- Po raz pierwszy słyszę, że jak padła świnia w chlewie, czy zdechła krowa, to ja jeszcze nie słyszałem, żeby po takie padłe zwierzę przyjeżdżał zakład pogrzebowy i zwłoki zabierał. Więc nie przesadzamy, zwierzę pada, zdycha, a my umieramy. (…) Rozumiem sentymenty, ale to jest przesada. W pełni popieram prof. Bralczyka.
- Słowo zdechł pochodzi od czasownika dycha czyli przestał oddychać. A później nadano temu pejoratywne znaczenie. Pies przestał oddychać i nasi przodkowie zwierząt nie obrażali. Trzeba wiedzieć trochę o tym naszym języku - mówił kolejny słuchacz.
- Słowo zdychać jest nacechowane pejoratywnie i umniejsza śmierci zwierząt. Skoro ta śmierć jest mniej ważna, to same zwierzęta są postrzegane jako mniej ważne. Myślę, że to wymagało reakcji, która walczy z przedmiotowym traktowaniem zwierząt – mówił Cezary Wyszyński z Fundacji VIVA.
- Nigdy bym nie powiedział, że moja 18-letnia suczka zdechła, ona odeszła od nas. Jest jak członek rodziny. Przez gardło by nie przeszło, że pies zdechł.