Minął ponad rok odkąd Sąd Rejonowy w Piotrkowie skazał oszustkę, która prowadziła w Piotrkowie punkty przyjmowania opłat. Oszukała 110 mieszkańców miasta, przyjmując od nich wpłaty za prąd, gaz czy telefon i nie przekazując tych pieniędzy do adresatów. Wyrokowi nadany jest rygor natychmiastowej wykonalności, ale ofiary 51-letniej Małgorzaty Z. nie odzyskały ani złotówki.
- Na rozprawie w sądzie obiecywała, że weźmie pożyczkę i będzie systematycznie spłacać wszystkich wierzycieli. Minął ponad rok od wyroku i z tego, co wiem, nikomu ta pani pieniędzy nie oddała. Po raz drugi lekceważy nie tylko ludzi, których zwyczajnie okradła, ale także pracę policji, prokuratury, sądu - denerwuje się pani Bogusława (dane do wiadomości redakcji), której córka i zięć trzykrotnie skorzystali z usług oszustki płacąc w prowadzonej przez nią kasie w sumie 1.144,60 zł.
Nasza Czytelniczka była w tej sprawie u komornika, ale wciąż rozważa sens formalnego składania wniosku o egzekucję należnych pieniędzy. Powód? - Komornik powiedział w luźnej rozmowie, że ta pani wyzbyła się majątku, nic nie posiada, a w takiej sytuacji trudno o skuteczną egzekucję, zwłaszcza że chodzi o niewielkie kwoty - relacjonuje pani Bogusława. - Jeśli pracuje, to prawdopodobnie na czarno.
110 mieszkańców zostało oszukanych łącznie na kwotę 18,3 tys. zł, ale w pojedynczych przypadkach chodzi często o sumy rzędu kilkudziesięciu złotych. Tymczasem nawet jeśli chodzi o 10 czy 20 zł, minimalne opłata za podjęcie działań przez komornika to 227,54 złotych.
- Co prawda koszty te obciążają dłużnika, ale trzeba wiedzieć, że koszty bezskutecznej egzekucji ponosi wierzyciel, a ich odzyskanie może być trudne - zaznacza Aleksandra Błasiak, asesor komornika III rewiru przy Sądzie Rejonowym w Piotrkowie. Podkreśla, że komornik ma obowiązek podjąć działania, nawet jeśli do wy-egzekwowania jest złotówka. Na ile będą one skuteczne, to już inna sprawa. Postępowanie komornicze trwa zwykle od kilku tygodni do kilku miesięcy. Aleksandra Błasiak dodaje, że w sprawie wyroku dotyczącego 51-letniej Małgorzaty Z. nikt o egzekucję nie wystąpił, przynajmniej w trzecim rewirze.
6 lutego ubiegłego roku sąd rejonowy skazał oszustkę na rok więzienia z warunkowym zawieszeniem na cztery lata i spłatę wszystkich zobowiązań. Pani Bogusława zastanawia się, czy teraz nie skrzyknąć grupy pokrzywdzonych i wystąpić do sądu z wnioskiem o odwieszenie kary. - Tylko, co nam to da, jak ją zamkną? - zastanawia się Czytelniczka. - Jeszcze z naszych podatków mamy ją utrzymywać i karmić?
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki