O tym, dlaczego stand-up jest śmieszniejszy od kabaretu rozmawiamy z Tomkiem Kołeckim, Patrykiem Czebańczukiem i Pawłem Chałupką.
Jak zaczęła się wasza przygoda ze stand-upem?
Patryk: Klasycznie, zobaczyłem stand-up w internecie i od razu go pokochałem, później zobaczyłem polski stand-up i stwierdziłem, że mogę lepiej.
Tomek: Obejrzałem stand-up w telewizji w wieku 13 lat i od razu uznałem, że jest to coś lepszego od kabaretu, coś, gdzie nie tylko rozśmieszysz, ale przede wszystkim jesteś sobą, a nie odgrywasz staruszkę czy głupią blondynkę. Zacząłem oglądać wielu amerykańskich komików i wciągnąłem się.
Paweł: U mnie zaczęło się to 4 lata temu, poznałem Karola Kopca, który uświadomił mnie, że istnieje coś takiego jak open mic. Poszedłem i już tak zostałem.
Stand-Up przywędrował do nas zza oceanu i zyskuje tu coraz większą popularność, wypierając z głównego nurtu kabarety. Jak myślicie, skąd tak duże zainteresowanie akurat tym rodzajem rozrywki w Polsce?
Patryk: Jest to idealna alternatywa dla kabaretowej komedii... Stand-up to humor dla wymagających.
Tomek: Zgadzam się. Poziom kabaretu jest w większości mierny, od kiedy pojawił się internet i ludzie na kwejku mogą znaleźć 95% żartów polskich kabareciarzy. Jest to zazwyczaj mało oryginalne i przewlekają się te same stereotypy. W stand-upie tego nie ma, bo tak jak pisałem wcześniej, każdy jest sobą, opowiada o swoim życiu i problemach, a widz czuje się jakby słuchał kumpla przy piwie.
Paweł: Jest to po prostu świeże, nowe, inne.
Kiedy stwierdziliście, że warto zrobić coś wspólnego i zaczęliście występować razem?
Tomek: Znamy się już długo, ale stand-up założyliśmy w sierpniu tego roku.
Stand-up charakteryzuje się tym, że jest bardziej kontrowersyjny od kabaretu. Myślicie, że to przyciąga do niego ludzi? Poruszacie niekiedy tematy, które w mediach masowych są pomijane. Jak reagują na nie widzowie?
Tomek: Stand-up jest ostatnim bastionem wolności słowa. Wszędzie jest cenzura w mediach, w telewizji. W stand-upie nie ma. Możemy mówić, co chcemy i co myślimy, a ludziom się to podoba, bo czują się swobodnie i widzą, że liczy się dystans do siebie.
Paweł: Poza tym, jak ktoś przychodzi na stand-up i wie, czym jest ta forma, to chce takiej kontrowersji. Często ludzie przychodzą pierwszy raz na stand-up i są zadowoleni. Zdarzają się przypadki, że ktoś zabłądził i myślał że będą kabarety i jest zawiedziony, bo nikt z nas nie przebrał się za kobietę, nie udawał rolnika lub pijanego. Ale to chyba kwestia czasu aż ludzie przestaną nazywać takie przebieranki humorem.
Patryk: Jest bardzo różnie, ja jestem uważany za kontrowersyjnego komika, choć uważam, że nie poruszam takich tematów, nie znalazłem jeszcze granic żartów. Czasem wystarczy, że ktoś usłyszy w żarcie słowo Jezus i wychodzi z występu.
Wśród waszej trójki jest i najmłodszy polski stand-uper. Tomek, występowałeś w najpopularniejszych telewizyjnych programach rozrywkowych takich jak Kuba Wojewódzki czy Tylko dla Dorosłych. Jak to jest, że w wieku 18 lat człowiek ma już za sobą ponad 2 lata w stand-upie i udział w tak komercyjnych przedsięwzięciach?
Tomek: Jest to super sprawa, bo w miarę szybko się wszystko potoczyło. Nie było też przede mną nikogo w moim wieku, kto by to robił, a przynajmniej nie na taką skalę. Można powiedzieć, że trafiłem w stand-upową niszę.
Od niedawna tworzycie nowy, wspólny projekt Po Prostu Stand-Up. Już 6 listopada wystąpicie z nim w Klubie Sejf w Piotrkowie. Możecie uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć co nieco o nowym programie?
Paweł: Nie możemy, po prostu przyjdźcie zobaczyć.
Tomek: Możemy powiedzieć tyle, że jest śmieszny. Każdy z nas ma pól godziny i każdy z nas jest pewny, że jego pól godziny jest dobre, ponieważ jest sprawdzone. Jak chcecie wiedzieć o czym, to zapraszamy.
Występujecie ze swoim wspólnym programem w całej Polsce. Ciekawi mnie czy są różnice w odbiorze występu w zależności od regionu? Widzicie jakieś zależności?
Patryk: Jestem z Łodzi, ja mogę z niej żartować bardziej niż chłopaki. A tak naprawdę, to różnice w występach są nie tylko uzależnione od regionu. Na to składa się mnóstwo rzeczy np. samopoczucie w danym dniu, poziom stresu, ten sam żart źle „podany” publiczności może nie mieć w ogóle reakcji, a dzień wcześniej dostał brawa.
- Za nami koncert muzyki Cerkiewnej w Piotrkowie
- Książka na weekend – gdzie trafimy, gdy świat się skończy?
- Zobacz nowości w kinie Helios!
- Książka na weekend – komisarz Deryło znów na tropie
- Wernisaż prac członków Stowarzyszenia Piotrkowskich Artystów Plastyków w Mediatece
- Nowości w kinie Helios na jesienne dni
- Kulturalna Kawa nie tylko dla Seniora w MOK OEA
- Książka na weekend – Hanna Greń powraca
- Wernisaż wystawy „Dziecięca makieta świata” w ODA