To tzw. bezwarunkowy dochód podstawowy, czyli świadczenie, które zakłada że każdemu obywatelowi należą się pieniądze od państwa w wysokości umożliwiającej zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. Wyceniono je właśnie na 1300 złotych.
- Musi to spełniać warunki powszechności – tłumaczyła w radiowym Maglu posłanka Paulina Matysiak (Razem). – Chcemy sprawdzić, jak ten pilotażowy program wpłynie na społeczeństwo, czy zmniejszy ubóstwo itd.
Pilotażowy,bo najpierw ma być wprowadzony w kilku gminach na Warmii i Mazurach.
Pomysł lewicy, jak nietrudno się domyślić, krytykuje prawica.
- Widać, że jego autor mógł studiować na jakiejś wenezuelskiej uczelni wyższej – ironizował Maciej Zadumiński z piotrkowskiego oddziału Konfederacji. – Tylko 1300? A dlaczego nie od razu pensja minimalna dla każdego? To oznaczałoby wzrost bezrobocia, jakiego nie widzieliśmy.
Pozostaje też pytanie: kto miałby finansować ten projekt?-
- Są trzy możliwości – wyjaśniała posłanka Matysiak. – Gminy, ale to raczej się nie uda, bo nie mają pieniędzy, rząd albo Unia Europejska.
Pani poseł ma nadzieję, że eksperyment zostanie przeprowadzony jeszcze w tym roku. Podobnych próbowano już w kilku krajach. W ubiegłym roku rozpoczął się w niektórych niemieckich landach, wcześniej w Finlandii, a wkrótce ma ruszyć w Katalonii (Hiszpania). Pomysł na szerszą, ogólnokrajową skalę nie jest jednak realizowany przez żadne państwo.