W finale Max, po trwającym godzinę i 10 minut meczu przegrał z Mateuszem Golasem (Technik Głubczyce) 21:19, 17:21, 24:26. Choć srebrny medal cieszy, to sam zawodnik nie był do końca zadowolony ze swojego występu. Tym bardziej, że do wygranej nie zabrakło wiele.
Od samego początku nie siedział mi ten turniej. Przyjechałem po 3-dniowym zatruciu, z lekko kontuzjowanym, „otejpowanym” kolanem. I choć byłem rozstawiony z nr 1, w każdym meczu szło mi jak po grudzie. Ostatecznie w finale, w którym w trzecim secie prowadziłem 20:15 i miałem pięć lotek meczowych, gdzieś ta cała frustracja i zmaganie się ze słabościami dało o sobie znać. I nie wytrzymałem mentalnie i fizycznie. Nie umniejsza to oczywiście zwycięstwa Mateusza, który po prostu tego dnia był ode mnie lepszy. Cóż, teraz trzeba wyciągnąć wnioski, bo takie porażki uczą i naprawić kolano. W tym tygodniu zamiast treningów będę gościł głównie w gabinecie fizjoterapeuty - podsumował Max Danielak.