Czytając opinie niektórych ludzi na tym forum, jest mi bardzo przykro...Po pierwsze artyści to nie uciekinierzy szpitali psychiatrycznych, wystarczy poczytać sobie ich życiorysy...Zdecydowana większość to absolwenci prestiżowych uczelni, którzy zajmują się wieloma dziedzinami sztuki, nie tylko performance. Po drugie łatwo krytykować coś, czego się nigdy nie widziało...Ktoś kto ocenia Interakcje po zdjęciach i kilku występach,jest dla mnie mało wiarygodnym krytykiem, jeśli nie podoba się taki akt twórczy, proponuje pójście do galerii...chociaż tam też nie widać tłumów.. Po trzecie jest to sztuka całkowicie pozbawiona urynkowienia, niemedialna co nadaje jej wiarygodności.Po czwarte nie ma określonej definicji sztuki, każdy z nas ma odrębny gust estetyczny, tyle definicji, ile ludzi! słowa te kieruje do Pani, która pięknie uświadamia nam czym jest sztuka a czym być nie powinna...Nie każdemu się to musi podobać, zgodzę się ale inteligentni ludzie potrafią poddać się konstruktywnej krytyce...
Jestem skłonna nawet ci przyznać rację. Niech robią, co chcą. Ale za swoje pieniądze, a nie za kasę podatników. Czy tak ci trudno to pojąć? Niech wydają na to te miliony jak tu ktoś napisał, ale własne.
Artyści na krzywy r...
Poza tym w sztuce performance, istotnym elementem jest właśnie ciało. Ciało w kontekście kulturowym, społecznym, a także element kontrowersyjności, który bardzo często opiera się na aspekcie seksualnym. Ten aspekt seksualny ma nam wskazać ograniczenia, jakimi jesteśmy nieustannie poddawani. Uczestników Interakcji nagość nie śmieszy! w porównaniu do innych mało dojrzałych ludzi...Poza tym o sztuce nie rozmawia się w kontekście pieniędzy, bo to sprowadzą ją na margines, w którym przestaje mieć ona jakąkolwiek wartość artystyczną....
Wiele pieniędzy podatników wykorzystywane jest w bardziej błahych celach, i jakoś z tego nikt afery nie robi...Może po prostu następnym razem zorganizujmy referendum, na co mogą być przeznaczone pieniądze podatników a na co nie...
@ lakszminka: rozwiązanie jest proste, aczkolwiek logistycznie trudne do przeprowadzenia. Bon "kulturalny" dla każdego mieszkańca o określonej i zależnej od budżetu "na kulturę" wysokości. Ja swój od razu przeznaczyłbym na działania prowadzone przez ODA i nikt nie mógłby magistratowi zarzucić, że "trwoni pieniądze".
Może jakiś "jeden procent" na konkretną działalność? Nie wiem... Ale od tego mam przecież mądrych ludzi w mądrych instytucjach, żeby za mnie myśleli ;)
***
Poza wszystkim myślę, że trzeba zastanowić się jak zmienić sposób uczestnictwa w festiwalu. Karnety kupowane w ciągu poprzedzającego roku? Imienne zaproszenia? I zdecydowanie wprowadzić akredytacje prasowe: ograniczyć liczbę fotoreporterów (celowo używam kursywy) no niezbędnego dla dokumentacji imprezy minimum.
***
Ze wszystkimi Twoimi argumentami zgadzam się w całej rozciągłości, aczkolwiek uważam, że przedstawianie argumentów w tej (takiej) dyskusji mija się z celem. Tutaj rozmowy toczą się na poziomie emocji, uprzedzeń i kompleksów.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!