Powstanie w 1943 roku Wojska Polskiego w ZSRR, po opuszczeniu tego kraju przez Armię gen. Władysława Andersa, należy postrzegać jako konkretny element realizowanej przez Stalina strategii politycznej wobec Polski z wykorzystaniem sił skrajnie lewicowych, znajdujących się na terenie Związku Radzieckiego.
Radzieckie władze wykorzystując niechęć gen. Andersa do kierowania na front nieprzygotowanych polskich dywizji (sformowanych w ZSRR na mocy porozumienia Sikorski – Stalin), już w lutym 1942 bez wiedzy polskiego rządu i zapewne dowódcy Armii Polskiej, nawiązały bezpośredni kontakt z Brytyjczykami, zainteresowanymi ewakuacją WP na Bliski Wschód. 2 lipca 1942 roku rząd polski został oficjalnie powiadomiony przez Brytyjczyków, że Stalin wyraził zgodę na propozycje brytyjskie, dotyczące przeniesienia 3 polskich dywizji do Iranu. Gen. Anders decyzję władz sowieckich o całkowitej ewakuacji Armii Polskiej odebrał 26 lipca a miesiąc później odpłynął ostatni transport z polskimi żołnierzami z bazy załadunkowej w Krasnowodsku. W ślad za tym rozwiązano na terenie ZSRR wszystkie komisje poborowe i placówki rekrutacyjne polskiej armii związanej z rządem RP w Londynie. A przecież nie każdy zdążył do… Andersa.
W tym samym czasie NKWD prowadziło już rozmowy z ppłk Zygmuntem Berlingiem, który od 1940 roku przebywał z grupą 13 oficerów w „willi szczęścia” pod Moskwą. Oficerowie Ci podpisali dekret lojalności i dlatego nie zginęli w Katyniu.
W nocy z 14 na 15 lutego 1943 roku Stalin w rozmowie z Berlingiem wyraził zgodę na sformowanie Wojska Polskiego, zawieszając jednak jego realizację do czasu zakończenia rozmów z rządem w Londynie. Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych z rządem Sikorskiego (po sprawie Katynia) sowieci i grupa lewicowa w ZSRR przystąpili do działania.
Rozpoczęło się formowanie 1 Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Do jednostki trafiali Polacy, którzy nie mieli szans i możliwości (lub nie wiedzieli) zostać żołnierzami w armii gen. Andersa. Większość kadry oficerskiej stanowili jednak Rosjanie w tym także polskiego pochodzenia.
Wojsko to powstawało z woli i na rozkaz Stalina jako jeden z instrumentów ułatwiających realizację radzieckich planów imperialnych, zakładających także zniewolenie Polski. Cóż na ten temat mogli jednak wiedzieć przyszli żołnierze tej armii ? – pytają Czesław Grzelak, Henryk Stańczyk, Stefan Zwoliński w „Armii Berlinga i Żymierskiego”. Większość z nich nie miała praktycznie wyboru . Mogła albo pozostać w łagrach i ostatecznie stracić nadzieję na powrót do Ojczyzny, albo wstąpić do wojska, które w swej masie żołnierskiej było wojskiem polskim, w którym obowiązywały polskie symbole narodowe, jednostki nosiły imiona bohaterów narodowych, które biło się z Niemcami bezpośrednio o wyzwolenie kraju. I ci żołnierze mieli się bić pod wsią Lenino…
Ale byli tam również nie tylko więźniowie łagrów. Oprócz dezertera Berlinga, był tam poza tym sowiecki generał Karol Świerczewski, który w 1920 roku był dowódcą batalionu w wojnie z Polską. Politycznym zastępcą Berlinga był Włodzimierz Sokorski, b. członek KPP a później Aleksander Zawadzki był agent sowiecki w Polsce.
1 DP im. T. Kościuszki ruszyła na front nieprzygotowana. Została skierowana na front 1 września 1943, w 4 lata po wybuchu wojny. Miesiąc później Berling (wówczas już generał) otrzymał informację, że dywizja została podporządkowana dowódcy 10 armii gen. K. Trubnikowowi a jej zadaniem będzie zdobycie miejscowości Lady, osłaniającej od północnego wschodu Orszę. 7 października Polacy zostali jednak podporządkowani dowódcy 33 armii, gen. W. Gordowowi. Ta na pozór mało istotna zmiana wywarła – jak się później okazało – bardzo duży wpływ na przebieg pierwszej bitwy kościuszkowców. Teren w jakim przyszło działać polskiej dywizji i radzieckiej armii nie sprzyjał natarciu.
Termin gotowości do natarcia wyznaczony został na 11 października o godzinie 20.00. Natarcie dywizji miało poprzedzić 100 - minutowe przygotowanie artyleryjskie z ponad 450 dział i moździerzy. Jego celem było obezwładnienie niemieckiej obrony na głębokości kilku kilometrów. Ważną rolę w natarciu 1 DP wyznaczono czołgom. W pierwszym rzucie 33 armii nacierać miały trzy dywizje piechoty: w centrum kościuszkowcy.
12 października 1943 widoczność nad doliną Mierei była ograniczona. Z tego względu dowódca armii zdecydował się rozpocząć przygotowanie artyleryjskie z godzinnym opóźnieniem: zamiast o 8:20 o 9:20. W związku z tym atak piechoty powinien nastąpić o 11:00 a nie 10:00. Niestety nie wszystkie jednostki zostały powiadomione o zmianach co miało fatalne konsekwencje. Poza tym przygotowanie artyleryjskie trwało zamiast 100 tylko 40 minut. Potem Niemcy mieli 30 minut spokoju na odtworzenie systemu dowodzenia.
Ostatecznie o 10:30 ruszył atak piechoty, który był naprawdę imponujący. Pełni zapału żołnierze szli wyprostowani, prowadząc ogień w ruchu. Niestety później było coraz gorzej. Ostrzał artyleryjski nie spowodował dużych strat a współpraca z czołgami nie przebiegała tak jak powinna. Do tego nad polem bitwy pojawiły się samoloty niemieckie i celnie atakowały drugie rzuty piechoty zadając znaczne straty. 1 pułk piechoty stracił dwie trzecie swojego pierwotnego stanu. W jego miejsce Berling wprowadził 3pp i kontynuował natarcie.
Straty dywizji były ogromne: 510 zabitych, 652 zaginęło bez wieści (wielu przeszło na stronę wroga o czym rzadko się mówi i pisze), do niewoli dostało się 116 a 1176 odniosło rany.
Oceniając bitwę pod Lenino z wojskowego punktu widzenia, trzeba podkreślić, że przełamała pierwszą pozycję obrony nieprzyjaciela i stworzyła warunki do wprowadzenia korpusu zmechanizowanego, ale jej wysiłek nie został wykorzystany i nie przerodził się w sukces operacyjny. Samodzielnie zaś dywizja nie była w stanie przełamać obrony niemieckiej i wyjść nad Dniepr. Po wycofaniu Polaków z walki Niemcy odzyskali utracony teren. Front nie przesunął się nawet o metr.
Większe znaczenie miał polityczny aspekt bitwy. Pierwsza walka kościuszkowców, przez poniesione w niej straty, zyskała duży rozgłos, umiejętnie wykorzystany przez Stalina w toku rozmów teherańskich. Zdobył on bowiem argument wzmacniający pozycję tzw. lewicy polskiej w ZSRR, konkurencyjnej w stosunku do rządu polskiego w Londynie i osłabiający rolę tego rządu w oczach polityków amerykańskich i brytyjskich. Z punktu widzenia Stalina i Związku Patriotów Polskich bitwa pod Lenino była sukcesem. Żołnierze dywizji mieli powody do smutku ale i radości. Zginęło lub odniosło rany wielu kolegów i przyjaciół, ale o dywizji i jej walkach zaczęto mówić i pisać. Jej żołnierze stali się znani i sławni. To dodawało sił i zachęcało do dalszego szkolenia. Wyjście na front przybliżało do kraju.
Niestety wraz z armią polską ze wschodu przyszło także zniewolenie na wiele lat.
Artur Wolski