- Dobrze zorganizowany, choć nielegalny biznes, prowadzony był przez starsze małżeństwo, które w ten sposób postanowiło dorabiać do emerytury. O skali obrotu może świadczyć fakt, że w trakcie krótkiej wizyty funkcjonariuszy do lokalu zgłosiło się około 20 wtajemniczonych, chętnych do zakupu tytoniu i papierosów. Gdyby zajęte papierosy i tytoń do palenia został wprowadzony do obrotu, budżet państwa straciłby kwotę 3 266 zł należnych podatków - relacjonuje Agnieszka Pawlak, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Łodzi.
Małżeństwo ustaliło konkretny sposób pukania do drzwi. Każdy, kto chciał zrobić zakupy, musiał odpowiednio zapukać, aby dostać się do środka.