Na mocy Ustawy o ochronie zwierząt dzikie zwierzęta, w tym koty "stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu".
Ujmijmy to tak: nie każdy kot, który nie ma właściciela, jest kotem bezdomnym, zaniedbanym i – co za tym idzie – wymagającym oddania go do schroniska. Trzeba rozróżnić koty wolno żyjące od tych bezdomnych i porzuconych. Bywa, że ktoś bierze kota do domu, ten szybko mu się nudzi, a zwierzę się rozmnaża. Kotka w ciągu roku może mieć nawet trzy mioty. A jeśli nie ma się gdzie podziać, rodzi dzikie, nieoswojone kocięta.
W świetle prawa koty wolno żyjące nie są tożsame ze zwierzętami bezdomnymi. Nie wolno ich wyłapywać, wywozić, czy utrudniać im bytowanie. Tym bardziej, że w miejskiej dżungli spełniają bardzo pożyteczną rolę: zabijają gryzonie, które mogłyby bardzo szybko się rozmnażać. Nie będzie więc przesadą powiedzenie, że funkcjonują jako istotny element miejskiego ekosystemu. Można więc pokusić się o motto: "Po pierwsze, nie szkodzić". A złapanie i przewożenie tych kotów to ograniczenie ich wolności i niewątpliwa krzywda. Rozwiązaniem sprawy nie jest też oddanie takiego kota do schroniska, bo zamknięcie dzikiego kota w klatce, wśród innych, obcych zwierząt, jest po prostu niehumanitarne i skazuje go na cierpienie.
Grażyna Fałek, prezes piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podkreśla, że często zdarzają się przypadki przywożenia przez ludzi zdziczałych kotów. - Kot wolno żyjący bardzo źle znosi pobyt w schronisku – mówi Fałek. - Mają przecież prawo żyć i funkcjonować na wolności, w miejskim ekosystemie.
Jednak to, że wolno żyjącego kota nie można oddać do schroniska, nie oznacza, że za sprawą na przykład piotrkowskiego TOZ-u nie można im pomóc. Bo można: instytucja, odpowiedzialna za opiekę także nad dziko żyjącymi kotami, ma podpisane umowy z ponad setką karmicieli na terenie całego miasta. Takie osoby dostają od schroniska karmę i zgłaszają potrzebę sterylizacji kotów (konieczne jest zapobieganie nadmiernemu ich rozmnażaniu). W ciągu pierwszych dwóch kwartałów odnotowano 170 przypadków sterylizacji. Zwykle opiekun dostaje około 10 kg karmy miesięcznie, oczywiście uzależnione jest to od ilości zwierząt, którymi się zajmuje. Wcześniej, przed rejestracją, prowadzony jest specjalny wywiad – weryfikacja, czy potencjalny karmiciel spełnia określone warunki. Inny problem to zimno. Temperatura w nadchodzących miesiącach będzie konsekwentnie spadać. - Warto zaapelować do administratorów osiedli, by pamiętali o uchyleniu okienka, udostępnieniu zakamarka w piwnicy czy innego miejsca dla dzikiego kota, który musi się ogrzać – dodaje Fałek.
Sposoby na pomoc wolno żyjącym kotom są - jak widać - proste. Jeszcze prostsza jest podstawowa zasada: uszanujmy ich wolność. Jeśli nie będziemy mieli tego na uwadze, możemy jedynie wyrządzić im krzywdę.