Spytaliśmy o to Macieja Dobrakowskiego, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowie. - Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi – mówi krótko i przekonuje, że stopień zagrożenia zależy w od tego, z jakim zbiornikiem mamy do czynienia. Jeżeli mówimy o rzece, w której występuje nurt, nigdy nie można być pewnym co do wytrzymałości lodu – jego grubość tak naprawdę zależ w głównej mierze od prędkości i biegu nurtu.
- Wchodzenie na zamarznięty zbiornik wodny, gdy warstwa lodu jest gruba na co około 10-15 centymetrów, jest już bezpieczne – twierdzi. Mniejsza wartość pozwala na utrzymanie się na powierzchni jednej dorosłej osobie w sytuacji, gdy lód pod nami jest czysty i przezroczysty.
Gorzej, gdy na zbiornik wejdzie liczniejsza grupa, wówczas zwiększa się obciążenie lodowej tafli, a niebezpieczeństwo i zagrożenie wzrasta. Oczywiście trudno gołym okiem stwierdzić, czy woda zamarzła na 5, 10, 15 czy 20 centymetrów. Z pomocą przychodzą jednak wędkarze i warto na nich w tej kwestii polegać. - Są takimi "miernikami". Większość z nich to bardzo doświadczone osoby, które wykonują odwierty na powierzchni i oceniają grubość pokrywy lodowej. Wystarczy więc po prostu spytać wędkarza – wyjaśnia Maciej Dobrakowski. Problem pojawia się jednak, gdy takiego nie ma w pobliżu, a my sami nie mamy pewności, czy możemy wejść na powierzchnię zbiornika. Wówczas najlepiej jest po prostu... dać sobie spokój i na niego nie wchodzić. - Do tragedii najczęściej dochodzi w sytuacji, gdy pojawia się ocieplenie, pada deszcz... Lód staje się niestabilny, pojawiają się na nim warstwy, a to zwiększa ryzyko załamania się pokrywy lodowej – dodaje Dobrakowski. Z ryzykownej i niebezpiecznej sytuacja staje się tragiczna, gdy woda pod nami jest głęboka. W ciągu kilku minut tracimy wszystkie siły, a bez udzielenia pomocy z zewnątrz, wydostanie się na stabilną powierzchnię jest praktycznie niemożliwe.
Na stronie Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej można znaleźć całą listę porad i zaleceń, co robić w przypadku załamania się lodu (rozłożyć szeroko ręce, położyć się na płasko, czołgać się w stronę brzegu), jak postępować, gdy zauważymy tonącego, (nie biegnijmy, próbujmy czołgać się w stronę poszkodowanego, podajmy mu grubą gałąź, sanki lub szalik) i o czym należy pamiętać, gdy wchodzimy na zamarznięte jezioro czy staw.
Na koniec apelujemy o ostrożność i rozsądek do wszystkich, którzy spacerują po zamarzniętych akwenach. - Nikt nigdy nie dał i nie da stuprocentowej gwarancji, że nie dojdzie do załamania się tafli lodu – kończy Maciej Dobrakowski.