To był kwietniowy wieczór. Godzina 23 z minutami, osiedle Wyzwolenia w Piotrkowie. Choć późno i ciemno na blokowisku było głośno. Grupki pijanych osób przechadzały się pomiędzy budynkami. Niektórzy zaglądali do nocnego sklepu, aby uzupełnić zapasy. W jednej z klatek schodowych kilku mężczyzn dyskutowało, nie przejmując się faktem, że już dawno zapadła cisza nocna. Wyrazy powszechnie uważane za obraźliwe były bardzo wyraźnie słyszalne nawet kilkaset metrów dalej. Na placu zabaw baraszkowała pijana parka, obok huśtawki stały butelki.
To właśnie na to miejsce zwracał szczególną uwagę prezydent Krzysztof Chojniak, gdy informował o potrzebie wprowadzenia „nocnej prohibicji”. - Gdybyśmy dziś zorganizowali referendum w tej sprawie, jestem przekonany, że większość osób byłaby przeciwna zakazom, bo to naturalna reakcja na jakiekolwiek ograniczenia – mówił podczas jednej z sesji. - Proszę tych, którzy są dziś za utrzymaniem handlu alkoholem w nocy, żeby spojrzeli w oczy piotrkowianom mieszkającym blisko sklepów z alkoholem. Padają argumenty, że to problem służb porządkowych, ale jest jeszcze coś takiego jak prewencja. Policja i Straż Miejska nie są w stanie opanować tylu punktów zapalnych, żeby zapewnić spokój i bezpieczeństwo w nocy.
Za wprowadzeniem zakazu w życie optował też radny Przemysław Winiarski. - Dostrzegam problem alkoholowy w społeczeństwie, nie tylko całego kraju, ale niestety również w Piotrkowie. Uważam, a poparte jest to wieloma badaniami europejskimi, że wprowadzenie ograniczenia sprzedaży alkoholu przekłada się jednak na jego niższe spożycie – mówił w lipcu na antenie Radia Strefa FM. - Ludzie zamieszkujący w pobliżu punktów nocnej sprzedaży alkoholu, niestety bardzo cierpieli i znosili wielkie uciążliwości związane z niekoniecznie kulturalnymi zachowaniami klientów sklepów nocnych – dodał P. Winiarski.
Odmienne zdanie miał i ma radny Tomasz Sokalski, który głosował przeciwko uchwale. - Rozmawiając z mieszkańcami osiedla Wyzwolenia, otrzymałem informację, że problemu z zakłóceniem spokoju nie ma już od dłuższego czasu. Dlatego moim zdaniem uchwała nie była potrzebna. Jeśli jest jakiś problem, to należy edukować, stosować szeroko rozumianą prewencję, a nie zakazy - mówi radny Tomasz Sokalski. - Zdarzają się incydenty z udziałem osób nietrzeźwych, ale nie powinniśmy być za to karani. Jeśli dopuszczalna jest sprzedaż w klubach, restauracjach i pubach, to dlaczego my mamy być tymi gorszymi przedsiębiorcami? – pytali niedawno właściciele sklepów, w których w nocy można było kupić alkohol.
A jak sytuację po zmianach oceniają mieszkańcy osiedla Wyzwolenia? - Jest o wiele spokojniej, mniej awantur i krzyków – powiedziała nam pani Anna, która mieszka tu ponad 30 lat. – Jak było tak jest – dodał z kolei pan Marian. – Chodzą, krzyczą, przeklinają, kto im zwróci uwagę?! – dodaje. Do rozmowy przyłącza się starsza pani: - Ja się czuję bezpieczniej. Nie stoją pod sklepem, czasem patrzę z okna i nie widzę pijaków. A wcześniej było ich tu wielu – podkreśla. – Dobrze, że wprowadzili ten zakaz, ja się cieszę – mówi emerytka i idzie na pobliskie targowisko. Na prawdziwą analizę przyjdzie nam zapewne jeszcze poczekać miesiące, a może i lata.
Możliwość decydowania w sprawie zakazu sprzedaży trunków w nocy dała samorządom nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, którą podpisał prezydent RP. W całym kraju podobne uchwały wprowadziło wiele samorządów.