już nieco mniej rygorystyczny i sprawdzać głównie umiejętność stosowania przepisów oraz weryfikować umiejętność jazdy. Dzięki takiemu rozwiązaniu, ludzie którzy nie posiadają jeszcze wystarczających umiejętności prowadzenia samochodu, ćwiczyli by to na placu do momentu gdy ten poziom osiągną i dopiero po tym wyjeżdżali by na miasto uczyć się praktycznej jazdy.

00


dzony ~dzony (Gość)24.10.2009 18:47

brawo!!!w końcu zrobią porządek z tym dziadostwem!!!!!

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat