- Człowiek poruszający się po lodzie w jedną stronę dojdzie do pewnego miejsca. Jednak kiedy ten lód pęknie to powrót tą samą drogą jest dużym problemem. Ratownicy idąc po poszkodowanego mogą dotrzeć dosyć daleko nawet po cienkim lodzie, bo idą pierwszy raz. Natomiast istotna jest tu kwestia asekuracji w drodze powrotnej. Zespół brzegowy ma dużo do zrobienia. - tłumaczył instruktor Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i emerytowany strażak Andrzej Tomicki. I właśnie metody dotarcia do poszkodowanego oraz sposób przetransportowania go bezpiecznie na brzeg są przedmiotem odbywających się ćwiczeń. Strażacy do ich przeprowadzenia używają m.in. łodzi oraz sań ratowniczych.
Jeden z piotrkowskich strażaków podzielił się z nami swoimi wrażeniami na temat testowej akcji ratowniczej tuż po jej zakończeniu. - Bardzo ciężko jest wyjść z tego lodu. Im szybciej chciałem wyjść tym szybciej lód się załamywał. Koledzy będący na brzegu udzielali mi podpowiedzi, natomiast człowiek w takim położeniu działa instynktownie, a to często utrudnia wydostanie się.
Przypominamy, że wchodzenie na lód nawet podczas mroźnej zimy jest bardzo niebezpieczne i nieodpowiedzialne. Już w tym roku odnotowano kilka tragicznych w skutkach przypadków takiego postępowania.