Flores, wyspę wchodząca w skład Małych Wysp Sundajskich odwiedziłem w październiku 2019 r. Wyspa oddalona jest 12 tys. km od Polski. Lot z przesiadkami w Dubaju i na Bali w Denpasar trwa ok. 18 godzin. Wylądowaliśmy z moją partnerką na wschodzie Flores w mieście Maumere. Nasz plan, który udało nam się zrealizować to podróż samochodem przez całą wyspę na zachód do Labuan Bajo. Kręta, wąska droga między górzystymi terenami, z czynnymi wulkanami Flores, liczyła pół tysiąca kilometrów. Już na lotnisku zostaliśmy serdecznie powitani przez lokalnego kierowcę, który zawiózł nas do hotelu. W samochodzie wiszący krzyżyk, święte obrazki, a jego opowieść o Flores, kiedy dowiedział się, że jesteśmy z Polski, zaczyna się od św. Jana Pawła II, który jest tu dla wszystkich niezwykle ważną postacią (papież Polak był w Maumere w 1989 roku).
Katolicyzm na Flores pojawił się w XVI wieku za sprawą Portugalczyków. Jednak na szeroką skalę wiarę rzymskokatolicką wprowadzili w latach 60. ub. wieku polscy misjonarze z zakonu werbistów. Dzisiaj takie nazwiska jak ojciec Stanisław Ograbek czy o. Tadeusz Gruca znają wszyscy na Flores, a to dlatego, że dzięki polskim misjonarzom wyspa bardzo się zmieniła, pojawiły się drogi, mosty, nowe budynki, szpitale, powstało wiele szkół. Religijność mieszkańców rzuca się w oczy niemal na każdym kroku: święte figurki umocowane na kokpitach autobusów, różańce oplatające nadgarstki miejscowych, stojące przy drodze liczne kapliczki. Elementy katolickiej wiary mieszają się z mistyczną lokalną kulturą. Widać to szczególnie w małych wioskach, gdzie zabudowie mieszkalnej towarzyszą grobowce ustawione tuż przy domach. Mimo że wszyscy zamieszkujący osadę oficjalnie wyznają katolicyzm, regularnie odprawia się tam szamańskie rytuały i wciąż praktykuje mistyczne wierzenia. Wiara w Chrystusa nikomu w tym nie przeszkadza, a kulty przodków są uznawane za równie święte. I tak na przydomowym grobie toczy się codzienne życie, dzieci się bawią, dorośli ucinają sobie drzemkę, przygotowywane są posiłki.
Wróćmy do naszej podróży po Flores. Planując wyprawę na licznych formach internetowych, znaleźliśmy młodego człowieka Emana, który zaoferował siedmiodniową wycieczkę po Flores. Zabrał nas z Maumere swoją toyotą i krętymi drogami wolno przemierzaliśmy wyspę. Na Flores znajdują się dwa parki narodowe: Park Narodowy Kelimutu i Park Narodowy Komodo oraz liczne rezerwaty przyrody. Wyspa zaskakuje na każdym kroku, bujna zieleń, kolorowe tarasy ryżowe, kratery wulkanów z różnokolorowymi jeziorami, wspaniałe wulkaniczne góry oraz rajskie plaże, to wszystko sprawia, że czujemy się tu wyjątkowo. Tym bardziej, że turystów nie ma tu zbyt wielu.
Na naszej drodze odwiedziliśmy najważniejsze miejsca do zobaczenia na Flores. Dojechaliśmy do najpiękniejszej, legendarnej plaży Koka Beach. Błękitna woda, duże fale i... zaledwie parę osób, tylko lokalsi, którzy przyrządzili nam świeżo złowione ryby i owoce morza.
Mimo że w ciągu dnia na Flores temperatura powietrza przekracza 30 st. C, to rankiem na wulkanie Kelimutu, na wysokości 1639 m n.p.m. jest bardzo rześko, dlatego przydały nam się zimowe czapki. Kelimutu to wyjątkowy wulkan, w którego podzielonym na mniejsze fragmenty kraterze leżą trzy położone obok siebie jeziora. To największa atrakcja turystyczna Flores, ponieważ woda w kraterach zmienia swój kolor. Czasami ma kolor zielony, błękitny, biały lub czerwony. Te magiczne jeziora zamieszkują, jak mówią przewodnicy, duchy przodków.
Kolejne miejsce, w którym się zatrzymaliśmy to wioska Riung, którą okala 17 wysp narodowego parku Flores. Trudno to miejsce opisać słowami, po prostu raj na ziemi, turkusowa woda, wspaniałe plaże, widoki ze szczytu wysp jak z bajki, nieskażona niczym natura. Do portu w Riung, z którego płyniemy łodzią prowadzi niesamowicie kręta droga. Sam port to w zasadzie jedno długie molo z zacumowanym małymi łodziami, cisza i spokój. W podróż po wyspach zabierają na łodzi tylko nas . Dla nas tylko przygotowują posiłek na wyspie, dla nas tylko snorkeling przy rafie i ta niesamowita serdeczność w czasie całego rejsu, który trwa cały dzień, bez żadnego pośpiechu. Flores czaruje na każdym kroku.
Jadąc krętymi górskimi pasmami, mijamy wokół wulkany, a czasami także wydobywające się z ziemi gorące źródła (Hot Water Spring Mengeruda), w których lokalsi spędzają czas wolny z rodzinami. Ot, takie parki z placami zabaw i wodą ze źródła o temp. 39 st. C. Jedni leżą, inni się myją, robią pranie. Żadnej zbędnej infrastruktury, tylko natura. Wszyscy się do nas uśmiechają i chcą fotki z nami, jesteśmy jedynymi turystami w wiosce ze źródłami.
Kolejną atrakcją Flores są pajęcze tarasy ryżowe (Spider Rice Flores) w pobliżu miejscowości Ruteng, które robią ogromne wrażenie, kiedy ogląda się je z pobliskich wzgórz. Ryżowa pajęczyna nawiązuje do mistycznych wierzeń mieszkańców okolicznych wiosek, nawiązuje też do rodzinnych powiązań, tworząc pajęczynę właśnie.
Na Flores odwiedziliśmy tradycyjne wioski w okolicach Bajawy. Na uwagę zasługuje wioska Bena położona u stóp wulkanu Inerie, znana z nielicznych turystycznych folderów i reklam.
Po przejechaniu ponad 500 km, dojechaliśmy do portu Labuan Bajo, które jest miejscem wypadowym na Komodo, np. na nurkowe safari. Samochód zamieniliśmy na łódź, gdzie z innymi 15 osobami ruszyliśmy w dwudniowy rejs. Komodo to najpopularniejsze miejsce na Flores. Nic w tym dziwnego, ponieważ oprócz setek małych wysepek z rajskimi plażami i lazurowo czystą wodą, mantami, kolorowymi rybkami i żółwiami, czy pięknymi punktami widokowymi, można tam spotkać największe jaszczurki na ziemi, czyli warany z Komodo. Warany powitały nas leniwie, jest ich tam naprawdę sporo. Trzeba jednak być bardzo ostrożnym, bliskie spotkanie z tym jaszczurem może skończyć się śmiercią. Podczas rejsu po Komodo, od wyspy do wyspy, oglądaliśmy wspaniały rezerwat z mnóstwem jego mieszkańców. Na łodzi spaliśmy pod gołym niebem, jedliśmy złowione owoce morza i naturalnie wszechobecny ryż. Wycieczka po Komodo musi się znaleźć w programie każdej wizyty na Flores. W roku 2020 Komodo zostanie jednak zamknięte na 2 lata dla turystów, by rezerwat mógł „odpocząć od turystów”, więc była to ostatnia okazja, by zobaczyć warany.
Wracając łodzią do Labuan Bajo, skąd wyruszyliśmy na Komodo, zakończyliśmy naszą przygodę z Flores. Samolotem wróciliśmy na wyspę Bali, skąd popłynęliśmy na kolejną wyspę - Nusa Penida. W Indonezji spędziliśmy prawie miesiąc, przemieszczając się przeważnie samochodem z przewodnikiem, bo to najlepsza forma zwiedzania. Dobry przewodnik zawiezie was w miejsca, które oczarują, opowie wam o życiu na wyspie, a i podpowie, gdzie najlepiej zjeść, gdzie przenocować.
Indonezja czaruje na każdym kroku, wspaniałe widoki, wyjątkowi mieszkańcy wysp, którzy zawsze zaoferują pomoc, ale nie są nachalni, jak to bywa np. w Tajlandii. Polecam, szczególnie te miejsca, które są jeszcze dziewicze, z niewielką ilością turystów, gdzie turystyczny przemysł jeszcze nie dotarł. Taka jest właśnie wyspa Flores, katolicka oaza w Indonezji.
O wyspie Flores opowiedział Marcin Pampuch, z-ca dyrektora Aeroklubu Ziemi Piotrkowskiej, pilot, instruktor nurkowania.