To właśnie robi nasz rząd, rządzi zakazami. Policzcie ile jest w Polsce szkół i ilu właścicieli sklepików właśnie idzie na bruk bo sklepiki plajtują. Oczywiście Pani Premier wciska nam smętną gadkę cyt. "żebyście nie byli grubaskami…" Dziecko może w plecaku do szkoły zabrać kilo pączków, colę, batony i co jeszcze mu przyjdzie do głowy, w domu uzupełni paczką chipsów i żaden sklepikowy zakaz mu nie przeszkodzi. Może tylko wyjdzie na gorsze bo przez połowę dnia co niektóre dziecko nie będzie jeść wcale bo nie słone i nie słodkie a dopcha się po powrocie do domu. Może lepiej Pani Premier zainteresowałaby się jakie są warunki w szkole, jak wygląda lekcja wf, jakie są sprzęty do ćwiczeń, kto ćwiczy na korytarzu bo brak jest wolnej sali gimnastycznej, ile jest zajęć ruchowych dodatkowych a nie zamyka szkolne sklepiki i każe marnować tony jedzenie ze szkolnych stołówek bo nikt nie chce jeść. Nawet tak z pozoru prosty temat obnaża głupotę rządzących i brak rozwiązań, brak pomysłów i działanie pozorne które ośmiesza i nikomu nie służy. Proponuję jakąś dietę dla rządu na poprawę myślenia...

31

Niech rząd bardziej uważa co się do tych produktów się używa a nie zakazuje się sprzedaż. Nad tym nie ma żadnej kontroli. Spożywamy w produktach coraz więcej chemii,której organizm nie wydala. A co na to rządzący,nic nie robią bo to jest biznes.

20