Tak wybraliście to tak macie. Polacy robią to samo od 30 lat, głosują na różne sztandary a to przecież jedna mać. Tylko ktoś ślepy i głupi może tego nie dostrzec. Potem jest płacz i narzekania oraz protesty. Obserwuje to zjawisko od kilkunastu lat i doszedłem do jednego wniosku. Polacy chorują na tzw. syndrom sztokholmski. Nihil novi...
Czy feministki moglyby sobie urządzić ten protest w swoich bogatych dzielnicach lub pod swoimi domami na przedmieściach?
Czy naprawdę myślicie ze uprzykrzanie życia innym ludziom cokolwiek da? Czy kiedyś takie manifestacje coś dały? Zwykła pokazówka piotrkowskich społeczników.
Organizatorzy powinni siedziec. kto to słyszał by tak nieodpowiedzialnie i głupio zachowywac sie w okresie PANDEMII. Kompletny brak rozumu
Chciałby zwrócić uwagę, że dziecko ma zarówno matkę, która je nosi pod swoim sercem, ale również ma ojca.
Dlaczego w tej dyskusji pomijany jest ojciec? Dlaczego ojciec nie ma prawa do decydowania o swoim dziecku?
Panie aborcjonistki pomijają w ogóle w swoich wypowiedziach rolę jak i odpowiedzialność ojca dziecka.
Chcą wydawać wyrok śmierci jednoosobowa, bo takie mają widzi mi się. Nie pytając o zdanie ojca dziecka.
Chce Państwu powiedzieć, ze ta przesłanka o chorobie to jest furtka do aborcji na życzenie.
Jestem ojcem chrzestnym kilkuletniej Asi, która gdy rozwijała się w brzuchu matki miała orzeczone ciężkie uszkodzenie,
że nie dożyje dnia porodu, a jak już dożyje to umrze w kilka godzin po nim.
Diagnozę taką stawiali lekarze z tytułami profesorskimi, namawiali matkę do aborcji, a byli w tym bardzo nachalni,
nie proponując ani razu leczenia dziecka, tylko zabicie.
Mama nie zgodziła się, donosiła ciąże urodziła córeczkę - zdrową dziewczynę beż żadnej z orzeczonych wcześniej wad rozwojowych. Jaki z tego wniosek?
Lekarze namawiali matkę na zabicie zdrowego dziecka!
Takich przypadków znam wiele, nie jest to jakiś wyjątek.
I jeszcze jedna sprawa, Pani Malczyk, która wypowiadała się na antenie przyznała, że podczas ciąży kobieta ma w swoim brzuchu dziecko, nie jakiegoś słonia, pieska, kotka, dinozaura ani norkę.
No może rzeczywiście gdyby to była norka to podejście było by inne, bo je za wszelką cenę należy chronić.
Nie rozumiem, jak można nawoływać do zabijania a nie do leczenia. Czy Panie zdają sobie sprawę, że aborcja dziś, to eutanazja jutro. Czy gdyby dziecku jednej z protestujących Pań np. zdarzył się wypadek,
w wyniku którego dziecko staje się niepełnosprawne to taka matka będzie domagać się zabicia czy leczenia?
Czy będzie żądać od lekarzy "zabijcie moje dziecko, po co mam się męczyć”? czy może jednak będzie prosiła aby je ratowano?
Bo czy różni się dziecko chore jeden np. miesiąc przed porodem, a dziecko miesiąc, rok, kilka lat po porodzie? To jest cały czas dziecko, człowiek.
Brawo protestujący. Dość kpin i bawienia się ludźmi przez rząd !
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!