Wacława Juszkiewicz-Kamieńska to była sanitariuszka i łączniczka Armii Krajowej. Jubilatka przez większość swojego życia służyła innym, nie tylko podczas wojny. Po zakończeniu działań wojennych, przez wiele lat pracowała jako pielęgniarka. Życiorys jubilatki podczas urodzinowej uroczystości przedstawił Waldemar Komenda, przewodniczący Powiatowej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych w Piotrkowie.
Jako łączniczka AK odszukiwała żołnierzy 25 pułku piechoty w celu jego odtworzenia do dalszej walki podziemnej. Roznosiła biuletyn informacyjny Związku Walki Zbrojnej i AK. Ukrywała broń w nagrobkach na starym cmentarzu w Piotrkowie. Dostarczała bibułę i rozkazy do placówek w Milejowie, Babach i Włodzimierzowie. Na początku wojny została włączona przez profesor Jadwigę Kędzierską w szeregi Czerwonego Krzyża. Te wartości i wzór, jak można być pożytecznym dla drugich, pozwolił jej godnie przeżyć tamte tragiczne dni. Wacia była w nieustannym pogotowiu. Udzielała pomocy sanitarnej w konspiracyjnych punktach i szkoliła oddziały sanitarne AK - mówił Waldemar Komenda.
Z okazji setnych urodzin pani Wacławy w piotrkowskim Starostwie Powiatowym pojawiło się wielu gości. Wśród nich były również przedstawicielki środowiska pielęgniarskiego.
To legenda i wzór dla młodszych pokoleń - podkreślała Krystyna Wolska-Lipiec, przewodnicząca Głównej Komisji Historycznej przy Polskim Towarzystwie Pielęgniarskim. - Pani Wacława otrzymała Medal Florence Nightingale. Jest to najwyższe wyróżnienie przyznawane pielęgniarkom przez Polski Czerwony Krzyż. Jubilatka otrzymała je za heroiczne, bohaterskie działania na rzecz drugiego człowieka, zarówno w czasie wojny, jak i pokoju. Pani Wacława jest przykładem osoby z wrażliwością na cierpienie, z umiejętnością odczytywania potrzeb i holistycznego traktowania człowieka - podkreślała Krystyna Wolska-Lipiec.
Pani Wacława nie kryła wzruszenia z faktu, że tak wiele osób przybyło na jej święto. Co chwila jednak podkreślała, że w swoim życiu robiła tylko to, co należało robić. Jednym z bodaj najbardziej niespodziewanych prezentów dla jubilatki był awans na kolejny stopień oficerski.
Przyjmuję ten wielki dar w postaci mianowania do stopnia majora Wojska Polskiego. Taki sam stopień miał mój ojciec, który czasie I wojny światowej walczył o niepodległość. On przeżył tylko 33 lata, a ja aż tyle. Z całej siły przyrzekam, że ten mundur majora Wojska Polskiego będę nosiła z honorem i nie splamię go do końca moich dni. Tak mi dopomóż Bóg - mówiła łamiącym się głosem Wacława Juszkiewicz-Kamieńska. - Ku chwale Pana Boga i umiłowanej Ojczyzny to wszystko czyniłam. Zrobiłam tak niewiele. Tylko tyle ile umiałam. Życzę Wam wszystkim, żebyście kochali te wszystkie wartości, które we mnie wpojono - mówiła wzruszona jubilatka.
Posłuchajcie jej niezwykłego podziękowania.
Pani Wacława urodziła się w 1922 roku w wojskowej rodzinie o bardzo dużych tradycjach niepodległościowych i patriotycznych. Uczęszczała do Gimnazjum Zrzeszenia Nauczycieli Szkół Średnich, gdzie także kultywowano tradycje patriotyczne. Należała do Związku Harcerstwa Polskiego, a później tą działalność zamieniła na Przysposobienie Wojskowe Kobiet. To była organizacja, która współpracowała z Polskim Czerwony Krzyżem i przygotowywała kobiety do służby łącznościowej i sanitarnej na wypadek wojny.
Od samego wybuchu wojny była zaangażowana w pomoc, najpierw w Służbie Zwycięstwu Polski, a później w działalność Armii Krajowej. Była sanitariuszką, pracowała m.in. w szpitalu, ambulatorium oraz punkcie sanitarno-odżywczym. W trakcie służby szkoliła inne sanitariuszki, a udzielając pomocy partyzantom niejednokrotnie musiała - w niebezpiecznych wojennych warunkach, pokonywać wielokilometrowe odległości. Pracowała z chorymi na tyfus, od których sama się zaraziła. Zaraz po wyzdrowieniu znów ruszyła z pomocą potrzebującym.
W czasie wojny wstąpiła do szkoły pielęgniarskiej w Warszawie. Tam także była zaangażowana w działalność konspiracyjną, jako łączniczka między Warszawą a Piotrkowem. W trakcie Powstania Warszawskiego była wyznaczono do pracy w szpitalu przy ul. Śliskiej. Jednak tuż przed 1 sierpnia 1944 roku otrzymała rozkaz przewiezienia meldunków i wybuch powstania zastał ją w Piotrkowie. Tutaj służyła pomoc powstańcom, którzy wydostali się z Warszawy.
Już po wojnie niosła pomoc w szpitalu tymczasowym, który utworzono w Zamku Królewskim. Następnie skończyła szkołę pielęgniarską w Krakowie i wróciła do Piotrkowa. Tutaj pracowała przez wiele lat, a w latach 50-tych włączyła się m.in. w akcję szczepień przeciwko gruźlicy, która była wówczas ogromnym problemem. Wacława Kamieńska współtworzyła Polskie Towarzystwo Pielęgniarskie.
W 1993 roku została odznaczona najwyższym międzynarodowym wyróżnieniem przyznawanym pielęgniarkom - Medal Florence Nightingale. Jest jedną z zaledwie 103 polskich pielęgniarek, które otrzymały takie wyróżnienie.
Przez całe życie pani Wacława robi także bardzo wiele dla zachowania pamięci historycznej o bohaterach II wojny światowej. Gromadziła archiwalia, zdjęcia i materiały o polskich pielęgniarkach i sanitariuszkach, które w trakcie wojny służyły na ziemi piotrkowskiej, a następnie własnym środkami wydawała publikację na ten temat.