Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w piątek, na remontowanym odcinku DK1, aktualnie trwają tam prace i jezdnia jest zwężona. 51-latek zjeżdżał tzw. węzłem bełchatowskim na powstającą trasę A1. O 12.48 do policjantów zadzwoniła kobieta, która poinformowała, że jadący z naprzeciwka kierowca, podróżujący bmw x6, wjechał na pachołki rozdzielające jezdnie, a jeden z nich uderzył w auto zgłaszającej kobiety. Nikomu nic się nie stało. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce zbadali mężczyznę alkomatem, a ten wydmuchał 2,6 promila. Decyzja o zatrzymaniu Kamila D. do momentu wytrzeźwienia i złożenia wyjaśnień zapadła w piątek po południu. Przesłuchano go jednak dopiero w niedzielę przed południem, ponieważ wcześniej nie pozwalał na to jego stan trzeźwości. Usłyszał zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co łącznie grozi aż do 12 lat pozbawienia wolności. Prokurator zawnioskował także o areszt. Obrońca Kamila D., który uczestniczył w przesłuchaniu swojego klienta, nie zgadza się z takim stanowiskiem prokuratora.
- Podjęliśmy pełną współpracę z organami ścigania, złożyliśmy obszerne wyjaśnienia, odpowiadaliśmy na każde pytanie śledczych i wykazaliśmy wolę pełnej współpracy z organami ścigania. Nie jestem upoważniony do relacjonowania szczegółów tych czynności. Nie zgadzamy się z decyzją prokuratury i przed sądem będziemy chcieli wykazać, że jest ona błędna – powiedział adwokat Kamila D., Łukasz Isenko.
Aktualnie dziennikarz przebywa w siedzibie Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim i spędzi tam kolejną noc, ponieważ dopiero w poniedziałek sędzia Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim zdecyduje, czy go aresztować.