- Na skalę kraju o jakieś aferze mówić możemy. Wiadomo, produkcja żywności nie powinna się odbywać przy użyciu soli technicznej. Natomiast jeżeli chodzi o powiat piotrkowski, to zakłady na naszym terenie od lat kupują sól ze znanych zakładów. Co ważne – rzadko przez pośredników. Nasze zakłady przetwórcze to z reguły firmy rodzinne, których właściciel świetnie się orientuje, co kupuje i gdzie kupuje. Nie stwierdziliśmy, żeby ktoś w regionie (od kilkunastu przynajmniej miesięcy) kupował sól niewiadomego pochodzenia. Na terenie powiatu możemy czuć się bezpieczni i spokojni – zapewniał na antenie Strefy FM Maciej Błachiewicz, powiatowy lekarz weterynarii w Piotrkowie. - Należy sobie jednak zdawać sprawę, że za produkt (od początku do końca) odpowiada producent. To on musi widzieć, że powinien dostarczać zdrową żywność. Inspekcja, czy to sanitarna, czy weterynaryjna, jest tylko kontrolerem. Nie jesteśmy w stanie cały czas pilnować każdego zakładu, bo to nie obozy pracy, żeby z “pałką” stać nad pracownikami – dodał Błachiewicz.
- W związku z aferą solną nasza placówka brała również udział w postępowaniu wyjaśniającym. Kontrolowaliśmy hurtowników, producentów środków spożywczych, markety i małe sklepy. Zwracaliśmy szczególną uwagę na identyfikację soli, na jej oznakowywanie, przechowywanie, stany magazynowe, pochodzenie soli. Do tej pory przeprowadziliśmy 13 kontroli, które nie stwierdziły obecności soli z firm, które są objęte postępowaniem prokuratorskim. Trzy próbki soli zostały pobrane do badań. Czekamy na wyniki - mówi Elżbieta Dobrzyńska, kierownik sekcji żywności Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Piotrkowie.
Przyjechali z sanepidu
- Kontrola odbyła się w ubiegły czwartek rano. Otworzyli piekarnię i magazyn, gdzie znajduje się sól. Dokładnie pospisywali etykiety i pytali o konkretne firmy, czy czasem nie kupowałam od nich soli. Na szczęście nie kupowałam. Miałam na wszystko faktury, bo zaopatruję się w sól od dwóch bardzo dobrych i zaufanych firm. Z jednej z firm dokumenty potwierdzające kupno miałam w biurze. Musiałam poszukać tej faktury sprzed trzech lat. Kontrola była bardzo dokładna. Spisano numery faktur, miejsce i czas zakupu soli. Nie bałam się, że sanepid wykryje jakieś nieprawidłowości ze względu na pewne źródła. Słyszałam o aferze solnej i spodziewałam się kontroli, choć nie była ona zapowiedziana - mówi pani Anna, właściciel piekarni w powiecie piotrkowskim.
W sklepach spokojnie
Po wybuchu afery o swoją przyszłość obawiały się głównie zakłady przetwórstwa mięsnego. Z rozmowy z ich przedstawicielami wywnioskować można, że o całej sprawie chcą po prostu zapomnieć. - U nas w sklepie kontroli sanepidu jeszcze nie było. Na temat szkodliwości soli nie chcę się wypowiadać. Sprzedajemy, jak sprzedawaliśmy – mówi jedna z ekspedientek w Hali Targowej. Pracownicy sklepów przyznają, że razem z mięsem do sklepów trafiają oświadczenia (np. zakładu w Łysych), że inspekcja nie wykryła żadnej soli pochodzącej z podejrzanych w aferze firm. Z kolei całą sytuacją zbulwersowani są piotrkowianie. - Aż złość bierze, że takie rzeczy się w naszym kraju dzieją – mówią. - To jest okropne łobuzerstwo. Ktoś zarobił ciężkie pieniądze i naraził przy tym zdrowie wielu ludzi. Te wszystkie “smyki” powinny ponieść za cały proceder dużą odpowiedzialność, żeby na następny raz za takie sprawy się nie zabierali. Mam nadzieję, że cwaniacy nie pozostaną po tej aferze bezkarni – mówi jeden z mieszkańców Piotrkowa.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że do takiego procederu już więcej nie dojdzie.
JK
- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu