Ludowe Zespoły Sportowe przedstawiały co roku program imprez wojewódzkich i otrzymywały na to dotacje z Urzędu Marszałkowskiego. W pierwszym półroczu wszystko funkcjonowało normalnie, jednak na drugie 6 miesięcy władze województwa zmieniły formułę. - Po raz pierwszy władza nie zaakceptowała programu współzawodnictwa sportu dzieci i młodzieży na terenach wiejskich na poziomie województwa. Ogłoszono konkurs, ale zastrzeżono, że jest on kierowany do małych klubów wiejskich. OK, z tego się cieszymy, ale jest zapis, że klub może złożyć jedną ofertę i tylko do 10 tysięcy złotych. I z góry eliminuje się interdyscyplinarne organizacje, które przygotowywały duże zawody jak np. te w Spale dla szkół podstawowych i gimnazjalnych czy biegi przełajowe w Wolborzu, w których startuje ok. 1000 dzieciaków. W tym roku mieliśmy zaplanowanych 40 imprez o randze wojewódzkiej. W drugim półroczu już ich nie będzie, więc runie system współzawodnictwa, bo nie będzie imprezy wojewódzkiej, więc młodzież nie pojedzie na te centralne – żali się Marek Mazur, przewodniczący Rady Wojewódzkiej LZS w Łodzi. - Wszystkie dotacje, które mogłyby być udzielone są realizowane w trybie konkursowym i jeżeli LZS będzie brał w nich udział, będzie traktowany na tych samych zasadach jak każdy inny podmiot – odpowiada Zbigniew Ziemba, wicemarszałek województwa łódzkiego. I dodaje: - Przyzwyczajenie do trybów pozakonkursowych jest zbyt daleko idącym oczekiwaniem. Poza tym przecież te małe kluby wiejskie to w większości są LZS-y. Było oczekiwanie, by to zrzeszenie wojewódzkie było dysponentem, my dajemy równe szanse i możliwości także innym podmiotom.
Mazur, który jest też przewodniczącym klubu radnych PSL w Sejmiku Województwa Łódzkiego, a więc opozycyjnym w stosunku do rządzącego PiS, dopatruje się w tych działaniach polityki. - Polityka wkracza do sportu. Jak pamiętam wcześniej nikt nie zwracał uwagi na to, kto w zarządzie ma jakie sympatie polityczne, a dziś wydaje mi się, że było to uderzenie w Ludowe Zespoły Sportowe. - Ta sugestia mnie nie dziwi, przykro, że pan Mazur nie potrafi myśleć globalnie i reprezentuje interesy tylko jednej organizacji, która była przyzwyczajona, że przez lata realizuje zadania, a w tym momencie musi podjąć rywalizację o uzyskanie dotacji – ripostuje Z. Ziemba.
Brak dotacji z województwa oznacza, że młodzieży z Łódzkiego zabraknie na dwóch letnich ogólnopolskich imprezach. - Niestety, ale dzieciaków z terenów wiejskich nie wyślemy na finał wojewódzki turnieju „Piłkarska kadra czeka” do Zamościa. Na to potrzebne są pieniądze. W sierpniu nie wystartuje też reprezentacja województwa w centralnych Ogólnopolskich Igrzyskach LZS. To będzie ewenement, gdy zabraknie jednego województwa – łódzkiego – mówi przewodniczący LZS. Wicemarszałek Ziemba, który odpowiada w zarządzie m.in. za sport, zwraca uwagę, że związek powinien dywersyfikować źródła swoich przychodów. - Jest to organizacja funkcjonująca od dziesiątek lat i ma możliwości pozyskiwania środków z różnych źródeł i bezzasadne jest oczekiwania, że podstawowym źródłem finansowania będzie budżet województwa łódzkiego – dodaje Ziemba. - Jeżeli nie będą w stanie zorganizować imprezy jak ta w Wolborzu, to będzie świadczyło o braku sprawności tej instytucji.
Brak dotacji z województwa oznacza też, że pensji nie otrzymują pracownicy łódzkiego biura. Na razie LZS w Łodzi zawiesił działalność, ale jeśli sytuacja się nie zmieni, może to oznaczać upadek Ludowych Zespołów Sportowych w naszym regionie.