77 lat temu od napaści III Rzeszy na Polskę wybuchła II wojna świata. W czasie wojny obronnej w 1939 roku wielu piotrkowian walczyło na różnych frontach, nie tylko broniąc swego miasta. Jednym z nim, o którym przez lata niewiele wiedziano, był Konrad Guderski, tajny wysłannik Sztabu Głównego Wojska Polskiego, dowódca obrony Polskiej Poczty w Gdańsku. Dlaczego choć urodził się w Piotrkowie praktycznie nikt o nim nie pamiętał? Bo przez lata jego tożsamość była owiana tajemnicą… Ponadto omyłkowo sądzono, że zginął raniony odłamkiem granatu… O jego tajnej misji na Wybrzeżu wiedzieli nieliczni. Wszyscy zginęli. Nikt nie znał prawdziwego imienia i nazwiska tego, który zorganizował a następnie dowodził bohaterską obroną Polskiej Poczty w Gdańsku.
W tajnej służbie Rzeczpospolitej
Konrad Guderski zjawił się w Gdańsku, w siedzibie Polskiej Poczty, na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej, w kwietniu 1939 roku. Objął wówczas stanowisko inżyniera specjalisty. W rzeczywistości był jednak tajnym wysłannikiem Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Jako rzeczoznawca w Ministerstwie Spraw Wojskowych, absolwent Szkoły Podchorążych Rezerwy w Rawie Ruskiej i oficer w stopniu podporucznika został oddelegowany na Wybrzeże by tu, w przypadku próby hitlerowskiego puczu stanąć na czele obrony gmachu. Jego nazwisko oraz prawdziwy cel pobytu w Wolnym Mieście znany był tylko i wyłącznie Janowi Michoniowi, ówczesnemu naczelnikowi urzędu pocztowego. Pozostali pocztowcy znali Guderskiego tylko jako „Konrada” bądź „Inżyniera Konrada”. Z tej też przyczyny oraz z uwagi na fakt, że większość osób ze sztabu, która znała Konrada Guderskiego bądź była świadkami jego konspiracyjnych działań zginęła w trakcie wojny, przez długi okres czasu jego prawdziwa tożsamość pozostawała tajemnicą. Dopiero w 1947 roku, o czym m.in. piszą F.Bogacki i J.Romanowski w książce „Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku”, udało się ustalić prawdziwe imię i nazwisko tego, który stanął na czele polskich pocztowców w Wolnym Mieście 1 września 1939 roku. Nim jednak doszło do napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę, oddelegowany na Wybrzeże Guderski, w atmosferze zbliżającej się wojny zajmował się konspiracyjnym szkoleniem pocztowców, sprowadzał broń i amunicję oraz przygotowywał budynek do odparcia hitlerowskiego ataku.
Śmierć – nieznane fakty
Guderski zginął zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu II wojny światowej. Przez lata historycy sądzili, że zmarł raniony odłamkiem granatu, który rzucił w stronę atakujących hitlerowców, chcąc ratować pozostałych pocztowców. Jednak wspomnienia jednego z czterech ocalałych obrońców, Augustyna Młyńskiego, zamieszczone na blogu http://wmmialemracje.blogspot.com/2015/01/318.html odsłoniły nieznane dotąd fakty dotyczące jego śmierci. „Dnia 1 września o godzinie 4.50 kolega Binnebesel, który pełnił dyżur w centrali telefonicznej, zameldował, iż przerwano wszelką łączność. Zaraz potem zaczęto ostrzeliwać gmach naszego urzędu. Udałem się natychmiast do magazynu z bronią, gdzie zastałem już „Konrada”. Nie znałem jego nazwiska, lecz koledzy mówili o nim, że jest naszym dowódcą. On też rozdawał broń, po czym wszyscy od razu udawali się na powierzone im stanowiska. W pewnej chwili „Konrad” został śmiertelnie trafiony kulą. Koledzy zabrali go i położyli w sąsiednim pokoju. Dowództwo objął st. asystent, Alfons Flisykowski”.
Guderski nie żył już więc gdy pocztowcy między 8 a 9 rano odparli kolejny atak hitlerowskich grup szturmowych, które próbowały dostać się do siedziby Polskiej Poczty przekuwając się przez ścianę sąsiadującego z gmachem budynku II Rewiru Policji. Nie mógł być więc tym, który powstrzymał na kilka godzin zdobycie budynku przez niemieckie siły. Nie umniejsza to jednak w niczym jego zasług.
14 godzin nadziei
To on przygotował 56 pocztowców do ciężkiej walki. Zgodnie z ustalonym jeszcze w 1936 roku planem obrony niektórych polskich obiektów w Gdańsku, pocztowcy mieli bronić się tylko przez 6 godzin, do chwili nadejścia odsieczy. Bronili się przez 14. W nierównej walce odpierali ataki przeważających liczebnie i lepiej uzbrojonych hitlerowców (180 SS-manów, 3 jednostki artylerii Wehrmachtu i co najmniej 3 samochody opancerzone). Prawdopodobnie nie wiedzieli, że pomoc nie nadejdzie, bo sztab na kilka dni przed wybuchem II wojny zrezygnował z utworzonego kilka lat wcześniej planu obrony. Poddali się dopiero wtedy, gdy atakujący oblali budynek mieszanka zapalającą i podpalili. Część zginęła w płomieniach, część zmarła na skutek poparzeń kilka tygodni później (w tym m.in. 11-letnia wychowanica dozorcy budynku, Erwinka Barzychowska), pozostałych rozstrzelano 5 października 1939 roku na gdańskiej Zaspie.
Syn robotnika kolejowego
W 1999 roku pośmiertnie nadano Konradowi Guderskiemu tytuł honorowego obywatela miasta Gdańsk. Po zakończeniu II wojny światowej pośmiertnie odznaczono go krzyżem Virtuti Militari oraz krzyżem walecznym. W większości polskich miast znajdują się ulice noszące jego miano. Także na Saskiej Kępie w Warszawie na frontonie kamienicy, w której mieszkał w okresie międzywojennym, od 1981 roku widnieje tablica upamiętniająca jego imię. Czy kiedykolwiek syn zwykłego robotnika kolejowego mógł przypuszczać, że jego nazwisko przejdzie do historii Polski, i będzie stawiany za wzór dla innych? Guderski urodził się w Piotrkowie, 19 lutego 1900 roku, jako syn Anny i Stanisława. Dzieciństwo i młodość spędził w Pruszkowie. W 1918 roku brał czynny udział w rozbrajaniu Niemców w Warszawie. Był absolwentem warszawskiego gimnazjum im. Rejtana (w szkolnym archiwum do dnia dzisiejszego przechowywany jest odpis świadectwa dojrzałości Guderskiego) oraz Politechniki Warszawskiej i Lwowskiej. W roku 1934 uzyskał tytuł inżyniera hydrologa. Pracował m.in. przy regulacji Wisły. Jego grób znajduje się na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu na Zaspie koło Wrzeszcza, spoczął wraz z tymi, na czele których stanął by bronić Polskiej Poczty w Gdańsku. Jego nazwisko widnieje również na pamiątkowej tablicy na budynku Poczty Polskiej w Gdańsku. Piotrkowianin nie ma jednak swojego grobu. Pocztowców gdańskich upamiętnia symboliczna mogiła na gdańskiej Zaspie oraz film fabularny „Wolne miasto” w reżyserii Stanisława Różewicza z 1958 roku, gdzie w rolę Konrada Gunerskiego wcielił się Stanisław Jasiukiewicz.
Agawa