K.C.: Jak idą przygotowania do Świąt?
B.K.: Powolutku! (śmiech) Postawiliśmy już choinkę, ale jeszcze jest nieubrana. W piekarniku suszy się beza na tort bezowy, który uwielbia moja córka. Upiekłam już biszkopt i póki co to tyle.
A co właściwie Polacy przygotowują na świąteczny stół? Jakie smaki i potrawy na nim królują?
Polacy posługują się kuchnią sezonową, czyli używają takich składników, które dostępne są zimą. Chodzi tu m. in. orzechy, ryby, warzywa korzeniowe np. buraki i zdecydowanie idziemy w tradycyjne smaki.
A jakie są Twoim zdaniem najpopularniejsze potrawy? Co znajdziemy na każdym wigilijnym stole?
W zasadzie we wszystkich domach wieczerza wigilijna zaczyna się od zupy. Na stołach spotkamy barszcz czerwony, grzybową - robione wszędzie nieco inaczej, np. z kluskami, ale także z kaszą gryczaną. Przepis na barszczyk również każda pani domu ma swój i często jest on przekazywany w rodzinie z pokolenia na pokolenie.
Nieco mniej popularna, ale również często spotykana jest zupa śledziowa, którą podaje się z gorącymi ziemniakami. W zasadzie robi się ją podobnie do popularnych śledzi w śmietanie, a dania różnią się głównie konsystencją.
A co po zupie? Bo nie samą zupą człowiek żyje...
No jasne, że tak. Przyjęło się, że na kolacji wigilijnej podaje się karpia i chyba to jest najpopularniejsza ryba. Karpia najczęściej Polacy podają smażonego w panierce. Polecam, aby taką rybę smażyć na klarowanym maśle, które bardzo dobrze podnosi walory smakowe prawie każdej rzeczy, którą się smaży.
Podaje się pierogi z różnymi farszami, np. z kapustą i grzybami, z kaszą gryczaną, na słodko, z makiem i oczywiście przekąski na zimno, których głównym składnikiem jest śledź. Można go przygotować na milion sposobów: w śmietanie, w oleju, w musztardzie, po kaszubsku, po cygańsku - jak kto chce. (śmiech)
A mi się kojarzą jeszcze dwie rzeczy, czyli kutia i kompot z suszu.
Kompot z suszu ma taką magiczną właściwość, że powoduje, iż nasz układ pokarmowy lepiej pracuje. Ktoś już bardzo dawno temu wymyślił, że przy takiej ilości potraw, bo teoretycznie ma ich być 12, potrzebne jest coś co wspomoże proces trawienia i ten kompot myślę, że ma przede wszystkim takie działanie, a poza tym trwa właśnie sezon na owoce suszone.
Czy trzymasz się ilości dań przy szykowaniu kolacji wigilijnej? Bo sporo domów raczej odchodzi od tej tradycji.
U nas za bardzo się tego nie przestrzegało nigdy. Choć jak już usiedliśmy do stołu to zawsze któryś z biesiadników liczył czy się zgadza, a jak brakowało to się np. masło albo pieczywo doliczało jako osobną potrawę i już było dobrze. (śmiech)
Co jest Twoim ulubionym wigilijnym danie? Albo specjalnością? Może podzielisz się jakimś ciekawym przepisem.
Najbardziej lubię zwykłego, smażonego karpia. Mogę nic innego w święta nie jeść, bo uwielbiam tego karpia, ale gdzieś od dwóch lat odkryciem jest dla mnie barszczyk czerwony, który podejrzałam u Karola Okrasy. Nie jest on robiony tradycyjnie na wywarze, tylko w przeddzień podania zalewa się wodą obrane i pokrojone buraki, jakieś kwaśne jabłka, np. Szara Reneta, marchew, główkę czosnku, suszone śliwki i majeranek oraz liście laurowe, ziele angielskie, pieprz i 2-3 łyżeczki soli. Do tego wszystkiego dodaje się 4-5 łyżek octu balsamicznego, winnego lub jabłkowego i jak mówiłam zalewa się to wszystko 4 litrami zimnej wody.
Potem trzeba to króciutko zagotować, następnie odstawić z ognia, przykryć ściereczką i odstawić na 12 godzin. Po upływie czasu zlewa się płyn i zostawia warzywa, które można wykorzystać do innych potraw.
Dla mnie ten barszczyk to mistrzostwo świata, nie robię już innym sposobem, smak jest idealny - zarówno słodki, słony jak i kwaśny, a każdy kto gotował barszczyk wie, że nie jest wcale tak łatwo go doprawić, żeby zachować równowagę.
Także polecam przepis na najlepszy barszczyk, który znajdziecie na moim blogu "Niebo na Talerzu". Można nastawiać i podać na kolacji wigilijnej.
A czy pomimo pandemii przy Twoim stole znajdzie się miejsce dla zbłąkanego wędrowca?
Podtrzymamy tę piękną tradycję i jak zawsze przy naszym stole będzie czekało wolne nakrycie.