My nie negujemy tego, że to jest wieś. Rolnik może hodować zwierzęta, uprawiać zboże. U nas są jednak drobni hodowcy, to nie jest stricte miejscowość rolnicza - mówiły obecne na spotkaniu mieszkanki Koła. Hodowla na 1500 świń to jest przesada. Tu są domy w ścisłej zabudowie, a większość ludzi jest napływowych. Nie wyobrażamy sobie, żeby taki obiekt miał tu powstać. To jest ogromna uciążliwość dla mieszkańców.
To już kolejne spotkanie mieszkańców sprzeciwiających się budowie w Kole fermy przemysłowej. Od czasu ostatniego spotkania założone zostało stowarzyszenie "Czyste Koło", które na ten moment nie może być jednak stroną w tej sprawie.
Naszym celem jest obrona przed powstaniem chlewni. Niestety zderzyliśmy się z murem przepisów obowiązujących w Polsce i nie możemy występować jako strona w tej sprawie. Nawiązaliśmy jednak współpracę z ogólnopolskim stowarzyszeniem, które może nas reprezentować. W sprawie występować będą też mieszkańcy, których nieruchomości mają sąsiadować z planowaną chlewnią - mówił Kamil Świętczak, Przewodniczący Stowarzyszenia Czyste Koło.
Jak podkreśla przewodniczący stowarzyszenia, z inwestorem nie ma dialogu. Twierdzi on, że zrealizuje zaplanowane prace i ani myśli się wycofywać.
Odnieśliśmy małe zwycięstwo, ponieważ inwestor musi sporządzić raport oddziaływania na środowisko. Nawiązaliśmy współpracę ze specjalistami, którzy wiedzą, co taki raport powinien zawierać. Musimy wiedzieć, co zrobić, aby taki raport ewentualnie móc podważyć. Zbieramy fundusze, ponieważ niestety na to potrzebne są też środki finansowe - mówił Kamil Świętczak, zapowiadając, że będą patrzeć urzędnikom na ręce, aby nie było tzw. cichego przyzwolenia na tę inwestycję.
Jak podkreślali organizatorzy spotkania, zupełnie inną skalą uciążliwości jest prowadzenie hodowli świń na 100 czy 200 świń, a zupełnie czymś innym jest przemysłowa ferma. Stowarzyszenie nawiązało współpracę z Koalicją Społeczną "Stop Fermom Przemysłowym". Obecny na spotkaniu przedstawiciel stowarzyszenia podkreślał, jak wiele mieszkańcy mogą stracić na budowie takiej fermy.
Trudno tu nawet mówić o uciążliwości. Tu nie chodzi o nieprzyjemny zapach, ale konkretne szkodliwe substancje. Takie fermy produkują kilkaset substancji i nie wszystkie one mają konkretny zapach. Państwo będą w sąsiedztwie takiego obiektu mieszkali przez kilkadziesiąt lat i cały czas będziecie narażeni na jego negatywne oddziaływanie. W Polsce nie robi się badań oddziaływania na społeczność takich obiektów, ale robi się je w stanach. Wyniki są porażające. Negatywny wpływ na zdrowie i życie ludzi jest bardzo zauważalny w promieniu nawet pięciu kilometrów od takiego obiektu - podkreślał Bartosz Zając z Koalicji Społecznej "Stop Fermom Przemysłowym".
Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że batalia o "Czyste Koło" dopiero się zaczyna i muszą uzbroić się w cierpliwość. Choć sprawa może się ciągnąć miesiącami, to podkreślają, że nie mają zamiaru odpuszczać i będą walczyć o swoje zdrowie i swój dobytek.