Ogień powstał prawdopodobnie od niesprawnej "farelki" którą dogrzewała się starsza pani. Jako pierwszy z pomocą przyszedł sąsiad. - Wszedłem do tej pani i zobaczyłem, że pali się dywan. Próbowałem go gasić, wylałem w sumie kilka garnków wody, powstał ogromny czarny dym i pomogłem sąsiadce wyjść z domu - powiedział w rozmowie z naszym reporterem mężczyzna.
Na miejsce przybyły trzy zastępy straży pożarnej. Ci z ogniem poradzili sobie błyskawicznie, a poszkodowana kobieta karetką pogotowia ratunkowego została odwieziona do szpitala.