- Operacja wiślańsko-odrzańska rozpoczęła się 12 stycznia. Wzdłuż całego frontu wschodniego ponad 6 mln żołnierzy radzieckich spotkało się z 2 milionami żołnierzy niemieckich i 190 tys. ich sojuszników - resztkami armii sprzed 2 lat. Niektóre niemieckie oddziały prezentowały wysoką wartość bojową i były uzbrojone w najnowocześniejszą broń. (…) 1 Front Ukraiński Koniewa rozpoczął kampanię 12 stycznia i w ciągu dwóch tygodni dotarł na Śląsk. 1 Front Białoruski Żukowa zaatakował 14 stycznia i nieco ponad dwa tygodnie zajęło mu rozniesienie niemieckich wojsk w Polsce centralnej, tak jak armia niemiecka rozbiła nieszczęsnych Polaków na samym początku wojny - pisze Richard Overy („Krew na śniegu”). A jak sytuacja wyglądała w naszym regionie?
- Nad ranem 18 stycznia miasto było niemal całkowicie w rękach wojsk radzieckich - pisze Włodzimierz Kozłowski w „Dziejach Piotrkowa Trybunalskiego”. - Jego utrzymanie było możliwe dzięki wejściu do akcji 6 Korpusu Zmechanizowanego pułkownika Wasyla Orłowa z 4 Armii Pancernej. Czołówki korpusu dotarły do Piotrkowa Trybunalskiego jeszcze w nocy i nacierały od południowego-wschodu. Stanowiła je 16 Brygada Piechoty Zmotoryzowanej pułkownika W. Rywża. Ponadto w walkach na zachodnich skrajach miasta brała udział 63 Brygada Pancerna płka Michała Fomiczewa, wchodząca w skład 10 Korpusu Pancernego płka Nila Czuprowa z tejże armii. Sforsowała ona Pilicę na północ od Przedborza i 17 stycznia dotarła do szosy Radomsko - Piotrków Trybunalski w pobliżu wsi Wola Niechcicka. Nad ranem przybyły z pomocą jednostki 102 Korpusu Piechoty gen. mjra Iwana Puzikowa z 13 Armii, co znacznie polepszyło sytuację oddziałów radzieckich. (…) Dnia 18 stycznia o godz. 14:30 padły ostatnie punkty oporu Niemców. Straty przeciwnika wyniosły 1 tys. żołnierzy, 18 czołgów, 16 dział pancernych i 950 pojazdów mechanicznych. Piotrków Trybunalski był opanowany i utrzymany aż do nadejścia jednostek piechoty prawego skrzydła 1 Frontu Ukraińskiego. (…) Szereg jednostek otrzymało nazwy „Piotrkowskich”.
Tyle Włodzimierz Kozłowski – autor tekstu „Wyzwolenie spod okupacji niemieckiej” opublikowanego w „Dziejach Piotrkowa Trybunalskiego”. Książka ta ukazała się w okresie PRL-u, stąd to co wydarzyło się w styczniu 1945 roku musiało być wyzwoleniem.
Sytuacja zmieniła się po 1989 roku, gdy na rynku wydawniczym zaczęły się pojawiać publikacje wolne od ingerencji cenzury. Dlatego m.in. dopiero po wielu latach mogliśmy przeczytać relację mianowanego przez komunistów wojewody krakowskiego Adama Ostrowskiego z czerwca 1945 roku, który tak opisywał zachowanie żołnierzy Armii Czerwonej w Polsce: „Od chwili kiedy po zwycięskim zakończeniu wojny rozpoczął się przemarsz oddziałów Armii Czerwonej na wschód, nastawienie ludności do żołnierzy sowieckich z początku bez zastrzeżeń życzliwe, a nawet przyjazne zaczęło stale się pogarszać. Powodem tego są wszędzie nadmierne rekwizycje i świadczenia nakładane na ludność, albo w większej jeszcze mierze wybryki żołnierzy Armii Czerwonej. Sprawozdania starostów powiatowych zawierają całe litanie wykroczeń przeciwko życiu i mieniu obywateli, napady, rabunki, zgwałcenia kobiet, nawet nieletnich dziewczynek, zabójstwa mężczyzn stających w ich obronie, są na porządku dziennym. (…) Stosunki te, wedle relacji z terenu ulegają dalszemu pogorszeniu. Rozgoryczenie, lęk i uczucie niepewności ogarnęło ludność do tego stopnia, że musi się rozważać tę sprawę za jedną z najtrudniejszych do załatwienia.
Władze narzucone siłą nie cieszyły się sympatią społeczeństwa, do tego dochodziły zbrodnie żołnierzy radzieckich, demontaż i wywóz fabryk poniemieckich, a wcześniej także druga okupacja Kresów Wschodnich. Dlatego spora część społeczeństwa czekała na kolejną wojnę (tym razem ZSRR z Zachodem) i generała W. Andersa na białym koniu.
Ale wielu widziało to inaczej, o czym wspomina Jacek Kuroń współautor książki „PRL dla początkujących”. Znany opozycjonista i późniejszy minister w III RP pisze m.in. o wspomnianym wyżej wojewodzie Ostrowskim i rozterkach swojego ojca (działacza PPS).
– Kiedy w 1945 roku zaczęła się odradzać PPS, ojciec pokazał mi instrukcję Londynu, która zakazywała wstępowanie do oficjalnie istniejących partii, a nawet do harcerstwa. Ale on sam jeszcze w Polsce PKWN-owskiej uznał, że należy wchodzić we władze i organizować państwo. Generalnie uważał, że „panowie w Londynie kurzyli cygara, kiedy naród walczył”. Mówił mi, że rząd londyński był pański, a w Polsce trzeba stworzyć rząd robotniczo – chłopski. Jednakże do komunistów i PKWN zniechęcało go do podporządkowania Moskwie. Mówił mi więc, że współpraca z komunistami jest złem, ale sam przyjmował urzędy w nowej władzy. Kiedyś przyjechał do nas sąsiad ze Lwowa, Adam Ostrowski – stary kolega ojca, PPS-owiec, w czasie wojny delegat rządu we Lwowie. Kiedy po akcji „Burza” Sowieci weszli do Lwowa, Ostrowskiego aresztowano. Z więzienia wyszedł jako człowiek nowej władzy, nowej PPS i wkrótce został PKWN-owskim wojewodą w Krakowie.
Nie wszyscy jednak chcieli pogodzić się z „wyzwoleniem” i walczyli: zbrojnie lub piórem. Większość społeczeństwa włączyła się jednak w życie państwa z ograniczoną suwerennością, tak jak to było w latach 1815-1830 w okresie Królestwa Polskiego.
Czy styczeń 1945 był wyzwoleniem czy nową okupacją? Odpowiedź zna każdy z nas…
Artur Wolski