Jerzy Krawczyk i Mariusz Misztela do końca maja planują stanąć na szczycie góry, liczącej 5033,8 m n.p.m. Droga na jeden z najwyższych szczytów Kaukazu będzie ich wiodła przez lodowiec, który o tej porze roku, z uwagi na otwierające się pod wpływem rosnącej temperatury szczeliny, stanowi duże zagrożenie. Dodatkowo piotrkowianie będą musieli sobie poradzić z ewentualnymi objawami choroby wysokościowej. Co ciekawe, początkowo mężczyźni szykowali się do zdobycia Elbrusu, góry zaliczanej do tzw. Korony Ziemi. Szyki pomieszała im jednak sytuacja polityczna. Nie chcąc rezygnować z wyprawy, postanowili zdobyć Kazbek, uchodzący za górę bardziej ambitną i mniej znaną niż Elbrus. – Jest to nasza pierwsza wspólna wyprawa. Nie mamy żadnych wspólnych doświadczeń wysokogórskich – mówił tuż przed wylotem Jerzy Krawczyk, pomysłodawca wyprawy. – Jestem typem samotnika, zwiedziłem niemal całą południową granicę Polski, od Sudetów po Bieszczady, przemieszczając się naprzemiennie, z zachodu na wschód i ze wschodu na zachód. To, co nas z Mariuszem łączy, to fakt, że obaj mamy zaliczone wszystkie szczyty w Tatrach, które zdobywaliśmy w różnych warunkach pogodowych. (…) Ja jestem namiętnym biegaczem, Mariusz jeździ rowerem. Nasze półroczne przygotowania do wyprawy uzupełnialiśmy dodatkowo treningami z zakresu ćwiczeń ogólnorozwojowych.
Zgodnie z założeniami zdobycie szczytu Kazbeku powinno zająć piotrkowianom około tygodnia. – Wylatujemy z Okęcia do Tbilisi jeszcze przed północą. W Gruzji będziemy o czwartej nad ranem w sobotę, 17 maja – mówił Jerzy Krawczyk. – W Tbilisi mamy zaprzyjaźniony motelik, w którym do rana odpoczniemy, a następnie wyruszymy na bazar, by uzupełnić zapasy żywnościowe. Ponieważ nie wszystko można przewieźć przez granicę, musimy m.in. zakupić gaz do butli do kuchenki gazowej. Kolejnym krokiem będzie znalezienie odpowiedniego środka transportu. Sądzę, że będziemy przemieszczać się marszrutką, czyli jednym z busów jeżdżących po Gruzji na zasadzie naszej komunikacji publicznej. Następnym etapem będzie Kazbega, ostatnia duża miejscowość przed wyjściem w góry. W Kazbedze czeka nas prawdopodobnie nocleg w… wieży kościoła. A później już wyruszmy na szczyt. Według planu, jeśli wszystko pójdzie dobrze, zdobycie góry powinno nam zająć tydzień czasu. To jest zdroworozsądkowy termin, choć wiem, że są organizowane zawody biegowe, których meta jest na szczycie Kazbeku. Taki wyścig trwa około sześciu godzin. Tak więc można zdobyć szczyt szybciej, tylko po co? To ma być przyjemność, my chcemy podchodzić powoli, podziwiać krajobrazy.
Co warto podkreślić, w odróżnieniu od wspomnianych biegaczy, piotrkowianie będą dźwigać w plecakach cały osprzęt wspinaczkowy i wyposażenie obozowe. Na szczyt będą podchodzić trudniejszą drogą, bowiem przez lodowiec. Na podejściach na szczyt i na samym szczycie Kazbeku leży śnieg. Dużym utrudnieniem mogą się okazać także kwestie aklimatyzacji ich organizmów do zmiany ilości tlenu w powietrzu na wysokości powyżej 2500 m n.p.m. – Oprócz dobrego humoru zabieramy ze sobą wyposażenie pozwalające na uprawianie turystyki górskiej. Odpowiednią odzież, raki, czekany, uprzęże, liny. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli z nich korzystać, ale lepiej je mieć ze sobą. Oczywiście naczynia do gotowania, bowiem wodę będziemy uzyskiwać ze śniegu, a więc będziemy musieli ją przegotować. (…) Ważna też jest kwestia przyzwyczajenia płuc do zmiany ciśnienia, do tego, że startujemy z wyższego poziomu niż jesteśmy teraz tutaj w Polsce – z 1500 m n.p.m., czyli z wysokości odpowiadającej bieszczadzkim połoninom. Do tego dochodzi zmęczenie, bowiem każdy z nas będzie dźwigał w plecaku około 35 kg wyposażenia, będziemy też przemieszczać się po lodowcu – tutaj dodatkowo będziemy musieli uważać, bowiem będziemy szli z obciążeniem. Myślę, że przy noclegach będziemy poświęcali jeden dzień na aklimatyzację. Z zejściem będzie już łatwiej, zajmie dzień lub dwa. Do góry chcemy podchodzić w sposób jak najbardziej bezpieczny – opowiadali przed wyjazdem piotrkowianie.
Wsparciem dla piotrkowskiej wyprawy będzie lokalny przewodnik. Koszt jego wynajęcia to około 500 euro. Niemniej to na niego i własne siły będą zdani nasi podróżnicy podczas wejścia na szczyt i zejścia.
Dla Jerzego Krawczyka, autora pomysłu zdobycia góry Kazbek, to druga tak znacząca wyprawa. W ubiegłym roku, również w maju, piotrkowianin poprowadził czteroosobową ekipę na Ararat w Turcji.
Sponsorem wyprawy piotrkowian na Kazbek jest firma EKOCENTRUM z Radomska, zaś patronat medialny nad wyprawą objęły radio Strefa FM Piotrków oraz portal ePiotrkow.pl.
W sobotę po godzinie ósmej rano czasu polskiego Jerzy Krawczyk i Mariusz Misztela skontaktowali się z naszą redakcją. Szczęśliwie dotarli do Gruzji, uzupełnili już zapasy i właśnie wyruszali marszrutką w kierunku Kazbegi.
Agawa
Na zdjęciu:
Od lewej Jerzy Krawczyk i Mariusz Misztela na lotnisku Okęcie, tuż przed odlotem do Gruzji.
- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu