ARTYKUŁ SPONSOROWANY

Polska postsolidarnościowa pułapka kapitalizmu

Piątek, 05 stycznia 2018
Każdy system społeczny na świecie musi być karmiony odpowiednią ideologią. Jest to rzecz naturalna i zrozumiała. Nieszczęściem dla ludzi świata najemnej pracy (bez względu na formę zatrudnienia) jest to, że obecny system, siłą rzeczy kapitalistyczny, stoi na niewzruszonym fundamencie neoliberalizmu. Ideologia ta tkwi korzeniami w latach 60. ubiegłego wieku, a szczególny jej rozwój należy wiązać z prezydenturą Ronalda Reagana w USA oraz z pełnieniem funkcji premiera przez Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii.

Kluczowym założeniem neoliberalizmu (ideologii kapitalizmu) jest uznanie, że wolny rynek oraz wolna przedsiębiorczość to podstawowy warunek realizacji praw jednostki, rola państwa zaś powinna być jak najmniejsza, powinna być ograniczona do zagwarantowania prawa własności i realizacji innych działań na rzecz utrzymania wolnego rynku, w którym to najwyższą wartością jest zysk/pieniądz, największą zaś przeszkodą negowane przez piewców tejże ideologii państwo opiekuńcze.

 

Ideologia neoliberalna zakłada stosowanie jej zasad nie tylko w gospodarce i przemyśle, lecz również w życiu społecznym – w takich dziedzinach jak ubezpieczenia społeczne, ochrona zdrowia i edukacja – uznawanych przez część ludzi za obszary działalności państwa. Neoliberałowie stawiają postulat dotyczący deregulacji, w rozumieniu prywatyzacji, praktycznie wszystkich dziedzin życia. Realizacja więc tego postulatu i faktyczne wycofanie się państwa z możliwie jak największej liczby dziedzin dopiero ugruntowałoby i pozwoliłoby na realne działanie systemu kapitalistycznego.

 

W powyższym rozumieniu państwo może nie istnieć. Najważniejsze byłoby, by istniały koncerny, monopole i ponadpaństwowe jednostki gospodarcze, które przynosiłyby zysk. Jednostka zaś, zwłaszcza mniej przebojowa, wyciszona, czyli – używając kolokwialnego zwrotu – przeciętna, stanowiąca większość każdego społeczeństwa skazana zostałaby na codzienną walkę o byt, na korzystanie z łaskawości bogatych, systemów stypendialnych, fundacji. Oznaczałoby to wyrównywanie szans dla znikomego procentu społeczeństwa. Łatwo bowiem krytykować powszechną i bezpłatną edukację czy opiekę zdrowia, wytykać mankamenty i niedociągnięcia, piętnować nadużycia. Pamiętać jednak należy, że czyni się to w sytuacji, kiedy państwo nadal – lepiej lub gorzej – spełnia swe obowiązki wobec obywatela. Można natomiast spróbować wyobrazić sobie sytuację, że średnie i wyższe wykształcenie, wizyty u lekarza, stomatologa zależą od zasobności przeciętnego portfela i można, a w zasadzie należy, zadać sobie pytanie, na co byłoby mnie wówczas stać?

 

Prawdziwym paradoksem wydaje się fakt, że ruch neoliberalny znalazł tak mocne wsparcie w Polsce, w kraju, gdzie narodził się ruch „Solidarności”, który najpełniej w byłym obozie państw zdominowanych przez ZSRR uwypuklił sprzeciw wobec uprzedmiotowienia społeczeństwa i opowiedział się za upodmiotowieniem społecznym. Ruch, który w pełni walczył o prawa ludzi pracy. Ten ruch, niestety, odpowiednio pokierowany przez pseudo-doradców i pseudo-ekonomistów stworzył system rynkowy o ideologii początkowo liberalnej a później coraz bardziej neoliberalnej. Początkowo, kiedy jeszcze bano nazwać się gospodarkę kapitalistyczną – kapitalizmem, znaleziono zastępczą nazwę – gospodarka rynkowa. Cel był prosty. Nie chciano, aby społeczeństwo polskie, które w czerwcu 1989 r. ukazało swoją siłę i dojrzałość, nie odrzuciło tego systemu od samego zarania.

 

Dopóki jednak obok siebie (również w obrębie ruchu „Solidarności”) istniały różne nurty polityczne, w tym socjalistyczny i socjaldemokratyczny, dopóki nurty te miały warunki do funkcjonowania i istnienia, to społeczeństwo polskie mogło w pełni się realizować. Po totalnym ataku na ruch socjalistyczny i socjaldemokratyczny przez zawłaszczony przez neoliberałów obóz postsolidarnościowy, nurty socjalistyczno-socjaldemokratyczne zaczęły jednak stopniowo znikać z areny politycznej kraju, do głosu dochodziły natomiast coraz wyraźniej nurty liberalne oraz lewicowo-liberalne.

 

To ostatnie sformułowanie zostało użyte nie przypadkowo. Największym bowiem nieszczęściem dla polskiego społeczeństwa i szkodą zarazem było to, że zadufane w sobie oraz szukające uznania po prawej stronie areny politycznej rządy zdominowane przez polityków SdRP, a potem SLD, wsparte przez prezydenta RP, nie wykorzystały swojej szansy i nie stworzyły systemu socjaldemokratycznego w Polsce na wzór Szwecji, Norwegii, Finlandii, Niemczech, czy Austrii. W krajach tych rola państwa nie została poważnie osłabiona, a struktury państwowe potrafią w zadowalający sposób radzić sobie z problemami oraz z wyzwaniami gospodarczymi i społecznymi.

 

W efekcie skrajny neoliberalizm, który coraz bardziej zaczął być forsowany przez formację postsolidarnościową w Polsce, przyczynił się do poważnej destrukcji państwa i zepchnięcia na margines dużej części społeczeństwa, która okazała się mniej przebojowa w dążeniu do realizacji indywidualnych celów. Spora liczba tych ludzi znalazła się w warunkach skrajnego ubóstwa i poniżenia społecznego nie ze swej winy, stając się ofiarą rabunkowej prywatyzacji przedsiębiorstw oraz antyspołecznej polityki państwa.

 

 

Do zwycięstwa neoliberalnego nurtu przyczyniły się również waśnie w ruchu solidarnościowym, zwłaszcza pośród postsolidarnościowych partii, w tym obecnie największych: Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Jak można sądzić, również nieutworzenie, mimo usilnych starań, koalicji PO-PiS oraz, szczególnie po katastrofie smoleńskiej, nasilająca się walka tych postsolidarnościowych frakcji, którą niefortunnie nazwano wojną „polsko-polską” (jak gdyby jedynie wyborcy PO oraz PiS stanowili społeczność Polaków), paradoksalnie wzmacniają trendy neoliberalne. Najlepiej świadczą o tym ostatnie wypowiedzi guru neoliberałów, prof. Leszka Balcerowicza. Maskują natomiast ten proces prospołeczne, aczkolwiek w części populistyczne, posunięcia rządu Prawa i Sprawiedliwości.

 

Z całą pewnością natomiast tak zwaną wojnę „polsko-polską” wykorzystano do skłócenia społeczeństwa. Jak wiadomo bowiem, manipulując skłóconym społeczeństwem, rządzi się nim łatwiej. W takiej zaś sytuacji grupa ekonomistów zdominowana przez neoliberałów, reprezentujących interesy prywatnego sektora finansowego oraz wielkiego kapitału uzyskała dominujący wpływ, tworząc patologiczne rozwiązania w polityce gospodarczej. Czy jednak nasze społeczeństwo całkowicie zamknęło się w pułapce kapitalizmu? W fałszywym przekonaniu o wyższości sektora prywatnego w każdej dziedzinie życia społecznego? My przedstawiciele innej opcji uważamy, że nie.

 

 
Bogdan Chrzanowski przewodniczący OKR Polskiej Partii Socjalistycznej w Piotrkowie Trybunalskim


Zainteresował temat?

15

12


Zobacz również

reklama
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat