metoda sortowania: od najstarszego do najnowszego / najnowszego do najstarszego
cd ~cd (Gość)29.06.2010 04:52

Gdyby Andrzej z Kafara kandydował na prezydenta RP, tych dwóch dżentelmenów nie miałoby żadnych szans. laaaaaaaaaaj

00


mieszkanec Wyzwolenia ~mieszkanec Wyzwolenia (Gość)29.06.2010 06:56

Najlepszy jest Andrzej Żuraw

00


Mac ~Mac (Gość)29.06.2010 07:47

"Lola" napisał(a):
Co w takim razie trzeba było Twoim zdaniem zrobić w tej kwestii?

Mieliśmy układy graniczne w NRD i RFN ale oddzielne. Sam podpis Kohla nie zmienił by niczego. Przyjęliśmy złą hierarchię. Po 89 Polska stała wobec kilku wydarzeń: 1. Wycofanie żołnierzy 2 Stanowisko wobec upadającego ZSRR 2 3 Wyjście z RWPG i UW 4 Polityka wobec jednoczących się Niemiec 5 Kwestia graniczna. I taką hierarchię powinniśmybyli wtedy przyjąć a skupiono sie na granicach bo uwazano że jest to paląca kwestia, że Niemcy jeszcze nas zaatakują a w odparciu ew ataku pomoze nam armia sowiecka na naszym terytorium :D W ten sposób zaprzepaściliśmy możliwość szybkiego wycofania wojska z naszego terytorium. Dodam że PL była ostatnim krajem, który przeprowadził wybory parlamentarne i prezydenckie...

00


Lola ~Lola (Gość)29.06.2010 08:49

"Mac" napisał(a):
Mieliśmy układy graniczne w NRD i RFN ale oddzielne. Sam podpis Kohla nie zmienił by niczego. Przyjęliśmy złą hierarchię. Po 89 Polska stała wobec kilku wydarzeń: 1. Wycofanie żołnierzy 2 Stanowisko wobec upadającego ZSRR 2 3 Wyjście z RWPG i UW 4 Polityka wobec jednoczących się Niemiec 5 Kwestia graniczna. I taką hierarchię powinniśmybyli wtedy przyjąć a skupiono sie na granicach bo uwazano że jest to paląca kwestia, że Niemcy jeszcze nas zaatakują a w odparciu ew ataku pomoze nam armia sowiecka na naszym terytorium :D W ten sposób zaprzepaściliśmy możliwość szybkiego wycofania wojska z naszego terytorium. Dodam że PL była ostatnim krajem, który przeprowadził wybory parlamentarne i prezydenckie...


Owszem były traktaty (Zgorzelecki z `50 i ten z 1970), ale była też i klauzula do tego drugiego: w wypadku zjednoczenia Niemiec wszystkie dotychczasowe ustalenia i obydwa traktaty graniczne traciły moc prawną. Stąd ten pośpiech i rozgorączkowanie w "walce" o granicę. Kohl postawił na zjednoczenie, które było tylko kwestią czasu.
Z tymi spóźnionymi wyborami nie do końca się zgodzę. Węgrzy przeprowadzili je np. dopiero w marcu 1990. Kuriozalne były natomiast rozmowy przy Okrągłym S., pertraktacje między zwaśnionymi stronami. Z tego nic dobrego wyniknąć nie mogło.
Natomiast faktem jest, że z tej całej nienawiści do systemu, niszczono wszystko, co się z nim wiązało, kojarzyło lub wtedy powstało. A to już największy błąd, kiedy emocje (nie rozsądek) biorą górę.

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)03.07.2010 01:17

Piątek. Minęła północ. Jest cisza wyborcza. W nocnej głuszy słychać kumkające w oddali żaby. Więc będę cicho. Tylko szeptem opowiem krótką historyjkę.
Spotkałem wieczorem swego dawnego nauczyciela.
Nie obeszło się bez tematu wyborów.
Tak jakoś, wydawało mi się, że muszę spytać, to na kogo Pan głosuje w niedzielę, Panie Profesorze?

- Widzisz, Piotrze, sprawa jest dość prosta. Ja nie mam tych dylematów, co reszta obywateli. Bo ja nie analizuję punkt po punkcie programów wyborczych obu kandydatów: nie aż tak bardzo się one różnią.
Obaj większości swych obietnic, jak każdy potem prezydent na świecie, nie wypełnią.
Niezbyt przejmuję się debatami wyborczymi, bo zamiast mówić o sobie, jeden kandydat - opowiada o osiągnięciach rządu, sformowanego przez swe ugrupowanie partyjne, kierowanego przez premiera, kolegę z partii, a drugi - przedstawia sukcesy tego rządu, na czele które sam niedawno stał.
Nie patrzę na potknięcia obu Panów, na popełniane przez nich gafy, czy na działania podejmowane przez ich sztaby wyborcze.
Poza tym kampania wyborcza, to zaplanowane, przez fachowców z obu stron, do ostatniego szczegółu zapięte, widowiska masowe.
Nie interesuje mnie, co deklaruje jeden, a co obiecuje drugi. I tak na większość spraw wpływu dużego mieć nie będą, bo rządzi rząd. No, jasne, mogą jakieś ustawy wetować, to wszystko.
Piotrze, obaj przecież wywodzą się z prawicy, obaj z opozycji. Są ze sobą na "ty".
Nie działa na mnie wzrost kandydatów ani to, czy jeden ma dzieci, czy drugi tylko matkę. Czy jeden nosi wąsy, a drugi - je goli.
Ja w niedzielę zagłosuję na tego kandydata, którego widzę w roli prezydenta mojego kraju. I przecież bez całej tej kampanii wiem, że chcę, aby to ten, a nie tamten, był pierwszą osobą w państwie i reprezentował Polskę na świecie. Głosuję zatem na tego, który bardziej mi się podoba i który - w moim odczuciu - jest mężem stanu. Po prostu.
Ja wiem, że to prawie tak, jakbym miał wskazać, który z dwóch aktorów mi się bardziej podoba i któremu powierzyłbym główną rolę w moim filmie: czy Robertowi De Niro czy Jackowi Nicholsonowi. Oczywiście, wiem, który z nich mi zdecydowanie bardziej odpowiada.
I podobnie jest z kandydatem na prezydenta. Jeden z nich podoba mi się zdecydowanie bardziej i to na niego oddam swój głos w niedzielnych wyborach. Bo akurat tego człowieka chcę mieć za swego prezydenta.
Zadumałem się nad słowami Profesora, ale rozstaliśmy się, jak zawsze, w wielkiej przyjaźni!
Miłej niedzieli!

00


Nowy komentarz
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat