Do podpisania umowy UE z Ukrainą na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie trzeba jednomyślnej zgody wszystkich 28 krajów UE. Wydaje się, że takie porozumienie zostanie zawarte po kilku niedawnych decyzjach władz ukraińskich związanych pośrednio z uwolnieniem byłej premier Julii Tymoszenko. Szczególnie mocno naciskały i naciskają na to władze Niemiec.
- Myślę, że dzisiaj wszystko wskazuje na to, że umowa stowarzyszeniowa zostanie podpisana - mówił na antenie Strefy FM eurodeputowany, szef delegacji Parlamentu Europejskiego do spraw kontaktów z Ukrainą Paweł Kowal.
- Nie jest chyba najlepiej z UE, gdy „na gwałt” potrzebuje Ukrainy a dokładniej nowego rynku zbytu – podkreślał jeden ze słuchaczy. Inny z kolei był przeciwnego zdania: - Jeśli my zostaliśmy przyjęci to dlaczego Ukraina ma nie być przyjęta, nas też kiedyś określano jako „dziki kraj”.
- Myślę, że i my potrzebujemy w jakimś stopniu Ukrainy i Ukraina nas – wyjaśniał słuchaczom prof. UJK dr hab. Arkadiusz Adamczyk. - W krótkotrwałej perspektywie może się to wejście tego państwa wydać niekorzystne, chcę bowiem przypomnieć, że jest to duży producent żywności, a więc i konkurent dla nas. Ale biorąc pod uwagę bezpieczeństwo narodowe należałoby postawić tezę, że im więcej Europy tym Europa jest bezpieczniejsza i im mniej możliwości ekspansji Rosji, to w długotrwałej perspektywie wydaje się to korzystne dla Polski – dodaje naukowiec z piotrkowskiej filii UJK.
Kiedy zatem Ukraina może znaleźć się w UE? - To potrwa, ale jest to naturalna konsekwencja polityka europejskiej – wyjaśnia Paweł Kowal. – Ja moim kolegom eurodeputowanym tłumaczę to w ten sposób: budynek Parlamentu Europejskiego w Strasbourgu jest jakby nie dobudowany. Dziś przecież zjednoczona Europa, o której mówimy to przecież dopiero połowa kontynentu. Naturalna kolej rzeczy jest więc taka, że Ukraina będzie w jednym organizmie z nami, Niemcami czy Francją.
Niektórzy mówią, że umowa stowarzyszeniowa to jest już jakaś forma członkowska.
Z umowy stowarzyszeniowej na pewno nie ucieszy się Rosja. - Nie ma co się tak bardzo oglądać na politykę Rosji. Musimy robić swoje - podkreśla polski euro deputowany.
(aw)