Pierwsze skojarzenia z weselem? Rosół, schabowy, przyśpiewki, oczepiny i...wódka – chyba takie są najczęstsze, choć oczywiście nie jedyne. Ale zdarzają się też imprezy, na których wódki w ogóle się nie podaje. - Rzadko, ale jednak – mówiła w radiowym Maglu Anna Respondek-Dądela z największego polskiego portalu ślubnego „Wesele z klasą". – Najczęściej o zorganizowanie takiego wesela pytają panny młode, zastanawiając się czy warto. Trafiają się też osoby, które chcą gościom serwować tylko wino, bez tradycyjnej wódki. Nie jest to jednak trend, o którym można powiedzieć, że rozwija się w szybkim tempie. Wciąż dominują wesela z wódką, jako głównym lub jedynym napojem alkoholowym. Młodzi czasem mówią: my byśmy chcieli bez procentów, ale co na to rodzina... I tutaj pojawia się odwieczne pytanie: czy wesele jest dla pary młodej czy rodziny?
Redaktorka portalu uczestniczyła w takiej imprezie. Na stołach nie było wódki, ale goście zaskoczeni jej brakiem szybko znaleźli drogę do pobliskiej stacji benzynowej. Celem tej podróży wcale nie była benzyna.
Wesele bez alkoholu prowadził też piotrkowski prezenter Wiesław Nowak. - Część gości, która liczyła na konsumpcję procentów popijała pokątnie w ubikacjach – mówi. - Po północy, po oczepinach po prostu ewakuowali się „na miasto", zaś część abstynencka bawiła się do rana.
Idea wesela bez alkoholu narodziła się w latach 80. - W 1986 roku kardynał Franciszek Macharski obiecał błogosławieństwo dla par, które zorganizują wesele bez wódki. Podjąłem tę inicjatywę jako ksiądz i promowałem ideę na Podhalu – opowiadał w Maglu ksiądz prałat Władysław Zązel. – Nie był to łatwe zadanie, ale wiele razy namówiłem do zorganizowania takiej imprezy. Ba, od 25 lat spotykamy się w gronie tych, którzy wesele bezalkoholowe zorganizowali. Z moich wyliczeń wynika, że w całym kraju takich wesel odbyło się nawet siedem tysięcy.
Ktoś powie, że to niedużo. Pewnie tak, bo o ile trudno jest o wesele bez alkoholu, o tyle łatwiej o alkohol bez wesela.