26 października o godzinie 2.30 w nocy oficer dyżurny bełchatowskiej policji otrzymał zgłoszenie, że w renault clio zaparkowanym na osiedlu Dolnośląskim są trzy osoby, z których jedna... może nie żyć. Na miejsce zostały skierowane patrole policyjne. - Mundurowi zastali tam dwóch mężczyzn. 34-latek twierdził, że widział jak do renault wciągana jest kobieta z dzieckiem - relacjonuje oficer prasowy komendy w Bełchatowie. - Był przekonany, że jest mordowana. Ruszył z pomocą i chciał dostać się do wnętrza pojazdu, ale auto było zamknięte. 20-latek twierdził, że widział jak 34-latek stał na masce renault i krzyczał, żeby szybko wezwać policję. Kiedy podszedł bliżej, zobaczył powybijane szyby w renault, jednak wewnątrz nikogo nie było. Policjanci wykonali oględziny miejsca zdarzenia. W samochodzie wybito szyby oraz uszkodzono karoserię. Opel, który stał obok renault też był uszkodzony. W obecności właściciela policjanci dokładnie sprawdzili renault. Niczego podejrzanego nie znaleziono.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani. 34-latek miał w organizmie blisko pół promila alkoholu, natomiast 20-latek wydmuchał ponad promil. Łączne straty zostały wycenione na blisko 9 000 zł. Mundurowi dotarli też do świadków zdarzenia. Zgromadzony materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że sprawcą dewastacji samochodów był notowany wcześniej za inne przestępstwa 34-letni bełchatowianin. Po wytrzeźwieniu dostał zarzuty uszkodzenia mienia. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.