Kobieta okazała się osobą niespokrewnioną z dzieckiem. Dziecko wyglądało na zdrowe, a „opiekunka” nie stawiała oporu.
- Ja nic nie wiem. Mamusia poszła i zostawiła dziecko. Nic się tu nie stało, nie będę się na ten temat wypowiadać - mówi kobieta, która prawdopodobnie opiekowała się dzieckiem.
Na temat tego, co wydarzyło się w domu wielorodzinnym przy Topolowej, nikt nie chce mówić. Wśród sąsiadów panuje zmowa milczenia.
- Proszę iść na policję, ja nic nie wiem. Tak, mieszkam tu, ale nie będę się wypowiadać - mówi osoba z sąsiedztwa.
O tym, jaki był powód odebrania dziecka, mówi Ewa Lachowska, kierownik Zespołu Pomocy Środowiskom Rodzinnym w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie.
- Zgodnie z nowymi przepisami, taki jest wymóg. Jeśli pracownik socjalny zauważy, że dziecko nie ma zapewnionej prawidłowej opieki przez matkę, ojca czy prawnego opiekuna, MOPR w asyście policji, przedstawicieli służby zdrowia podejmuje decyzję o zabraniu dziecka. W tym przypadku matka od kilku dni (dopiero ustalamy tę kwestię) nie zajmuje się dzieckiem. Obca osoba przejęła opiekę, ale jest to osoba niewiarygodna. Dziecko jest trzymiesięczne. Lekarz zdecydował o sprawdzeniu jego stanu zdrowia. W celu przebadania zostało przewiezione do szpitala na obserwację. W tej chwili trudno powiedzieć, czy matka porzuciła to dziecko. Zostawiła je pod opiekę obcej osoby. To jest bardzo świeża sprawa - mówi Ewa Lachowska z MOPR w Piotrkowie.
O niepokojącej sytuacji MOPR został poinformowany przez anonimową osobę.
E.T.