Zdaniem sądu nie ma powodu do odbierania kobiecie praw rodzicielskich. Jego zdaniem matka Kacpra wywiązuje się ze swoich obowiązków.
Od zdarzenia, które nie tylko wstrząsnęło Piotrkowem, ale też całą Polską, minęło kilka dni. Od momentu, kiedy siostry salezjanki znalazły półtorarocznego chłopca w piotrkowskim oknie życia, wiele się wyjaśniło. Wiadomo już, że rzekomego porwania dokonał Paweł L., 21-letni znajomy Olgi M. (matki dziecka). Już w ubiegłym tygodniu ujęła go policja, a prokuratura prowadzi dalsze postępowanie w tej sprawie. Wiadomo też, że matka 1,5 rocznego Kacpra i 2,5 letniej Kasi ma przyznanego kuratora. Mamy informacje, że mały Kacper w tej chwili przebywa jeszcze w szpitalu, ale czuje się dobrze. Matka cały czas przy nim czuwa.
Do zdarzenia doszło w ubiegłą środę, kiedy to przed południem 21- letni mężczyzna zabrał dziecko z domu, w którym mieszkała Olga M. i z Sulejowa przewiózł je do Piotrkowa, gdzie zostawił je w oknie życia mieszczącym się tuż przy kościele Najświętszego Serca Jezusowego. Dziecko natychmiast trafiło do szpitala przy ul. Rakowskiej i tam zostało poddane badaniom. Miało infekcję górnych dróg oddechowych.
W poniedziałek, jedziemy do Sulejowa chcąc porozmawiać z matką Kacpra, ale zastajemy zamkniętą furtkę. Nie ma firanek w oknach, nie pali się w piecu, w ogóle nie widać żadnych oznak zamieszkania. - Ja nic nie wiem. Oni wyprowadzili się zaraz po tym całym zamieszaniu i nie ma tu nikogo. Zresztą to dziwni ludzie. Ich tutaj prawie nikt nie zna. Nie widywałam ich nigdy, a o zdarzeniu dowiedziałam się od brata, który zadzwonił do mnie z drugiego końca Polski, a potem z telewizji. Ja po zmierzchu nie wychodzę z domu, bo strach - mówi sąsiadka.
- Nie znam tych ludzi. Oni tu krótko mieszkali - dodaje inny sąsiad.
Mimo że wielu mieszkańców ulicy Garncarskiej nie chce rozmawiać o swoich sąsiadach, to jednak wydarzenie mocno nimi wstrząsnęło. - Ja już mam dość tego szumu. Najważniejsze, że dziecko żyje, bo to różnie mogło być. Traf chciał, że akurat w środę odgarniałem śnieg na podwórku i zobaczyłem, jak z domu naprzeciwko mężczyzna wynosi dziecko pod pachą. Niósł go jak worek, więc zwróciłem mu uwagę, żeby mu to dziecko nie wyleciało, bo spore było, a on na to: niech się pan nie martwi. Dzień dobry. Młody człowiek, nawet wrócił się chyba jeszcze do tego domu, a potem podjechał jakiś ciemny, osobowy samochód, wsadzili dziecko na tylne siedzenie (nawet nie wiem, czy fotelik tam był) i auto odjechało. Nie znam tych ludzi i tego chłopaka też nigdy wcześniej nie widziałem. Zresztą ta rodzina jakaś dziwna. Te dzieci czasem tylko widziałem jak wyglądają przez okno - relacjonuje jeden z mieszkańców Sulejowa.
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym