Miłośników złocistego trunku spożywanego pod chmurką nie brakuje. Od wejścia w życie nowelizacji ustawy, alkoholu nie będzie można pić w miejscach publicznych. Odstępstwem od zakazu będą miejsca do tego przeznaczone, czyli takie, które zostaną wyłączone z zakazu na mocy uchwały Rady Gminy.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, warto przypomnieć, czym są miejsca publiczne. Wedle prawa są to: place, ulice, chodniki, szlaki turystyczne, obszary kolejowe, pasy drogowe dróg publicznych, drogi wodne z brzegami, tereny portów i przystani, tereny lotnisk, parki i skwery, cmentarze oraz wnętrza obiektów budowlanych użytku publicznego wraz z ogrodami i dziedzińcami dostępnymi dla ogółu. - Nowelizacja tej ustawy doprowadzi do tego, że funkcjonariusze straży miejskiej będą mieli większe możliwości postępowania wobec osób, które będą naruszały przepisy tej ustawy. Do tej pory były to pewne miejsca, w których zakaz obowiązywał. Nie uwzględniono w niej takich miejsc jak plaże miejskie czy lasy, czyli miejsca ogólnie dostępne, gdzie mogą przebywać i wypoczywać mieszkańcy. Wydaje się, że były to miejsca publiczne, jednak w tej ustawie brakowało takich zapisów - Jan Sońta, kierownik Referatu ds. wykroczeń Straży Miejskiej w Piotrkowie.
Straż Miejska w okresie letnim często interweniowała na terenie piotrkowskiego kąpieliska Słoneczko. Tam wyznaczone były miejsca, w których można było kupić i pić napoje alkoholowe. - Działanie alkoholu wpływało na to, że osoby przebywające na kąpielisku miejskim zachowywały się agresywnie, zakłócały spokój i porządek. Zakres naszych działań nie był jednak ograniczony, bo na terenie kąpieliska obowiązuje regulamin, jest tam wyraźnie określony zakaz spożywania alkoholu poza miejscami do tego wyznaczonymi. Tak naprawdę to niewiele zmieni się w tej materii. Do tej pory przepisy były wydawane przez Radę Gminy, a teraz będą to przepisy ogólne - wyjaśnia Jan Sońta.
Okazuje się, że picie alkoholu w miejscach publicznych to spory problem, zwłaszcza tam, gdzie nie sięga oko kamer. - Bardzo dużo alkoholu spożywa się szczególnie w tych miejscach, gdzie nie ma monitoringu miejskiego, czyli na osiedlach, klatkach schodowych, na skwerach spółdzielni mieszkaniowych. Codziennie otrzymujemy kilkadziesiąt takich zgłoszeń - dodaje Jan Sońta.