- Murawa do gry to się nie nadaje. Jak jest skoszone, to się gra, ale jak mamy grać, kiedy jest trawa na pół metra? - retorycznie pytają chłopaki z osiedla.
- Dzieci zwracają się do nas, żeby coś zaradzić, my dzwonimy do służb miejskich, bo to teren gminy Piotrków, ale nie przynosi to żadnego skutku - żali się Andrzej Nowakowski z rady osiedla Wronia.
Dodaje, że tydzień temu dzwonił w tej sprawie do Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji, ale usłyszał, że zakład nie ma pieniędzy na koszenie boisk. - Dzwoniłem też do sekretariatu wiceprezydenta Adama Karzewnika, ale nie udało się z nim porozmawiać, sekretarka miała przekazać nasz problem i na tym się sprawa rozmyła - dodaje pan Andrzej.
W czym problem? Zajmujący się utrzymaniem zieleni w mieście, Zdzisław Majsak z MZDiK, odsyła w tej sprawie do dyrektora Jacka Marusińskiego, "bo to on podejmuje decyzje". Z kolei dyrektor Marusiński - za pośrednictwem Błażeja Torańskiego, rzecznika prasowego prezydenta - wyraża zdziwienie, że członkowie rady osiedla szukają pomocy w mediach, bo z przewodniczącym uzgodnił przecież, że rada osiedla sama kupi kosiarkę i zadba o boisko.
- MZDiK kosi trawę w pasach drogowych, a tereny takie jak boiska, kosi dwa razy w roku. Natomiast uzgodniono, że częstszym koszeniem zajmie się rada osiedla, która jest jednostką pomocniczą gminy i otrzymuje z budżetu miasta pieniądze na działalność - mówi Błażej Torański.
Ryszard Hamala, przewodniczący rady osiedla Wronia, na takie stawianie sprawy tylko kręci głową.
- Rozmawiałem o tym problemie z dyrektorem Marusińskim i mówił, żebyśmy kupili sobie kosiarkę, ale to wyłącznie jego wymysł, a nie żadne uzgodnienia - podkreśla Hamala.
Doaje, że rada choćby nawet chciała, to kosiarki w połowie roku kupić nie może.
- Dostajemy na działalność roczną 6,5 tys. zł, wydatki są zaplanowane na cały rok z wyprzedzeniem. A urząd tak podchodzi do sprawy, żeby sobie kupić nagle kosiarkę za 1,5 tys. zł - denerwuje się szef rady.
Dodaje, że gdy w ubiegłym roku były zawody piłkarskie pod patronatem prezydenta miasta, problem koszenia murawy nie istniał. Pojawił się po przeniesieniu rozgrywek na inne boiska.
- Co teraz zrobić z dziećmi i młodzieżą? Nie mają co robić, klub na osiedlu jest czynny do 15.30, a potem chętnie pograliby w piłkę, a nie ma gdzie - pytają ludzie z Wroniej.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki