O sprawie na łamach Tygodnia Trybunalskiego pisaliśmy kilkakrotnie. Jedna z piotrkowskich masarni, właściciel czterech sklepów w Piotrkowie, przez wiele miesięcy sprzedawała mięso, choć w swoich lokalach nie miała dostępu do bieżącej wody. Sanepid nałożył na właściciela mandaty i zakazał handlu. Ponieważ przedsiębiorca nadal prowadził sprzedaż mięsa, sprawa trafiła do sądu. Wyroki nie zdyscyplinowały jednak właściciela, a instytucje takie jak sąd i sanepid wydawały się w tej sprawie bezsilne.
Bezsilne były też władze Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, od której przedsiębiorca wynajmował lokale przy przy Pasażu Rudowskiego, ul. Leonarda, Belzackiej i Dmowskiego. Problemy spółdzielni z właścicielem sklepów mięsnych rozpoczęły się jesienią 2017 roku, wtedy to PSM wypowiedziała przedsiębiorcy umowę najmu lokali. Sklepy miały zostać oddane do 30 listopada 2017 r. Niestety najemca tego nie zrobił, a w związku z tym spółdzielnia wystąpiła z pozwem o przejęcie powierzchni. Sprawa zakończyła się rok temu wyrokiem eksmisyjnym. Właściciel jednak wciąż odwoływał się od decyzji sądu, a w efekcie prowadził działalność bez dostępu do wody, w lokalach spółdzielni.
- Wreszcie odebraliśmy nasze lokale – mówi dziś Jolanta Patryarcha, zastępca prezesa w PSM. - Rada Nadzorcza dała nam zielone światło, by działać w tej sprawie, ale - o dziwo! - przedsiębiorca złożył pismo, że chce oddać wszystkie lokale. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkich pieniędzy nie odzyskamy, ale może chociaż część, bo wkrótce ma się odbyć licytacja komornicza dwóch budynków masarni. Najważniejsze, że odzyskaliśmy nasze lokale, a dług już nie rośnie.
Spółdzielnia odzyskała swoje lokale 2 września.